Babcia Ludwika na zawsze pożegnała się z górami i Poczekajem FOT. Z ARCHIWUM BARBAY PALUCHOWEJ
Pochodziła z Roztoki Ryterskiej. Gdy miała 4 lata, oddano ją na służbę do bogatego gazdy. Po skończeniu 18 lat wyszła za mąż za wdowca z Poczekaja i zamieszkała z nim w chacie bez prądu i bieżącej wody. Z mężem Franciszkiem wychowała pięcioro dzieci. Gdy w 1970 r. Franciszek zmarł, a potem dzieci wyprowadziły się z Poczekaja, została w chacie sama. Zachodzili do niej turyści wędrujący na Kordowiec czy Niemcową. Częstowała ich herbatą miętową, plackami ziemniaczanymi pieczonymi na blasze, mlekiem od krowy w czarno-białe łaty.
- Żartowała, że to jej telewizor - wspomina Józef Długosz z Towarzystwa Przyjaciół Piwnicznej.
W drewnianej chacie na rozległej łące z widokiem na szczyty Pasma Radziejowej nocą światło zapewniała świeca. Gdy ktoś wpadł tam wieczorem i przyszło mu na Poczekaju przenocować, gospodyni zapalała lampę naftową. Chałupka nie miała komina, więc dym z kamiennego pieca snuł się po sieni i wszystko przechodziło jego zapachem.
- Są nim przesiąknięte wszystkie sprzęty, które babcia Ludwika przekazała do naszego muzeum - mówi Józef Długosz. - Pachną nim żarna, niecka do rozrabiania ciasta, stępki do tłuczenia jęczmienia.
Jak opowiada Barbara Paluchowa, dwa światy Ludwiki Nowakowej, ten ryterski i piwniczański, rozgraniczała ścieżka biegnąca przez polanę Poczekaj. Wodę babka nosiła z oddalonego o 200 metrów źródełka bijącego na terenie Piwnicznej, a kapustę w beczce i ziemniaki przechowywała w ziemiance po drugiej stronie ścieżki, na terenie gminy Rytro. Stanowiły podstawę jej wyżywienia, gdyż rzadko schodziła na zakupy. Do Piwnicznej zdrowy młody człowiek musiał iść marszem co najmniej godzinę. Babcia Ludwika nie wyruszała na takie wyprawy, bo wszystko, czego potrzebowała do życia, miała w zasięgu ręki. Latem zbierała borówki i grzyby. Z mąki i wody robiła cienką zupę, z ziemniaków smażyła placki. Piła herbatę z ziół rosnących w ogródku pod chatą.
Jeszcze 40 lat temu uciekała do chaty, widząc zbliżających się turystów. Skromnie ubrana wstydziła się miastowych. Z czasem się do nich przekonała i polubiła.
- Przyciągała ich poczuciem humoru i gościnnością - wspomina burmistrz Piwnicznej -Zdroju Edward Bogaczyk.
Nowakowa rzadko chorowała, ale wiosną tego roku jej dolegliwości nasiliły się tak bardzo, że nie mogła już leczyć się sama. Trafiła najpierw do szpitala w Krynicy-Zdroju, a potem do ośrodka opiekuńczego w Czchowie. Zdaniem Barbary Paluchowej, 90-latka znacznie wcześniej przewidywała, że przyjdzie jej się pożegnać z polaną, z której podziwiała najpiękniejsze górskie pejzaże.
Po gazdyni została pusta chata na Poczekaju. O jej przyszłości zdecydują dzieci, które rozjechały się po Polsce.
- Na pewno będziemy się starać o pozyskanie pamiątek po Ludwice - mówi Barbara Talar z Muzeum Regionalnego Miłośników Ziemi Piwniczańskiej. - Przecież wielu turystów to właśnie z nią kojarzy nasz region.
Paweł Szeliga
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?