Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywalczyli sobie prawo do życia

Dorota Stec-Fus
Fot. Grzegorz Mehring / Polskapresse
Zdrowie. Batalia, stoczona przez pacjentów i lekarzy, nareszcie przyniosła efekty. Na liście leków refundowanych są preparaty konieczne w terapii chorych na raka.

– Dopiero bój zdeterminowanych pacjentów oraz ich lekarzy, którzy nie mają czym leczyć, sprawiły, że resort zdrowia wprowadza konieczne leki do refundacji – mówi prof. Leszek Borkowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, ekspert ds. leków nowotworowych, który od lat walczy o dostęp ubezpieczonych do nowoczesnych medykamentów.

Chorzy na czerniaka od soboty mogą za darmo otrzymywać ratujący życie lek yervoy. Resort zdrowia opracował w końcu program leczenia czerniaka skóry i błon śluzowych, który wszedł w życie 1 marca, wraz z nową listą refun­dacyjną. Pacjenci, którzy zostaną do niego zakwalifikowani, otrzymają lek bezpłatnie. Pozostaje pytanie: ilu chorych spełni kryteria kwalifikacji do programu i będzie w nim uczestniczyć ?

Wcześniej średni koszt jednej dawki yervoyu wynosił ok. 67 tys. zł. Aby kuracja była skuteczna, trzeba go zażyć cztery razy. Jest oczywiste, że tylko nieliczni mogli taką kwotę zdobyć. W efekcie większość chorych z powodu braku refundacji umierała. Wśród nich znalazł się zmarły z końcem 2011 r. Edward Kubisiowski, działacz ,,Solidarności”, internowany i wielokrotnie represjonowany przez PRL-owski reżim. Na pogrzeb rodzina zaprosiła kierownictwo NFZ, który sfinansowania leku odmówił. Miesiąc później prezydent RP przyznał Kubisiowskiemu pośmiertnie Krzyż Wolności i Solidarności...

– Bez wysiłku tych, którzy mieli odwagę, determinację, wytrwałość i wiarę, że można inaczej, nie byłoby dzisiejszej Polski – mówił podczas uroczystości wręczenia odznaczeń wojewoda Jerzy Miller. Po tym dramacie i kompromitacji władz małopolski oddział NFZ – bodaj jako jedyny w kraju – sfinansował kilku pacjentom leczenie yervoyem.

Od soboty refundowany jest także lonquex, zalecany chorym na nowotwory złośliwe, leczonym chemioterapią. Podawany w formie zastrzyków łagodzi jej negatywne skutki i zapobiega powikłaniom, które nierzadko niweczą rezultaty terapii. Za jedno opakowanie leku pacjent zapłaci teraz opłatę ryczałtową, tj. 3,20 zł. Całkowity koszt preparatu wynosi ponad 3,4 tys. zł.

– To rzadki w Polsce przypadek wprowadzenia innowacyjnego leku na listę w tym samym czasie, w którym trafia on do refundacji w innych krajach Wspólnoty. Dotąd takie preparaty u­mieszczano na listach znacznie później, najczęściej dopiero w wyniku wieloletnich starań lekarzy i pacjentów – zauważa Katarzyna Leoszkiewicz z IMS Health, organizacji zajmującej się moni­torowaniem rynku leków.

Na liście znalazł się też berinert, ratujący życie w tzw. dziedzicznym obrzęku naczynioruchowym. Refundacją objęto lek inlyta, stosowany u pacjentów z nowotworem nerki. Sukcesem zakończyła się także batalia Stowarzyszenia Rodzin z Chorobą Gaucher`a typu I. Resort opracował nowy program, w którym umieścił konieczny w leczeniu tego schorzenia preparat.

Niestety, na miłosierdzie Ministerstwa Zdrowia nadal czekają chorzy na cukrzycę typu II oraz cierpiący na tzw. rzadkie przypadki nowotworów złośliwych.

Nie każdy ma szanse na zdrowie i życie

Choć na obowiązującą od 1 marca nową listę leków refundowanych resort zdrowia wprowadził – w wyniku walki organizacji pacjentów oraz lekarzy – kilka ważnych preparatów ratujących życie, to w wykazie tym nadal brakuje wielu koniecznych medykamentów.

Leszek Borkowski, prof. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, ekspert ds. leków nowotworowych podkreśla, że pacjenci z tzw. rzadkimi nowotworami (np. mięsakokostnymi) nadal nie mają szans na refundację potrzebnych im preparatów.

Choć chorób rzadkich jest bardzo wiele i dotkniętych nią osób może być nawet kilka tysięcy, to są oni bardzo rozproszeni. Pacjentów z jednym tzw. rzadkim nowotworem jest kilkunastu, czasem kilkudziesięciu w całym kraju, więc nie mają szans na zorganizowanie się i wywarcie skutecznej presji na resort zdrowia.

– W konsekwencji są leczeni metodami chałupniczymi, nieprzystającymi do nowoczesnych terapii – podkreśla Leszek Borkowski. W praktyce oznacza to, że ci, którzy mają pieniądze, wyjeżdżają na leczenie za granicą, natomiast mniej zamożni muszą umierać. Rozmówca ,,DP” nie ukrywa, że tylko zmasowany nacisk na Ministerstwo Zdrowia środowisk zrzeszających pacjentów może przynieść efekty w postaci dopisania leków do listy refundacyjnej.

Przegrali też pacjenci chorzy na cukrzycę. Tzw. leki inkrety­nowe niezbędne w leczeniu ok. 2 mln osób chorych nie znalazły się w nowym wykazie. – Polska jest jedynym krajem UE, w którym te preparaty nie są finansowane ze środków publicznych! – oburza się prof. Jacek Sieradzki z CM UJ. Brak refundacji jest niezrozumiały tym bardziej, że ich podawanie zapobiega znacznie droższym w leczeniu komplikacjom sercowo-naczyniowym oraz innym powikłaniom, występującym w przypadku stosowania mniej nowoczesnych medykamentów.

Tymczasem resort zdrowia powtarza jak mantrę: dopóki producenci nie zgodzą się na obniżenie cen swych wyrobów, ministerstwo nie wprowadzi ich na listy refundacyjne. Urzędnicy argumentują, że budżet NFZ nie jest z gumy i nie jest w stanie finansować wszystkich medykamentów. Warto jednak dodać, że nasz kraj dopłaca do leków najmniej spośród wszystkich państw Wspólnoty.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski