Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już siedemnasta Wigilia z Andzią

ANNA AGACIAK
Kotka Andzia dostanie dziś podgrzane mleko i smakołyki FOT. MAREK BARANOWSKI
Kotka Andzia dostanie dziś podgrzane mleko i smakołyki FOT. MAREK BARANOWSKI
Dziś około godziny 17 Anna Baranowska, była kierowniczka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, jak co dzień pójdzie na ul. Augustiańską spotkać się z Andzią. Z okazji Wigilii wyniesie jej podgrzane mleko i smakołyki. Musi dbać o staruszkę, bo to ewenement na skalę Krakowa.

Kotka Andzia dostanie dziś podgrzane mleko i smakołyki FOT. MAREK BARANOWSKI

LUDZIE I ZWIERZĘTA. W piwnicy kamienicy przy Augustiańskiej mieszka dzika, kocia staruszka, która poznała trudną sztukę przetrwania

- To będzie już moja siedemnasta wigilia z Andzią - zdradza pani Ania. - Tymczasem dzikie koty w mieście tyle nie żyją. Umierają po kilku latach: chorują, wpadają pod samochody, giną z głodu.

Andzia nauczyła się sztuki przetrwania, a na dodatek zjednoczyła wokół siebie wielu życzliwych, często samotnych ludzi, którzy dbają, aby była zdrowa, najedzona i nie marzła zimą. Kotka odwdzięcza się im mruczeniem i zaufaniem. To cenne zwłaszcza w Wigilię, gdy samotne osoby nie mają się z kim podzielić opłatkiem.

Spotkanie z Andzią

Anna Baranowska przed 17 laty opiekowała się kotem koleżanki. W styczniu zwierzątko wymknęło się z domu. Zaczęła jej szukać po całym Kazimierzu. Kot w końcu się znalazł, ale przy okazji poszukiwań, pani Ania trafiła do kamienicy przy ul. Augustiańskiej. Odkryła tam mnóstwo kocich nieszczęść.

- Nie mogłam ich tak zostawić. Zaczęłam przynosić im jedzenie, czym bardzo denerwowałam mieszkańców. Wśród tych dzikich kotów była biało-czarna Andzia. Widać było, że to wyjątkowo mądry kot, który na dodatek potrafi opiekować się słabszymi osobnikami - opowiada była szefowa TOZ-u.

Mijały miesiące, a kotów na Augustiańskiej było coraz mniej. W końcu została tylko Andzia. Straciła kocich przyjaciół, ale poznała się na ludziach. Wiedziała, do kogo może podejść, a kogo należy omijać szerokim łukiem.

Wolność we krwi

W 1996 roku pani Ania wysterylizowała kotkę. Szybko stało się jasne, że nie uda się zrobić z niej kota domowego. W zamknięciu Andzia cierpiała. Nie było wyjścia, trzeba ją było wypuścić na stare terytorium.

Anna Baranowska przekonała do swej podopiecznej mieszkańców kamienicy i administrację - firmę Dagoba. Choć obili oni drzwi do piwnicy blachą, dla kotki zrobili specjalny otwór, aby zimą mogła swobodnie wchodzić do ciepłego wnętrza.

Gdy pani Ania musi wyjechać na kilka dni, opiekę nad kotką staruszką przejmują mieszkańcy kamienicy lub pracownice pobliskiego sklepu spożywczego. Kotka przychodzi wieczorami tylko na dźwięk znajomych głosów. Dla obcych jest niemal niewidoczna.

Pokaże się na pewno w Wigilię, gdy usłyszy wołanie pani Ani.

anna.agaciak@dziennik.krakow.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski