18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwór w Tomaszkowicach uratowany. Dawny właściciel wrócił do domu po 60 latach

ANNA AGACIAK
Janina Stonawska z mężem Wojciechem Stonawskim na tarasie odbudowanego dworu Fot. Anna Agaciak
Janina Stonawska z mężem Wojciechem Stonawskim na tarasie odbudowanego dworu Fot. Anna Agaciak
W 2004 roku dwór w Tomaszkowicach groził zawaleniem. Sypał się dach, stropy, po dawnych parkietach nie został nawet ślad. Po gruntownym remoncie, pod nadzorem wojewódzkiego konserwatora zabytków, całkowicie odbudowano ten niezwykły obiekt.

Janina Stonawska z mężem Wojciechem Stonawskim na tarasie odbudowanego dworu Fot. Anna Agaciak

REPORTAŻ. Jeszcze kilka lat temu zespół dworsko-parkowy w Tomaszkowicach był zarośniętą ruiną, w której mieszkało dziewięć osób. Dziś, dzięki Wojciechowi Stonawskiemu, synowi właściciela majątku, dwór jest znowu perełką architektoniczną i chlubą gminy Biskupice.

Odtworzone zostały wszystkie detale architektoniczne, gzymsy, parapety, ornamenty. Posprzątano też resztki parku, usuwając dzikie wysypiska śmieci, wycinając krzaki i samosiejki.

Teraz w dworze mieszka rodzina Stonawskich. Wojciech Stonawski wrócił do swego domu po ponad 60 latach od wysiedlenia. We wtorek, podczas sesji Rady Gminy Biskupice - za uratowanie dworu otrzymał srebrną odznakę przyznaną przez Bogdana Zdrojewskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

Na miejscu zamku lub strażnicy

Wieś Tomaszkowice (gm. Biskupice) znana już była w XIV wieku. Na jednym ze jej wzgórz, leżących w paśmie Podgórza Wielickiego, w XV wieku wybudowano zamek lub strażnicę rycerską. Jej pozostałości stanowiły podstawę przyszłego dworu. Kolejni właściciele wielokrotnie go przebudowywali. Ostateczny kształt obiekt przyjął w XIX i XX wieku, dzięki ówczesnym właścicielom Tomaszkowic - rodzinie Stonawskich.

- Majątek zakupił w 1866 roku mój pradziadek Paweł Stonawski. Specjalnością rodziny była hodowla bydła i uprawa zbóż - opowiada Wojciech Stonawski. - Zarówno mój pradziadek jak i dziadek też o imieniu Paweł, prowadzili dwór i gospodarstwo wzorowo, na bardzo wysokim poziomie. Dziadek był doktorem prawa i sędzią CK Sądu Krajowego w Krakowie. W 1892 roku ożenił się z Angielką Florą Allen. U pracowników majątku cenili uczciwość i pracowitość.

Pan Wojciech opowiada, że zgodnie z testamentem dziadka majątek Tomaszkowice odziedziczył jego ojciec Witold - absolwent Akademii Rolniczej w Dublanach koło Lwowa, który w 1939 r. ożenił się z Ewą Chmielewską.

W Tomaszkowicach w czasie drugiej wojny urodził się jego brat Paweł i on. Rodzice, mimo uciążliwości wojny, prowadzili majątek.

- Niestety, w 1945 roku, gdy wydawało się, że pojawia się perspektywa lepszego życia, nasza rodzina została uznana za wrogów Polski Ludowej i majątek w całości został przejęty na rzecz Skarbu Państwa. Ziemia została rozparcelowana - wspomina.

Wojtek miał zaledwie dwa lata, gdy wraz z matką trafił do Krakowa. Ojciec został przymusowo przesiedlony na ziemie odzyskane zachodniej Polski. Razem ze starszym synem tułał się po różnych PGR-ach zachodniej Polski. Rodzina została rozbita.

- Nigdy jednak nie przestałem myśleć o powrocie do Tomaszkowic. Kiedy bywałem tu przejazdem, widziałem jak nasz dom rozsypuje się w proch i serce mi pękało. Niestety, przez długie lata nic nie mogłem zrobić - opowiada Stonawski.

Stary dwór bez gospodarza

Po wygnaniu właścicieli z Tomaszkowic władza ludowa zacierała ślady po rodzinie Stonawskich. Zlikwidowano nawet nazwę wsi Tomaszkowice i przyłączono do sąsiedniej wsi Przebieczany.

Dwór stał się miejscem różnych państwowych instytucji. Przez park poprowadzono drogi lokalne. - Zrobiono to tylko po to, aby raz na zawsze założenia dworskie zlikwidować i uniemożliwić jego rekonstrukcję - stwierdza Wojciech Stonawski.
Nieremontowany dwór marniał. Gminna Spółdzielnia składowała w zabytkowych (XV w.) piwnicach sól i nawozy sztuczne, co jeszcze bardziej wpłynęło na postępującą degradację. Pomieszczenia dworu zaczęli zajmować przypadkowi lokatorzy. Nie tylko nie dbali o nie, ale dodatkowo niszczyli. W prawie wszystkich izbach zostały spalone parkiety.

W 1987 roku wojewódzki konserwator zabytków wpisał "zespół dworsko-parkowy" w Przebieczanach do rejestru zabytków województwa krakowskiego.

Nie uchroniło to jednak dworu od dalszej dewastacji. Dach w środkowej części dworu zawalił się, lejąca się do środka woda dopełniała dalszego zniszczenia. W parku zrobiono wysypisko śmieci i postawiono chlewiki, kurniki i szopy.

Po 1989 r. i transformacji ustrojowej mieszkańcy Tomaszkowic powołali stowarzyszenie, którego celem było przywrócenie poprzedniej nazwy miejscowości.

- Przyłączyłem się do tej inicjatywy, która ostatecznie zakończyła się sukcesem. Wieś Tomaszkowice ponownie zaistniała na mapach Polski - mówi Stonawski.

Po tym wydarzeniu rodzina Stonawskich postanowiła walczyć o odzyskanie zdewastowanego dworu. Niestety, bez skutku.

- Musiało minąć kolejne 15 lat, aby coś drgnęło w tej sprawie - zauważa pan Wojciech. - Gdy nad dworem zawisła groźba katastrofy budowlanej, a gmina jako właściciel miała obowiązek rozwiązać problem, postanowiono sprzedać dwór. A ja jako prawowity spadkobierca miałem prawo pierwokupu.

3 listopada 2004 roku Stonawski kupił dwór wraz z zameldowanymi lokatorami. Obiecał każdemu znaleźć nowe lokum i uratować walący się zabytek.

Ratowanie z przeszkodami

Najtrudniejszym zadaniem dla Stonawskiego okazało się dogadanie z lokatorami. Trzy rodziny niechętnie opuszczały zrujnowany dwór, a rozpoczęcie remontu, gdy w obiekcie mieszka dziewięć osób (trzy rodziny), nie wchodziło w grę. Kilka lat trwało, aż wszyscy przenieśli się do nowych lokali.

- Dopiero wtedy mogłem ruszyć z rekonstrukcją dworu. Na początek odbudowany został dach, potem trzeba było rekonstruować stropy, mury, detale. Stolarka drzwiowa i okienna została wykonana w kształcie pierwotnym. Mimo starań nie otrzymałem żadnej pomocy finansowej, wszystkie prace opłacałem więc z własnych środków i pomocy rodziny - opowiada właściciel dworu.

Udało się. Po 60 latach "wygnania" Wojciech Stonawski wrócił do domu. 15 sierpnia 2011 spędził tu pierwszą noc.

- Było dość strasznie, ponieważ rozpętała się okropna burza. Pioruny waliły tak, że dom cały się trząsł. Ale co tam. Straszono nas też duchami, które ponoć mieszkają we dworze. Ale ja ich jeszcze nie spotkałem - śmieje się gospodarz.

Nowy, dawny właściciel

Kim jest Wojciech Stonawski? Podkreśla, że nie jest dziedzicem, tylko skromną osobą, która chciała wrócić do rodzinnego domu.

- Z dzieciństwa Tomaszkowic nie pamiętam, miałem przecież tylko dwa lata, jak nas stąd wygoniono - opowiada. - Ale wiem, jak dom wyglądał przed wojną. Z tego okresu zostały stare fotografie. Korzystałem z nich, odbudowując dwór.
Dzieciństwo i wczesną młodość Stonawski spędził w Krakowie. Tu poznał przyszłą żonę Janinę. Łączyły ich wspólne zainteresowania, czyli góry, które dla młodego Wojciecha były treścią życia.

Po turystycznym poznaniu prawie całych gór Polski przyszedł czas na wspinaczki tatrzańskie i alpejskie.

Razem z żoną postanowili spędzić resztę życia w górach i w 1966 roku objęli prowadzenie schroniska na Hali Krupowej, potem wrócili do ukochanych Tatr i kierowali schroniskami na Hali Gąsienicowej, a następnie na Polanie Chochołowskiej.

W 1983 roku Stonawski ponownie wrócił na Halę Krupową. U jej podnóża, we wsi Sidzina wybudowali sobie góralski dom. W Sidzinie otworzyli także podatkowe biuro rachunkowe.

W tym czasie Wojciech Stonawski został także instruktorem taternictwa, był członkiem Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a obecnie TOPR (Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe). Pełnił funkcję instruktora ratownictwa i przewodnika górskiego.

Z upływem czasu Stonawscy zmienili ekstremalne górskie wycieczki na podróże po niemal całym świecie. Podróżując samochodami terenowymi, przejechali Islandię, Tunezję, Algierię, Zimbabwe, Afrykę Południową, Malawi, Zambię, Tybet, Kaszmir, nie licząc bezdroży europejskich.

Aby uratować dwór w Tomaszkowicach, pan Wojciech sprzedał dom w Sidzinie.

Dwory w Małopolsce niszczeją

Polski dwór to jedna z najbardziej charakterystycznych cech polskiego pejzażu, historii i kultury. To właśnie dworki w zmieniającej się historii kraju były ostoją tradycji, obyczaju, patriotyzmu.

W Małopolsce takich obiektów mamy około 180. Niestety, jak przyznaje Dorota Wojciaczek z Małopolskiego Urzędu Ochrony Zabytków, w zdecydowanej większości są to dwory zaniedbane, bez użytkowników.

Ich historia jest podobna do historii dworu w Tomaszkowicach. Wysiedleni po wojnie właściciele latami starają się o ich zwrot. Postępowania ciągną się nawet 20 lat, dwory niszczeją, a prawomocni właściciele nie chcą przeważnie słyszeć o prawie pierwokupu.

Do odkrywania historii małopolskich dworków zachęcają władze samorządowe regionu.

Stworzyły stronę www.dworymalopolski.pl poświęconą tym pięknym obiektom. To kopalnia wiedzy o ich położeniu, architekturze, historii i obecnym stanie.

ANNA AGACIAK

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski