Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wełna nie była czysta. Sklep z dywanami zniknął przed kontrolą.

Anna Oskierko
Nowy Sącz. Wełniane dywany miały być z „czystej wełny”. Nie były. Inspektorom Inspekcji Handlowej nie udało się też sprawdzić hurtowni oferującej dywany w at­rakcyjnej cenie, bo zniknęła.

Niedawno opisaliśmy „atrakcyjną wyprzedaż”, którą w wynajętym lokalu w Rynku zorganizowała firma, podająca się za hurtownię dywanów.

Do mieszkańców Sącza rozesłano ulotki zachęcające do zakupu wełnianych dywanów w promocyjnych cenach. Jak ustaliliśmy, sprzedawcy wprowadzali w błąd klientów, pokazując na etykietach oznaczenia, mające świadczyć o tym, że dywany zostały zrobione z czystej wełny. Tymczasem znaczki „woolmark” zostały przystemplowane na oryginalnych metkach pieczątką, natomiast informacja o prawdziwym materiale – syntetycznym włóknie – została zamazana.

Nasz Czytelnik, pan Tadeusz, kupił na wyprzedaży mały dywanik za 200 złotych. Nie dość, że sprzedawca zapewniał go, że jest z czystej wełny, to jeszcze potwierdził to, zapisując informację na rachunku.

Wraz z panem Tadeuszem udaliśmy się do Inspekcji Handlowej. Tam zapewniono nas, że inspektorzy przeprowadzą kontrolę.

– Przygotowaliśmy się do niej. Umówiliśmy się z laboratorium w Łodzi, że natychmiast prześlemy im próbki włókien – informuje Jarosław Piechowicz, dyrektor sądeckiej delegatury Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej.

– Nazajutrz po otrzymaniu zgłoszenia inspektorzy wybrali się do lokalu przy Rynku, lecz „hurtowni dywanów” już tam nie było. Zjawiliśmy się przed budynkiem około godziny 10, więc sprzedawcy musieli zwinąć interes dużo wcześniej – mówi Jarosław Pie­chowicz. Przyznaje, że teraz – zarejestrowaną w Wielkopolsce – firmę trudno będzie namierzyć, gdyż najprawdopodobniej działa w sposób obwoźny. Zapewne wynajmuje na kilka dni lokale w wybranym mieście, a później przenosi się do innego miejsca.

Jarosław Piechowicz dodaje, że o sprawie została poinformowana Wojewódzka Inspekcja Handlowa w Krakowie. Jeśli firma pojawi się w innym mieście w Małopolsce, zostanie rozpoznana.

Aneta Izworska z sądeckiej policji informuje, że funkcjonariusze mogą zająć się sprawą dopiero, gdy któryś z klientów zgłosi, że został oszukany.

– Osoba poszkodowana musiałaby zgłosić się bezpośrednio do nas i opisać konkretny przypadek – mówi Aneta Iz­worska. Rzecznik policji dodaje, że za oszustwo grozi do 8 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski