Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibole panoszą się na stadionach. Czy kluby wreszcie powiedzą: stop?

Bartosz Karcz, Jacek Żukowski
Kibice są ważnym źródłem dochodów dla klubów, ale u nas są też za często źródłem ich kłopotów
Kibice są ważnym źródłem dochodów dla klubów, ale u nas są też za często źródłem ich kłopotów FOT. WOJCIECH MATUSIK
Kontrowersje. Legia już przekonała się, co oznacza przymykanie oczu na kolejne wybryki bandytów. W Krakowie problemy mają zarówno Cracovia jak i Wisła, na których stadionach płonęły ostatnio race. Przy ul. Reymonta szykuje się przy tym kolejna wojenka na linii klub – SKWK

"Przestańcie kryć chuliganów" - przeczytaj komentarz Krzysztofa Kawy >>

Piłkarska wiosna w ekstraklasie przyniosła prawdziwy wysyp ekscesów na trybunach. Apogeum mieliśmy w czasie niedzielnego meczu Legii z Jagiellonią, gdy doszło do bitwy kiboli obu drużyn, co spowodowało przerwanie spotkania. Problemy mają jednak również krakowskie kluby – Cracovia i Wisła. Na „Białą Gwiazdę” w związku z odpaleniem rac w czasie derbów i rzuceniem ich na boisko już spadły kary. „Pasy” po tym, jak race odpalono w czasie meczu ze Śląskiem, też muszą spodziewać się sankcji.

Na razie najwięcej problemów ma Legia. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych już ujawniło, że będzie się domagało zamknięcia stadionu przy ul. Łazienkowskiej do końca rundy wiosennej. Jutro kary na warszawski klub nałoży Komisja Ligi. Wszystko wskazuje na to, że nawet rozpaczliwe gesty prezesa Bogusława Leśnodorskiego, który obiecuje, że wszystkie osoby zamieszane w burdy zostaną surowo ukarane, nic nie dadzą.

W Krakowie nie doszło do aż tak drastycznych scen jak w Warszawie, ale nie oznacza to, że pod Wawelem nie mają problemów z kibolami. Przy ul. Reymonta szykuje się właśnie kolejna wojenka na linii klub – Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków. To ostatnie opublikowało na swojej stronie inter­netowej kilka artykułów, w których zaatakowany został m.in. prezes Jacek Bednarz. Powód? Zgodził się on na mniejszą karę za derby, ale w zamian Wisła nie wpuści na mecz z Ruchem osób, które na spotkaniu z Cra­covią siedziały na trybunie C. Jak może skończyć się zabawa w „ciuciubabkę” z przesadzaniem kiboli z sektora na sektor, przekonali się na Legii, gdzie chuliganom z „Żylety”, po zamknięciu jej na mecz z Jagiellonią, pozwolono przenieść się na inne sektory.

– Decyzję w sprawie zamknięcia sektora C na mecz z Ruchem podjęła Komisja Ligi – mówi prezes Jacek Bednarz. – Poddaliśmy się karze. Uznałem, że to jest najlepsze rozwiązanie, bo nie chciałem, żeby za to, co stało się na tej jednej trybunie, odpowiadali wszyscy kibice. Nie twierdzę, że takie zachowania akceptowali wszyscy, którzy zasiadali na trybunie C. Nie można jednak też twierdzić, że za odpalenie rac i rzucenie ich na boisko odpowiada tylko kilkanaście osób. „Sektorówkę”, pod którą te osoby się przebrały, rozciągnęło kilka tysięcy osób. Mieliśmy zatem wybór, albo przyjmiemy taką karę, albo zostanie zamknięty cały stadion, a w dodatku nasi kibice otrzymają zakaz wyjazdowy. Jeśli chodzi o stanowisko Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków i atak na moją osobę, to dla mnie skandaliczny i oburzający jest przede wszystkim fakt, że od derbów Krakowa minął ponad tydzień, a do tej pory SKWK nie potępiło zachowań części kibiców, które doprowadziły do kar nałożonych na klub. To budzi moje poważne wątpliwości i zastanawiam się, czy osoby związane z SKWK nie wiedziały dokładnie, co na derbach się wydarzy.

Pytaniem pozostaje, czy odpalenie i rzucenie na boisko rac było związane z tym, że klub odstąpił od podpisania umowy z SKWK. W jej wyniku Wisła miała podnieść ceny biletów o złotówkę, a uzyskane w ten sposób środki przekazywane miały być Stowarzyszeniu. SKWK twierdzi, że pieniądze miały być przeznaczone na budowę pomnika Henryka Rey­mana, klubowe muzeum i meczowe oprawy.

– Nieprawda, że nie mieliśmy woli osiągnięcia porozumienia. Problemem nie była złotówka, ale zakres odpowiedzialności SKWK za łamanie przez kibiców regulaminu na stadionie i brak konsensusu w tym zakresie doprowadził do fiaska negocjacji – tłumaczy Bednarz.

Czy to oznacza kolejny konflikt z kibicami i ich ponowne wyjście ze stadionu, tak jak to miało miejsce w grudniu 2012 roku? Na razie SKWK nie zapowiada niczego takiego, ale już widać, że dialog właśnie się skończył.

– Nie chcemy wojny z kibicami, zwłaszcza że nie sądzę, żeby SKWK reprezentowało wszystkich naszych fanów – mówi Bednarz. – Nasz stadion jest otwarty dla wszystkich sympatyków piłki nożnej. Nie będzie jednak na nim miejsca dla osób, które łamią prawo i działają na szkodę klubu. Biorąc pod uwagę ostatnie publikacje na stronie SKWK, nie widzę możliwości dialogu z jego aktualnymi władzami. Zwłaszcza że zarzuty pod moim adresem i innych pracowników klubu padają anonimowo. W takiej atmosferze trudno o jakiekolwiek rozmowy.

Zarzuty nie dotyczą tylko wydarzeń, związanych z derbami czy umowy w sprawie „złotówki”. W oświadczeniach na stronie SKWK padają również oskarżenia, że obecna ekipa, zarządzająca Wisłą, prowadzi klub w kierunku przepaści finansowo-organizacyjnej.

– Dla mnie ten zarzut jest absurdalny. Nie mam zamiaru polemizować, bo najlepszą odpowiedzią na niego będzie coroczny audyt. On jasno wykaże, że Wisła dzisiaj jest w lepszej sytuacji finansowej niż rok temu. Klub krok po kroku zbliża się do stabilizacji. Jeśli jednak pseudokibice będą swoimi wybrykami narażać nas na kary, to ten proces będzie trwał znacznie dłużej. Takie osoby będziemy się starali z całą stanowczością eliminować z naszych trybun i nie będą one mile widzianymi gośćmi przy ul. Reymonta 22 – kończy Bed­narz.

Po drugiej stronie Błoń na razie czekają na to, jakie kary spadną na Cracovię po odpaleniu rac na niedzielnym meczu ze Śląskiem. Przypomnijmy, że na początku drugiej połowy spotkania odpalono około 30 rac, co jest surowo za­ka­zane, a na trybunach rozwinięto transparent obrażający wojewodę małopolskiego Jerzego Millera. Zaprezentowano też transparent z głową świni i skandowano obraźliwe hasła pod adresem urzędnika państwowego. Akcja kiboli była odwetem za niesprawiedliwą ich zdaniem decyzję wojewody dotyczącą wydarzeń na ostatnich derbach. Odpalenie rac i prezentacja transparentów spotkała się w niedzielę z akceptacją reszty stadionu, wyrażoną gromkimi brawami.

Niedzielne wydarzenia mogą zostać potraktowane jako recydywa, bo jesienią, podczas meczu derbowego fani Cracovii też zapalili race, za co wojewoda zamknął stadion na dwa mecze.

Klub na razie nie chce komentować tego, co się stało. Policji przekazano nagrania z mo­ni­toringu. Co teraz grozi Cra­covii? Decyzja jest w gestii wojewody, który może zamknąć stadion, bądź trybunę od strony ul. Kałuży, gdzie odpalono race. Nie obejdzie się też bez kar finansowych nałożonych przez Komisję Ligi.

– W związku z wydarzeniami mającymi miejsce na stadionie Cracovii w miniony weekend wojewoda oczekuje obecnie na reakcje ze strony Ekstraklasy – mówi rzecznik praso­­wy wojewody Jan Brodow­ski.

Komisja Ligi zajmie się wydarzeniami na obiekcie Cracovii, tak jak w przypadku Legii, w najbliższą środę.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski