18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dać dzieciom coś lepszego

Redakcja
Dorota Miśkiewicz rozmarzyła się nad Lutosławskim i Tuwimem FOT. KAMA CZUDOWSKA
Dorota Miśkiewicz rozmarzyła się nad Lutosławskim i Tuwimem FOT. KAMA CZUDOWSKA
ROZMOWA. DOROTA MIŚKIEWICZ opowiada o tym, jak pierwszy raz w życiu podjęła się śpiewania dla dzieci - i to piosenek skomponowanych przez Witolda Lutosławskiego do słynnych wierszy Juliana Tuwima.

Dorota Miśkiewicz rozmarzyła się nad Lutosławskim i Tuwimem FOT. KAMA CZUDOWSKA

- Pani Doroto, zacznę od niedyskretnego pytania: ma Pani dzieci?

- Nie mam.

- To co Panią podkusiło, żeby nagrać piosenki dla dzieci?

- To nie był mój pomysł. Z propozycją zaśpiewania piosenek dla dzieci skomponowanych przez Witolda Lutosławskiego do wierszy Juliana Tuwima wyszło Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Oni też wymyślili, abym uczyniła to ze znanym zespołem muzyki współczesnej - Kwadrofonik. Ale zgodziłam się wejść w ten projekt z przyjemnością. Bo po pierwsze bardzo się lubię z Kwadrofonikiem, po drugie - to są dobre piosenki, a po trzecie - warto dzieciom dać coś lepszego niż to, co wylewa się z większości mediów.

- Lutosławski i piosenki dla dzieci?

- Tak. On podszedł do komponowania tych piosenek bardzo poważnie. Chciał, żeby polskie dzieci, były wyedukowane muzycznie. Dlatego skomponował wyjątkowe utwory - łączące prostotę melodii z wyrafinowanym akompaniamentem. To połączenie zrobiło na mnie kolosalne wrażenie. No i oczywiście teksty - w końcu przecież to Tuwim.

- Znała Pani wcześniej te utwory z innych wykonań?

- Kojarzyłam je. "Idzie Grześ" uczyłam się nawet w szkole podstawowej. Najbardziej znane wykonania stworzyła Jadwiga Rappe, piosenki te napisane zostały na głos operowy z fortepianem, ale w internecie natknęłam się również na wykonania chóralne. Nasza interpretacja bardzo odbiega od dotychczasowych wersji.

- Znamy Panią przede wszystkim z jazzowych piosenek. Nie przeraziło Pani mierzenie się z muzyką współczesną?

- Studiowałam skrzypce na Akademii Muzycznej, gdzie zgłębiałam muzykę poważną. Nie mam więc w sobie jakiegoś strachu przed filharmonią. Poza tym lubię, jak różne style w muzyce łączą się ze sobą i wzajemnie przenikają. Dlatego eksperymentowałam z różnymi gatunkami. Śpiewałam choćby w duecie z Cesarią Evorą, sięgałam także po afrykański, latynoski czy bałkański folklor. Próbuję wszystkiego, bo każda muzyka jest piękna.

- Jak wyglądały prace nad płytą?

- Najpierw był koncert w Poznaniu. Aranże przygotowali pianista Bartek Wąsik i perkusista Miłosz Pękala z Kwadrofonika. Wszystko zostało zapisane w nutach - i wtedy zaczęliśmy próby. Po występie byliśmy tak zadowoleni, że stwierdziliśmy, iż musimy te wykonania utrwalić. Weszliśmy więc do studia i dokonaliśmy nagrań - a to już poszło bardzo szybko.

- Śpiewa Pani te piosenki w niezwykły sposób - to wręcz aktorskie interpretacje.

- Chciałam się trochę powygłupiać, otworzyć, poczuć nieskrępowana. Najtrudniejszym zadaniem był oczywiście "Pan Tralaliński" ze względu na słowne wymogi. Całe szczęście chodziłam za młodu na lekcje dykcji, więc dałam sobie radę. Obawiałam się jednak czegoś innego: czy w dzisiejszym krzykliwym świecie piosenki te zainteresują dzieci?

- No właśnie: jak reagowały na koncercie?

- Ku swemu zdumieniu zauważałam, że dzieci wcale nie muszą się ciągle bawić. Dzisiaj bombarduje się maluchy głośnymi i skocznymi piosenkami, atakuje mnóstwem mocnych bodźców, więc one reagują dosyć energetycznie. A tu było inaczej - pojawiły się zarówno skoczne piosenki, jak i balladowe. Chcieliśmy, aby ci mali odbiorcy, podobnie jak dorośli, zwrócili uwagę na szczegóły naszych wykonań. Choćby na fortepian imitujący śpiew słowika czy na dyskretną melodię wygrywaną na dzwonkach. Do tego podczas koncertu pojawiły się wizualizacje VJ Jago - utrzymane jednak w stylu muzyki, spokojne, urocze, dalekie od krzykliwości. I okazało się, że dzieci potrafią siedzieć spokojnie i słuchać. Szczególnie, jeśli podobnie zachowują się towarzyszący im dorośli.
- Myśli Pani, że to doświadczenie wpłynie w jakiś sposób na Pani autorskie nagrania?

- Wszystko ma na nas wpływ. Dla mnie ważne było w tym przypadku obcowanie z Kwadrofonikiem. U nas jest dużo rewelacyjnych pianistów jazzowych. A tu miałam okazję pracować z pianistami klasycznymi. I oni mieli zupełnie inne podejście do muzyki, inną dbałość o barwę dźwięku. Ta troska o niuanse również i mnie wzbogaciła.

Rozmawiał PAWEŁ GZYL

DOROTA MIŚKIEWICZ

Jedna z najlepszych polskich piosenkarek jazzowych młodego pokolenia. Jest córką znanego saksofonisty - Henryka Miśkiewicza. W 1997 roku ukończyła Akademię Muzyczną w Warszawie w klasie skrzypiec. Od razu jednak zaczęła karierę wokalną na jazzowej scenie. Obecnie ma w dorobku pięć solowych albumów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski