Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć i pogrzeb Bolesława Bieruta

Michał Wenklar
Kondukt pogrzebowy na placu Dzierżyńskiego w Warszawie
Kondukt pogrzebowy na placu Dzierżyńskiego w Warszawie Archiwum
16 marca 1984 * Odbywa się pogrzeb zmarłego w Moskwie cztery dni wcześniej Bolesława Bieruta * Uroczystości mają bizantyńskie zadęcie * Ulica szeptała: pojechał w futerku, wrócił w kuferku...

Najpierw były komunikaty radiowe. Tego samego dnia wiadomość zdążyły podać gazety popołudniowe, w tym „Echo Krakowa”. Informowały, że dzień wcześniej, 12 marca 1956 r., w Moskwie o godz. 21.30, po ciężkiej chorobie zmarł Bolesław Bierut, I sekretarz KC PZPR. Jego śmierć, tuż po zakończeniu historycznego XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, stanowiła kolejny etap w rozwijającym się procesie „odwilży”.

Agent „Tomasz”

Pochodził spod Lublina. Był sowieckim agentem, nosił wiele pseudonimów, m.in. „Jan Iwa-niuk”, „Tomasz”. Związany od 1912 r. ze skrajnie lewicowymi partiami, najpierw PPS-Lewicą, a później Komunistyczną Partią Polski (KPP), stał się posłusznym wykonawcą zadań sowieckiego wywiadu. Jako funkcjonariusz III Międzynarodówki Komunistycznej działał m.in. na terenie Bułgarii, Czechosłowacji i Austrii. Kilkakrotnie aresztowany przez polskie władze, w 1933 r. został skazany na

7 lat więzienia. Wyszedł na wolność w 1938 r., a więzienne mury paradoksalnie ochroniły go przed stalinowskimi czystkami, jakie dotknęły wówczas przywódców rozwiązanej przez Komintern KPP.

Po zajęciu wschodnich ziem polskich przez Sowietów, we wrześniu 1917 r., występował na nich jako funkcjonariusz NKWD. Po agresji niemieckiej na ZSRS w 1941 r. pracował w niemieckim zarządzie miejskim w Mińsku, współpracując z sowieckim wywiadem. W 1943 r. znalazł się wśród polskich komunistów wybranych przez Stalina do przejęcia władzy w powojennej Polsce. Był członkiem władz Polskiej Partii Robotniczej (PPR), a od 1944 r. pełnił funkcję najpierw przewodniczącego, a później prezydenta Krajowej Rady Narodowej (KRN) – komunistycznego tworu uzurpującego sobie mandat do reprezentowania społeczeństwa polskiego.

Po wyborach do Sejmu Ustawodawczego i uchwaleniu tzw. małej konstytucji został prezydentem „ludowej” Polski, a po wejściu w życie stalinowskiej konstytucji z 1952 r., likwidującej urząd prezydenta, pełnił funkcję premiera. Równocześnie od powstania w 1948 r. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej był jej pierwszym sekretarzem. Dzierżył więc w ręku dwie nitki władzy – tę formalną, jako prezydent, a potem premier, i tę faktyczną, jako zwierzchnik rządzącej partii. Z najbliższymi współpracownikami, Hilarym Mincem i Jakubem Bermanem, kierował państwem w okresie stalinowskiego terroru.

Niebezpieczna stolica

Od śmierci Stalina w 1953 r. w Związku Sowieckim i krajach mu podległych rozwijała się „odwilż”, proces odchodzenia od najtwardszej wersji stalinowskiego totalitaryzmu. W Sowietach jej apogeum stanowił XX Zjazd KPZR z lutego 1956 r., w trakcie którego I sekretarz Nikita Chruszczow wygłosił tajny referat „O kulcie jednostki” ujawniający część z mechanizmów sowieckiego terroru. Wśród gości Zjazdu znajdował się Bolesław Bierut.

Zmarł dwa tygodnie po wygłoszeniu przez Chruszczowa słynnego referatu. Oficjalne komunikaty polskie i sowieckie podawały różne wersje przyczyny śmierci: zapalenie płuc, grypa, zawał serca. Od razu pojawiły się i pogłoski mówiące o nienaturalnych przyczynach śmierci. Pamiętano, że w Moskwie, czy tuż po powrocie z Moskwy, w niewyjaśnionych okolicznościach zmarli wcześniej inni liderzy komunistycznych demoludów, Georgij Dymitrow z Bułgarii w 1949 r. i Klement Gottwald z Czechosłowacji w 1953 r.

Uroczystościom pogrzebowym Bieruta towarzyszyła klasyczna w PRL otoczka. Zdjęcia w czarnych ramkach w prasie, krótkie okolicznościowe masówki, wystawienie trumny. W niektórych zakładach pracy dla uczczenia śmierci I sekretarza podejmowano dodatkowe zobowiązania produkcyjne, a chłopi w dwóch tarnowskich gromadach, Tarnawiec i Krzyż, spontanicznie postanowili zorganizować spółdzielnie produkcyjne.

Choć sterowana odgórnie fala uroczystości żałobnych w całym kraju nie była aż tak rozbudowana, jak po śmierci Stalina, i nie przybrała aż tak bizantyjskiego stylu, to jednak wiele było w reżimowych mediach materiałów mających pokazać Bieruta jako troskliwego, bliskiego ludziom, a jednocześnie niemal wszechwładnego przywódcę państwa. Ot, zmarł dobry król, miłujący swój lud. I tak wspominali na łamach krakowskiej prasy Bieruta wybrani mieszkańcy Małopolski, z wyższego i z niższego szczebla.
Niektóre z wypowiedzi wyglądają jak wprost zapożyczone z bajek Michaiła Zoszczenki o Włodzimierzu Leninie. Miał dbać Bierut o sprawy wagi państwowej – dyrektor Huty im. Lenina Antoni Czechowicz przedstawiał go jako pomysłodawcę tej inwestycji (Imię jego żyć będzie w dziełach, których był inicjatorem), i o sprawy prostych ludzi. Przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej w Naprawie Józef Rzeszutko wspominał, że Bierut z serdeczną troską interesował się życiem gromady. Rzeszutko z dumą relacjonował, jak to spotkał się osobiście z Bierutem na Festiwalu Młodzieży w Warszawie latem 1955 r.: „Mówiłem również i o tym, że nasza gromada nie ma światła. W styczniu tego roku Naprawa została zelektryfikowana.”. Dobry władca wysłuchał prośby poddanego.

Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Teodor Marchlewski dostrzegał to poświęcenie I sekretarza i jego troskę o poddanych. Jak wspominał, w czasie rozmowy z Bierutem o nauce, w trakcie której referował m.in. postępy pseudonaukowych miczurinowskich badań w zootechnice, przywódca partii zwrócił mu uwagę, że pracując tyle należy też uważać na zdrowie i czasem odpoczywać. „Niestety, tej zasady nie stosował do siebie, spalając się w nieustannej służbie dla narodu i Partii” – podsumowywał ze smutkiem rektor.

Zmarł ktoś obcy

A jak naprawdę reagowało społeczeństwo, poza oficjalnymi uroczystościami, w prywatnych rozmowach, bez cenzury? Na przykład dowcipnym komentarzem. Mówiło się m.in., że Moskwa powinna zmienić nazwę na Częstochowa – bo często się tam chowa przyjeżdżających funkcjonariuszy komunistycznych partii z „bratnich krajów”. Że na następną delegację do Moskwy powinien jechać łysy premier Józef Cyrankiewicz, bo tylko on może być pewny, że mu tam włos z głowy nie spadnie. Że Bierut zmarł, bo zjadł „ciastko z Kremlem”. Echa takiego myślenia pojawiły się, gdy kilka miesięcy później w pierwszą delegację do stolicy ZSRS miał jechać Władysław Gomułka, wówczas jeszcze niesiony na fali odwilży i październikowego entuzjazmu.

Delegacja robotników z Zakładów Cegielskiego w Poznaniu prosiła Gomułkę o zaniechanie wyjazdu, a anonimowi „Wierni przyjaciele” z Krakowa pisali wprost do nowego I sekretarza: „Gdyby […] stosunki dyplomatyczne zmusiły Towarzysza do tego wyjazdu, prosimy bardzo o zabranie ze sobą własnego kucharza wraz z całą aprowizacją, a nawet lekarza”.

Śmierć Bieruta u niektórych wywołała nadzieję na zmiany, na poluzowanie totalitarnego gorsetu. Więcej jednak było obojętności i przekonania, że nic się nie zmieni. Że nie ma znaczenia, kto stoi na czele partii, bo prawdziwe decyzje i tak zapadają w innej stolicy. A Moskwa zawsze znajdzie kogoś, kto zajmie opróżnione stanowisko, by z podobną gorliwością wypełniać jej polecenia.

Tak opisał w pamiętniku swoje spostrzeżenia z tego wydarzenia pisarz Jan Józef Szczepański: „Podano wiadomość, że wczoraj wieczorem w Moskwie umarł Bierut. […] Charakterystyczna reakcja społeczeństwa: trochę lekceważących uśmieszków, ale na ogół absolutna obojętność. Nawet dla nienawiści to był ktoś zbyt obcy. Kiedy umierał Piłsudski, naród przeżywał to jako wielkie wydarzenie. Ci, co go nienawidzili, też przeżywali to jako moment dziejowy. Tu widzi się wyraźniej niż przy jakiejkolwiek innej okazji, że nie było żadnej więzi. Że to sprawa nie nasza. Śmierć funkcjonariusza”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śmierć i pogrzeb Bolesława Bieruta - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski