18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Rabki znów ukrywa, za co urząd płaci

ZBIGNIEW BARTUŚ
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Ewa Przybyło, burmistrz Rabki znana z rekordowej kolekcji grzywien za bezprawne ograniczanie dostępu do informacji publicznej, znów szokuje.

Fot. Archiwum

PIENIĄDZE PUBLICZNE. Informacje dotyczące działań władz są coraz częściej tajne. Jedynie zmiana obowiązującego prawa pozwoli odzyskać nad nimi kontrolę.

Po ujawnieniu przez "Dziennik Polski", że podatnicy zapłacili za łamanie prawa przez panią burmistrz 54,6 tys. zł kar, Ewa Przybyło zawarła ugodę z obsługującym urząd radcą prawnym. Po czym ogłosiła triumfalnie, iż wziął on na siebie winę i wpłaci do kasy miasta równowartość grzywien. Mieszkańcy Rabki i prawnicy sieci Watchdog Polska (organizacja patrząca władzy na ręce) chcą poznać treść tej ugody, tym bardziej, że burmistrz nadal zatrudnia radcę. Ale, zdaniem Ewy Przybyło, ugoda jest... tajna!

- Pani burmistrz twierdzi, że ujawniając ją naruszyłaby tajemnicę przedsiębiorcy, czyli radcy. Jest to tłumaczenie absurdalne, bo ugoda dotyczy działań radcy podejmowanych w imieniu władzy publicznej i za publiczne pieniądze - podkreśla prawnik Krzysztof Izdebski, ekspert sieci Watchdog Polska.

- Część mieszkańców spekuluje, że radca spłaci grzywny pieniędzmi, które zarabia pracując dla urzędu, więc i tak zapłaci podatnik - komentowała ugodę Maria Górnicka-Orzeł, przewodnicząca rady miejskiej.

Ewa Przybyło tłumaczy, że po otrzymaniu wniosku o ujawnienie ugody "zwróciła się do Kancelarii Radcy Prawnego Pawła Kukli z zapytaniem, czy chce skorzystać z ochrony tajemnicy przedsiębiorstwa", a ten "wniósł o nieujawnianie treści zawartej ugody z uwagi na ochronę tajemnicy przedsiębiorcy".

W skardze na tę decyzję, skierowanej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie, Watchdog Polska - cytując ustawę - zwraca uwagę, że nie można ograniczać dostępu do informacji publicznej ze względu na tajemnicę przedsiębiorcy, jeśli sprawa dotyczy "informacji o osobach mających związek z pełnieniem funkcji publicznych". - A chodzi tu o postępowania, w których pan radca reprezentował gminę - podkreśla Krzysztof Izdebski.

Dodaje, że płacenie grzywien za burmistrza nie jest celem ani istotą działalności radcy prawnego, więc powoływanie się na "tajemnicę przedsiębiorstwa" jest wręcz kuriozalne.

Co ciekawe, sam radca Kukla, który chciałby ograniczyć dostęp do treści zawartej z nim ugody, w innej sprawie był orędownikiem jawności. - Reprezentując gminę Rabka chciał poznać treść ofert składanych przez przedsiębiorców zabiegających o kontrakt z NFZ. Był przy tym przeciwny powoływaniu się na tajemnicę przedsiębiorstwa - wspomina ekspert sieci Watchdog.

Organizacje zabiegające o jawność życia publicznego alarmują, że władze i instytucje w Polsce coraz częściej powołują się na "tajemnicę przedsiębiorcy", by nie ujawniać umów zawartych z prywatnymi firmami. Ich zdaniem, może to służyć do ukrywania machlojek i lokalnych układów.

- Doszło do tego, że nie możemy poznać treści umowy między ministerstwem rolnictwa a TVP, na podstawie której publiczna telewizja wyprodukowała spoty reklamowe z udziałem byłego szefa resortu, Marka Sawickiego. Tajną umowę zawarły dwie publiczne instytucje! - mówi Krzysztof Izdebski.

Patologie są efektem wprowadzonych dwa lata temu zmian w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Odtąd nie można zaskarżyć do sądu powszechnego odmowy udzielenia informacji z powodu ochrony tajemnicy przedsiębiorcy. Sądy administracyjne, do których trafiają skargi, opierają się na oświadczeniu przedsiębiorcy, że ten chce skorzystać z ochrony - i tyle. Zmieniając ustawę posłowie zakładali, że o jawność umów zadbają same władze: minister, burmistrz, wójt. - Ale co wtedy, jeśli te władze zmówią się z przedsiębiorcą? - pytają zwolennicy jawności. I postulują zmianę przepisów.

Dlaczego burmistrz Rabki ukrywa prawdę

Krakowski sąd nałożył na Ewę Przybyło, burmistrz Rabki, kilkanaście grzywien za bezprawne ograniczanie dostępu obywateli do informacji publicznej.

Grzywny zapłacili podatnicy. Burmistrz dogadała się z obsługującym urząd radcą prawnym, "który zawalił", że ten odda gminie pieniądze. Ile? Kiedy? Jak? Nie wiadomo. Umowa jest tajna. A radca nadal pracuje dla gminy.

Grzywny zaczęły spadać na Ewę Przybyło kilka lat temu w związku ze skargami mieszkańców, którzy chcieli się dowiedzieć, czy jacyś krewni lub przyjaciele nie skorzystają na forsowanych przez władzę zmianach lokalnego planu zagospodarowania. Domagali się w tym celu m.in. udostępnienia cyfrowej mapy stosownego studium.

W grudniu 2010 r. wniosek w tej sprawie złożył rabczański ekolog Konrad Górski. Ewa Przybyło odmówiła z uwagi na konieczność "ochrony praw autorskich wykonawcy mapy". To samo odpowiedziała innym mieszkańcom oraz... wojewodzie. Mieszkańcy zaskarżyli odmowy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Zgodnie z prawem, skargę składa się do urzędu, którego rzecz dotyczy, a ten ma obowiązek przekazać ją sądowi w ciągu 15 dni. Burmistrz przetrzymywała skargi miesiącami, a nawet wcale nie kierowała ich do sądu.

Mieszkańcy poskarżyli się WSA na bezczynność władzy. Burmistrz tłumaczyła się "nawałem spraw" i "okresem urlopowym". WSA uznał to za niepoważne i zaczął ją karać za rażące naruszenie prawa, a potem także "złą wolę i lekceważący stosunek do sądu". Nie było poprawy, więc grzywny rosły: od 100 zł do 15 tys. zł. Sąd ostrzegł Radę Miejską, że uporczywe łamanie prawa "naraża samorząd na dalsze konsekwencje finansowe".

Kiedy ujawniliśmy, że grzywny oraz koszty nieskutecznych odwołań od nich zostały opłacone z kasy miasta, wybuchł skandal. Burmistrz tłumaczyła wtedy, że winę za niewysyłanie w terminie skarg obywateli do sądu ponosi wynajmowana przez gminę kancelaria radcy prawnego. Zapewniła też, że zgodził się on spłacić w ratach równowartość grzywien, czyli grubo ponad 50 tys. zł.

Zawarta z radcą ugoda była jedną z przesłanek umorzenia prokuratorskiego postępowania przeciwko Ewie Przybyło. Jaka jest jej treść? Nie wiadomo. Burmistrz odmawia jej ujawnienia, bo radca zażądał "ochrony tajemnicy przedsiębiorcy". Więc ugoda jest tajna. Burmistrz nie zamierza przy tym rezygnować z usług radcy, bo jest z niego "generalnie bardzo zadowolona".

ZBIGNIEW BARTUŚ

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski