18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co by było, gdyby, czyli historie alternatywne

Włodzimierz Knap
Jan Matejko, Unia Polski i Litwy w Lublinie
Jan Matejko, Unia Polski i Litwy w Lublinie FOT. Z.RESZKA/MUZEUM PAŁACU W WILANOWIE
Zastanawianie się nad tym nie ma nic wspólnego z primaaprilisowym żartem. Nie jest też marnowaniem czasu, przeciwnie, jest drogą do zrozumienia historii, także dotyczącej nas samych.

Powyższe pytanie ma, zdaniem Ed­warda Carra, słynnego brytyjskiego historyka, realną wartość. Pozwala lepiej zrozumieć historię, ożywić ją, wyraźniej pojąć, co było motorem działań czy intencją postaci historycznych. Taki rodzaj myślenia o dziejach pobudza wyobraźnię, zmusza do refleksji. Carr stwierdził też, że ograniczanie się do referowania stanu wiedzy przypomina „jałowe salonowe rozmowy”.

W Polsce historia alternatywna też jest popularna. Co ciekawe, nie unikają jej przede wszystkim najwybitniejsi historycy, by ograniczyć się do wymienienia profesorów: Henryka Samsonowicza, Henryka Wisnera, Jana Wimmera czy Andrzeja Paczkowskiego.

Dzięki pomysłom Piotra Zychowicza, autora książki „Pakt Ribbentrop–Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki”, wiele osób podjęło rozważania w tej kwestii. I choć tzw. poważni historycy kpią z tez stawianych przez Zychowicza, to jemu, a nie suchym wywodom badaczy, tzw. przeciętni Polacy zawdzięczają zainteresowanie się historią schyłku II RP. Powinniśmy pamiętać, że u źródeł mądrości zawsze stoją pytania.

Warto przytoczyć słowa Aleksandra Demandta: „Historyk musi spekulować, gdy stara się zrozumieć; spekuluje, gdy wydaje sądy; spekuluje, gdy znajduje przyczyny. Wolno mu spekulować, gdyż każdy fakt wskazuje na wiele innych”.

Zresztą, analizując nasze życie, które jest nieustannie dziejącą się historią, często zastanawiamy się nad zmarnowanymi szansami, czyli nad tym, co by było, gdyby...

Gdyby historia zrobiła figla. Wybraliśmy sześć momentów, w których niewiele brakowało, by losy Polski i świata potoczyłyby się zupełnie inaczej

Gdyby Aleksander Wielki nie umarł w wieku zaledwie 32 lat, lecz dożył starości, mógłby zdobyć jeszcze Chiny, Afrykę. Duża część świata dzisiaj posługiwałaby się greką lub aramejskim, a buddyzm stałby się religią uniwersalną. Taki scenariusz przedstawił Arnold Toynbee, brytyjski historiozof, autor monumentalnego „Studium historii”. Według niego, powstałby przed prawie dwoma i pół tysiącami lat świat uniwersalny.

Inny wariant przedstawił Josiah Ober, znawca świata antycznego z uniwersytetu w Princeton. Założył, że Aleksander ginie w 334 r. w bitwie pod Granikiem, zanim dorobił się przydomka „Wielki”.

Oznaczałoby to, że imperium perskie przetrwałoby, kultura hellenistyczna, czyli kolebka cywilizacji zachodniej nie zaistniałaby. A przecież świat zachodni, który wyrósł na dziedzictwie grecko-rzymsko-judaistyczno-chrześcijańskim, jest produktem podbojów Aleksandra. Bez nich inaczej wyglądałby również niemal cały współczesny świat, bo kultura hellenistyczna miała także wielki wpływ na narody i państwa żyjące na Bliskim Wschodzie, Azji i Afryce Płn.

Faktem jest, że w czasie bitwy pod Granikiem, pierwszego dużego starcia w czasie inwazji na imperium perskie, wtedy 22-letni władca macedoński był bardzo blisko śmierci. Gdyby otrzymał drugi cios toporem, musiałby zakończyć żywot. Zapędził się bowiem z niewielkim oddziałem, mimo ostrzeżeń dowódców, na swoim koniu Bucefale (Byczogłowym) i rzucającym się w oczy hełmie z białym pióropuszem, głęboko w szeregi Persów. Ci odcięli go od sił głównych, a ich wódz, satrapa Spitridates, zadał cios Aleksandrowi. Trafił w hełm. I szykował się do drugiego uderzenia.

Macedończyk był nieprzytomny. Wtedy jeden z jego żołnierzy, Klejtos, przebił lancą Persa. Aleksander ocalał. Pod Granikiem odniósł triumf. Jego wojska zabić miały ponoć 20 tys. Persów, a straty własne to tylko 34 ludzi!

Zgubny podział?

„Gdy poczuł, że los żąda już od niego śmiertelnej powinności, polecił spisać dokumenty testamentowe. Przekazuje w nich w spadku czterem synom następstwo w Królestwie, wyznaczając granice czterech dzielnic w ten sposób, że w ręku najstarszego miało pozostać księstwo dzielnicy krakowskiej i władza zwierzchnia”. To fragment „Kroniki polskiej” mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Dotyczy decyzji, najpewniej ustnej, w obecności świadków, jaką podjął Bolesław Krzywousty, zanim zmarł w 1138 r.

Jak mogłaby się potoczyć historia Polski, gdyby Krzywousty miał tylko jednego syna? Albo miał ich pięciu, lecz władzę nad całym krajem przekazał najstarszemu?

W ocenie wybitnego mediewisty, prof. Henryka Samsonowicza, prawie tak samo. Nie byłoby tylko wojny domowej, która obaliła pierwszego seniora Władysława Wygnańca. Prof. Samsonowicz przyznaje jednak, że skutki rozbicia dzielnicowego były fatalne dla Polski, chaos na szczytach władzy przez prawie dwa wieki potężny, zaś straty olbrzymich obszarów dotkliwe.

Jednocześnie świetny historyk podkreśla, że rozbicie wzmocniło państwo polskie. Dlaczego? Ponieważ stworzenie wielu organizmów politycznych przyczyniło się do tego, że wytworzyła się dość liczna grupa osób zaangażowanych w sprawy publiczne, jak dziś byśmy powiedzieli, państwa. Prof. Samsonowicz przekonuje przy tym, że etap podziału był nieunikniony. Podziela ocenę Pawła Jasienicy, który uważa, że Polska bez testamentu Krzywoustego więcej by straciła, niż zyskała. – A może w ogóle przestałaby istnieć jako państwo? – zastanawia się prof. Samsonowicz. Zwraca uwagę, że gospodarka na ziemiach Polski w okresie rozdrobnienia dzielnicowego rozwijała się znakomicie.

Polska bez Litwy

Prof. Ludwik Kolankowski w „Polsce Jagiellonów” pokazuje, że zupełnie inna Polska była za Piastów niż za Jagiellonów. Od Mieszka do Kazimierza Wielkiego byliśmy państwem „rozłożonym między systemem rzecznym Wisły i drobnej części Odry”. Pod władzą Jagiellonów rozciągaliśmy się aż po Dniepr, Dniestr, Niemen i Dźwinę. Doszło kilka nacji, m.in. Litwini, Rusini, Białorusini, Tatarzy, Ormianie, Wołosi, Żydzi.

Czasy jagiellońskie prof. Kolankowski uważa za wspaniały okres w dziejach naszego kraju. Odmiennego zdania jest Paweł Jasienica. Prof. Henryk Wisner podkreśla, że bez unii zawartej w Krewie w 1385 r., nie byłoby dynastii jagiellońskiej, potem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a za to powstałoby państwo litewsko-moskiewskie bądź litewsko-czeskie, litewsko -węgierskie czy nawet litewsko-zakonne, a potem pruskie. Polska pozostałaby państewkiem wciśniętym między mocarstwa. Losy regionu i całej Europy potoczyłyby się innym, lecz dla Polski niezwiastującym sukcesu torem. Ponadto, zdaniem Wisnera, nie skończyłyby się niszczące najazdy litewskie, zatem rozwój ziem polskich na wschód od Wisły byłby trudny. Nie byłoby bitwy pod Grunwaldem i złamania potęgi zakonu.

Prof. Samsonowicz podkreśla, że bez Litwy Polska raczej nie stałaby się mocarstwem. – Dla Litwy unia z Polską była chyba sprawą życia i śmierci, dla Polski tylko wyborem drogi życiowej – twierdzi prof. Samsonowicz. Litwini zagrożeni byli nie tyle przez zakon krzyżacki, ale także mogli wtopić się w wielokrotnie liczniejszych Rusinów, a zwłaszcza Białorusinów.

W momencie zawierania unii w Krewie, przypieczętowanej małżeństwem Andegawenki Jadwigi z Litwinem Jagiełłą, oba kraje wiele dzieliło, a mało łączyło, począwszy od struktury społecznej, języka, prawa, a wtedy także jeszcze religii. Do dziś dla wielu Litwinów Jagiełło to zdrajca, dla nas – jeden z największych władców. Dla Litwinów Bogusław i Janusz Radziwiłłowie to patrioci, dążący do stworzenia unii litewsko- -szwedzkiej, dla nas są symbolami zdrady narodowej. Podobne przykłady można mnożyć.
Gdyby nie doszło do unii, władza nad Koroną mogłaby przypaść Habsburgom lub Hohen-zollernom. Wtedy groziłoby nam podzielenie losu Czech, czyli stalibyśmy się jednym z krajów Rzeszy. Jednak zanim Czechów dotknęła wielka klęska pod Białą Górą (1620), przez kawał czasu byli najsilniejszym państwem w Rzeszy, a Praga pełniła rolę nieformalnej stolicy ówczesnego świata.

Żal, że nie Czartoryski

Adam Kazimierz Czartoryski nie mógł zostać królem. Dlaczego? Odpowiedzi udzieliła Katarzyna II, która decydowała o tym, kto zostanie władcą w Rzeczypospolitej. „Jest rzeczą nieodzowną, abyśmy wprowadzili na tron Piasta, dla nas dogodnego, użytecznego dla naszych interesów, który by wyłącznie nam zawdzięczał swoje wyniesienie” – taką instrukcję skierowała caryca do swych agentów w Polsce. Wskazała jednocześnie osobę, która te kryteria spełnia: to stolnik litewski, hrabia Stanisław Poniatowski, jej były kochanek, z czasów gdy była wielką księżną.

Prof. Józef Gierowski przekonuje, że wybór Poniatowskiego nie był w smak jego protektorom, możnej rodzinie Czartoryskich. Liczyli, że królem zostanie przedstawiciel ich rodu, August, wojewoda ruski, lub Adam Kazimierz, a nie ich klient i chudopachołek, czyli Stanisław Poniatowski.

Czy gdyby książę Adam został monarchą, Polska uniknęłaby rozbiorów? Wydawało się, że po Auguście III jest naturalnym kandydatem na króla. Prof. Janusz Tazbir zwraca uwagę, że wybór Czartoryskiego oznaczałby, że nie byłby on materialnie zależny od carycy i miałby znacznie trzeźwiejsze spojrzenia na ówczesną rzeczywistość. Nie dałby się też tak łatwo szantażować przez Rosję jak August Poniatowski. Zapewne ambasadorowie carycy nie byliby dla niego wyrocznią.

Króla Stasia Tazbir określa mianem „oszołoma oświeceniowego”, władcę zaślepionego, a nie oświeconego, żyjącego bardziej w świecie iluzji niż faktów. Prof. Emanuel Rostworowski, wybitny znawca Oświecenia, przekonuje, że reformatorzy przeceniali możliwości przeprowadzenia zmian w państwie. Tak działali, reformowali, aż Rzeczpospolita przestała istnieć. Prof. Tazbir prognozuje, że jest mało prawdopodobne, by Adam Kazimierz Czartoryski, gdyby jednak został królem, robił tak nieprzemyślane wolty, jak Poniatowski, np. przechodząc z obozu reform do targowiczan.

Miał rację Wolter, który nie mógł zrozumieć, jak Polska, otoczona przez wrogów, zamiast stawiać fabryki karabinów, rozbudowywała Łazienki. Adam Kazimierz, jak przewiduje prof. Tazbir, zachowałby się też znacznie godniej od Poniatowskiego: nie podpisałby aktu abdykacji i nie dożywałby swoich dni w Petersburgu. Być może nie uratowałby państwa, lecz jako racjonalny umysł dawałby taką nadzieję.

Warianty wielkiej wojny

Polska odzyskała wolność, bo doszło do I wojny światowej. Samej wojny, jak zgodnie twierdzą uczeni, nie można było uniknąć, bo sprzeczności, które narosły między państwami i narodami były nieprzezwyciężalne. Całkiem realne było natomiast, że wojna mogła potoczyć się bardzo różnie, a możliwych scenariuszy jest pełno. Na przykład, gdyby Anglia opóźniła przystąpienie do niej, to walki mogłyby zakończyć się rozejmem już jesienią 1914 r.

W takiej sytuacji Niemcy zachowywałyby przewagę na kontynencie, nie doszłoby do upokarzającego ich pokoju wersalskiego, wielkiego załamania gospodarczego, a w konsekwencji dojścia do władzy Hitlera. Z pewnością upadek imperium brytyjskiego odwlekłby się o dziesięciolecia, bo kraj nie zadłużyłby się potężnie wobec USA.

