W Straży Ochrony Kolei (SOK) zawierzę musi być odporne psychicznie. Na stacji towarowej nie może zgłupieć, gdy zderzaki węglarek walą o siebie z łoskotem. Na dworcu pasażerskim pojawiają się inne stresy - setki tupiących nóg, rozkrzyczani kibice, rozbrykane dzieci. Na dokładkę niektórzy podróżni prowadzą swoje prywatne psy, a te niekoniecznie są miłe... .
W wagonie zaś trzeba wytrzymać chodzenie wąskim korytarzykiem, który prowadzi do przedziałów. Ludzie pchają się i tłoczą, potrącają psa. I bądź tu spokojny, służbowy owczarku niemiecki. I nie szczekaj, nie wyszczerz zębów na jakiegoś jegomościa z walizą.
Kategoria 06
Problemem na kolei są kradzieże i rozboje na szkodę podróżnych. W statystykach SOK zapisuje się je jako zdarzenia z kategorii 06. Sokiści mówią, że dominuje robota kieszonkowców - wycinanie skalpelami mienia z ubrań i bagaży drzemiących pasażerów. Zdarzały się grabieże z użyciem przemocy. Napastnik uderzał w twarz, zabierał portfel i znikał w tłumie.
Gdy na stacji jest sokista Józef Grygiel ze swoim owczarkiem, rabuś ma pecha. - Bo pan Józef to legenda, spec w dziedzinie szkolenia psów. Jego owczarki są najlepsze. Niejednokrotnie widziałem je w akcji - mówi Franciszek Florek, zastępca małopolskiego komendanta SOK. - Raz pies wpadł między podróżnych, przebił się przez tłum i dopadł właściwego człowieka. Trafił po zapachu, bo przestępca zgubił rękawiczkę. Sprawca, który ukradł portfel, został przygnieciony do ziemi przez potężne psisko.
Kategoria 02
Na Śląsku kradzieże ładunków to swoista tradycja, ale czasem i w Małopolsce zdarza się skok na pociąg towarowy. Taki czyn to w języku sokistów zdarzenie z kategorii 02. Np. w ubiegłym roku zarejestrowano w regionie 28 takich przypadków.
Florek wspomina: - Również przy takich okazjach można było przekonać się, co potrafią podopieczni pana Józefa. Gdy z wagonów w Tuchowie zginęło paliwo, pies wytropił skład beczek dwa kilometry od miejsca kradzieży.
Pan Józef, który przedstawia się jako "starszy przodownik Grygiel", pracuje na posterunku SOK w Tarnowie. Patrolował już z wieloma różnymi psami. Jego aktualnym czworonożnym towarzyszem jest Riko. Pan Józef cieszy się, że udało się ograniczyć spuszczanie płynnych ładunków z cystern. Kradzieże te były szczególnie niemiłe dla służbowych psów SOK, bo brodzenie bosymi łapami w plamach rozlanych chemikaliów to żadna przyjemność.
Kategoria 05
Linie kolejowe przecinają otwartą przestrzeń. Nie są ogrodzone, nie da się ich zamknąć na klucz. Każdy, kto ma ochotę na nieuczciwy zarobek, może z żelaznego szlaku coś zabrać. Z czynnych linii PKP giną więc linki metalowe, kable, czujniki, dławiki... Złodzieje zanoszą skradzione elementy do punktów skupu złomu. W ubiegłym roku małopolska SOK zarejestrowała niemal dwieście takich kradzieży - zdarzeń z kategorii 05.
Do złodziei metalu trzeba mieć nosa. Najlepiej psiego. Riko to obecnie jedyny tropiciel w małopolskiej SOK. Jeżeli szczęście dopisze, nos doprowadzi go do przestępcy. Częściowy sukces jest wtedy, gdy udaje się odnaleźć tylko skradzione elementy. - Sprawca zostawia gdzieś ciężkie rzeczy, żeby potem przyjechać po nie samochodem. Jednak nie zrealizuje tego planu, bo my jesteśmy na miejscu pierwsi - opowiada pan Józef.
Sokiści mają specjalne furgonetki ze sprzętem do obserwacji terenów PKP. Noktowizory, termowizja, zakamuflowane kamery bezprzewodowe chronią teren PKP. - Ale psa nie zastąpią - mówi pan Józef. - Monitoring wypatrzy złodzieja, ale trzeba go dogonić. Psy będą więc w SOK potrzebne. Przynajmniej do czasu zbudowania mechanicznego owczarka... .
Kategoria 11
W małopolskiej SOK Riko ma dwóch czworonożnych kolegów. Wabią się Opal i San. To psy patrolowo-obronne. Franciszek Florek mówi, iż w czasie konfrontacji z chuliganami zwierzęta stanowią "nieodparty argument" na rzecz sokistów. Sprawcy wybryków chuligańskich, które SOK rejestruje jako zdarzenia z kategorii 11, pokornieją w obecności owczarków.
SOK uczestniczy w zabezpieczaniu przejazdów kibiców i uczestników imprez masowych. Gdy dochodzi do awantury, pies łagodzi obyczaje. Nie, nie zagryza agresorów. Zazwyczaj zwierzę ma założony kaganiec, więc tylko daje mocarnego kuksańca. - I człowiek niemal przewraca się od tego. Pamiętam sytuację, w której dwóch policjantów nie mogło poradzić sobie z napastnikiem. Mieli przyłbice, osłony. Dopiero nasz pies załatwił sprawę - wspomina pan Józef.
W skrajnych sytuacjach zwierzę może być użyte bez kagańca, ale nawet wtedy nie powinno rzucić się komuś do gardła. W czasie szkolenia trenuje się bowiem atak na przedramię. To wystarczy. Perspektywa pogryzienia i zapasów z psiskiem o masie kilkudziesięciu kilogramów uspokaja śmiałków.
Pan Józef wspomina: - Ujęliśmy kiedyś człowieka, który wielokrotnie uciekał z konwojów policyjnych. Tym razem nawet nie spróbował. Powiedział tylko: "Gdyby nie ten pies, już by mnie tu nie było".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody