- Wrócił Pan już z Las Vegas do Polski?
- Tak, przyleciałem 2 marca Według planu miałem wracać tydzień wcześniej.
- Zabrakło jednak najważniejszego, czyli walki.
- Nie mam pojęcia, co powiedzieć kibicom...
- Jest Pan zaniepokojony biegiem wydarzeń?
- Nie, bo wszystko obracam w myśl, że widocznie tak musi być. Dobrze dla mnie, że mogłem zrobić sobie dłuższą przerwę po bardzo ciężkiej walce z Władimirem Kliczką.
- Dobrze? Przecież nie planował Pan trwającego już 16 miesięcy zastoju w karierze.
- Na pewne rzeczy nie mam do końca wpływu. Chodzi o to, że moi promotorzy (Jimmy Burchfield i Mariusz Kołodziej - przyp. AG) w jakimś stopniu nie mogą dogadać się z moim menedżerem (Iwajło Gocewem - przyp. AG). Ja nie rozdaję kart w tej grze. Nie mogę zrobić nic więcej, jak tylko stać z boku i czekać na rozwój sytuacji.
- Rozumie Pan te animozje?
- Nie mam pojęcia, dlaczego nie mogą się porozumieć.
- I nie próbuje Pan dociec?
- Szczerze mówiąc, krążą na temat Iwajła Gocewa nieprzychylne mu informacje. Promotorzy pewnie zapoznali się z tymi historiami, mają swoje przemyślenia i stąd ta cała sytuacja.
- Nawiązanie współpracy z menedżerem z Bułgarii nie zaszkodziło Pana karierze?
- Myślę, że nie. Przecież to zawodnik ma prawo dobrać swój cały sztab szkoleniowy, w tym również menedżera.
- Ile trwa Pana współpraca z Gocewem?
- Około czterech miesięcy.
- Co w tym czasie Bułgar zrobił dla Pana?
- Opłacił i zorganizował mi bardzo porządny, trwający półtora miesiąca, obóz w Las Vegas z bardzo fajnymi trenerami i sparingpartnerami. Uważam, że to dużo, jak na tak krótki okres współpracy.
- Liczył Pan przecież na więcej, bo w gestii menedżera jest też m.in. znalezienie sponsorów i przypilnowanie spraw podatkowych.
- Jeśli promotorzy załatwią mi walkę, to sponsor pewnie też się znajdzie.
- Jakie stosunki łączą Pana z promotorem?
- Na pewno nie takie, jak w pierwszym okresie naszej współpracy. Widać, że ma już do mnie dystans i traktuje mnie, jak każdego inego zawodnika.
- I nie żal Panu? Wcześniej wasze relacje były bliskie do tego stopnia, że mieszkał Pan u Kołodzieja w domu i był traktowany jak członek jego rodziny.
- Na pewno chciałbym, żeby to wszystko inaczej się potoczyło, ale niestety jest już inna rzeczywistość. Nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem.
- Zza oceanu płynie jasny przekaz, że dla swojego dobra powinien Pan rozstać się z Gocewem, z którym nic wspólnego nie chcą mieć promotorzy potencjalnych rywali ani szefowie telewizji.
- Nie wiem, jak Iwajło traktował innych zawodników, ale wobec mnie na razie wywiązuje się ze swoich obietnic. A jeśli nawet ciągnie się za nim jakaś przypięta łatka, nie może to trwać w nieskończoność.
- Będąc przyparty do muru, dla swojego dobra, jest Pan skłonny rozwiązać kontrakt z Gocewem?
- Póki co nie myślę o takiej konieczności. Zresztą dopiero się z nim związałem i obowiązuje nas umowa, którą z dnia na dzień pewnie trudno byłoby rozwiązać. Przyznaję, zapisy kontraktu są dla mnie dość korzystne, ale nie można powiedzieć, że szala jest przechylona tylko na moją stronę.
- Pana trener Piotr Wilczewski stwierdził, że wszystko, co najlepsze w Pana karierze wydarzyło się za sprawą Mariusza Kołodzieja. Jak traktuje Pan sugestię szkoleniowca, który apeluje do Pana o wolę odbudowania stosunków z promotorem?
- Moim zdaniem już nigdy nie będzie między nami takiego układu, jak na początku. Zawsze pozostanie zadra, więc nasze relacje pewnie będą już tylko na stopie pracodawca - pracownik. A co do wypowiedzi Piotrka, tak naprawdę jeszcze ich nie analizowałem.
- Kilka lat temu zdradził Pan, że był bliski porzucenia boksu z powodu permanentnego braku pieniędzy i przewlekłych kontuzji. Dziś problem jest inny, ale diagnoza podobna - Pana przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
- Racja, znów przechodzę bardzo ciężki okres i moja kariera znalazła się na zakręcie. Muszę poukładać swoje życie bokserskie i wierzę w maksymę, że "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Z utęsknieniem czekam na następny ruch osób, które zawiadują moją przyszłością. Najbardziej przybija mnie ta niewiadoma odnośnie terminu najbliższej walki.
- Mimo rekordowej gaży za walkę z Kliczką, zaczyna Panu brakować pieniędzy?
- Na pewno nie jestem ustawiony na długie lata, bo praktycznie wszystkie pieniądze zainwestowałem w nieruchomości. Na szczęście mam pomocnych przyjaciół i znajomych i o forsę najmniej się martwię.
- Jaki ma Pan plan na najbliższy czas?
- Regeneracja organizmu, a 17 marca planuję wejść na salę treningową w Dzierżoniowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?