„Wiek Ameryki” zacząłby się natomiast z opóźnieniem, bo historycy i ekonomiści przekonują, że datować go należy od momentu przystąpienia USA do I wojny. Stany Zjednoczone długo byłyby dość prowincjonalnym krajem. Komunizm zapewne nie zwyciężyłby w Rosji. Lenin pozostałby na wygnaniu, a bez niego nie byłoby Stalina, gułagu, dziesiątków milionów ofiar. Może nie doszłoby do tak katastrofalnego wydarzenia, jak II wojna światowa? Ale czy Polska odzyskałaby niepodległość?

Czy Hitler mógł wygrać?

To pytanie stawiane jest od prawie 70 lat. Brytyjski historyk wojskowości John Keegen przekonuje, że wojna mogłaby się potoczyć znacznie korzystniej dla Hitlera, gdyby latem 1941 r. za cel swojego ataku wybrał nie ZSRR, lecz skierował się wzdłuż wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego do Syrii i Libanu.

Stamtąd mógłby szybko opanować Irak i Persję (dzisiejszy Iran), a nawet Arabię Saudyjską. W konsekwencji panowałby nad złożami ropy naftowej, zadając tym samym potężny cios gospodarczym interesom Wielkiej Brytanii. Ponadto usadowiłby się na południowych granicach ZSRR, stwarzając zagrożenie dla jego pól naftowych nad Morzem Kaspijskim oraz dając możliwości oskrzydlenia Armii Czerwonej. Keegen uważa, że gdyby tak się stało, a operacja „Barbarossa” zaczęła się w rok później, to Niemcy mogłyby zmiażdżyć Związek Sowiecki.

Według prof. Jana Rydla, znawcy wojskowości z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, takie rozwiązanie mogłoby być rzeczywiście korzystniejsze i prostsze do wykonania przez armię niemiecką. – Najpewniej Hitler uderzając na Bliski Wschód, nie ugrzązłby jak na obszarach ZSRR i nie poniósłby tak dotkliwych strat, jak to miało miejsce na froncie wschodnim – mówi prof. Rydel.

Włodzimierz Knap, dziennikarz

KSIĄŻKI

Alexander Demandt „Historia niebyła”. Co by było, gdyby...?”.

Prof. Demandt jest przede wszystkim wybitnym znawcą świata antycznego, lecz w swoim dorobku ma też pracę poświęconą alternatywnej historii. W książce przedstawia najpierw teoretyczną refleksję nad sensem zastanawiania się nad tym, co by było, gdyby? Potem rozważania teoretyczne przeplata z podawaniem konkretnych przykładów z dziejów, zwłaszcza odległych. Kapitalna pozycja. PIW.

„Gdyby... Całkiem inna historia świata. Historia kontrfak-tyczna”.

Książka składa się z ponad trzydziestu esejów, których autorami są znawcy poszczególnych wydarzeń czy epok. Zaczyna się od dywagowania, jaki byłby los Jerozolimy i Żydów, gdyby na miasto nie spadła zaraza wtedy, gdy Asyryjczycy byli blisko jej zdobycia przed ponad 2700 laty. Kończy się próbą przewidzenia, jaki mógłby być los świata, gdyby w latach 80. starcy rządzący sowieckim imperium nakazali odpalić rakiety. Demart.

Janusz Osica, Andrzej Sowa „Co by było, gdyby? Tajniki, mechanizmy, historie alterna- tywne”.

Ta niewielka książeczka jest zapisem rozmów, jakie obaj autorzy przeprowadzili w Programie IV Polskiego Radia oraz w Radiu BIS z polskimi historykami. Celem książki jest rozrachunek z przeszłością, ale nie w kategoriach win i krzywd, lecz rozważań na temat tego, jak mogłyby się potoczyć losy Polski, gdyby nastąpiło takie czy inne zdarzenie. Cenne jest to, że pytający i odpowiadający mocno trzymają się elementarnych faktów i logiki. Bellona.

Laura Lee „Gdyby nie pogoda... Jak pogoda zmieniała historię”.

Dzięki tej książce można przekonać się, jak bardzo pogoda wpływała na losy ludzkości poprzez wielkie zlodowacenia, kataklizmy, jak zmieniała przebieg bitew i całych wojen począwszy od starożytności po czasy niemal współczesne. Demart.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski