Prokurator Piotr Kosmaty nie dopuszcza do siebie myśli o umorzeniu śledztwa Fot. Krzysztof M. Kaźmierczak
- Wkrótce miną 2 lata od wznowienia sprawy Jarosława Ziętary. Ile procent planu śledztwa zostało dotąd zrealizowane?
- Czynności w tej sprawie prowadzimy tak naprawdę od 22 miesięcy. Trudno ocenić poziom zaawansowania śledztwa. Plan, który powstał na początku, był już wielokrotnie zmieniany.
- Dlaczego?
- Zmiany wiązały się z kolejnymi ustaleniami.
- Ile tomów liczą obecnie akta sprawy Ziętary?
- Właśnie rozpocząłem 31. tom.
- Ile ich przybyło w ciągu tego śledztwa?
- Gdy podejmowaliśmy wznowioną sprawę, akta główne miały 5 tomów.
- Ilu świadków dotąd przepytaliście?
- Kilkudziesięciu.
- Przesłuchiwaliście kogoś, uprzedzając go, że może zostać podejrzanym?
- Były takie osoby, ale jest to objęte tajemnicą postępowania.
- Dlaczego stosujecie podczas przesłuchań wykrywacz kłamstw?
- To dobry sposób weryfikacji zeznań. Przydatny szczególnie w przypadkach, gdy zgłaszają się do nas osoby (na przykład więźniowie), które tylko przypisują sobie wiedzę na temat losu Jarosława Ziętary, lecz w rzeczywistości jej nie posiadają.
- Czy przesłuchaliście też policjantów, którzy zajmowali się wcześniej sprawą Ziętary?
- Tak, przesłuchaliśmy chyba wszystkich ówczesnych funkcjonariuszy policji związanych ze sprawą. Zeznania niektórych były interesujące. Nie mogę jednak o nich mówić.
- Policja miała w latach 90. wiele wersji zniknięcia dziennikarza. Jedną z nich była ucieczka za granicę. Co może Pan o tej wersji powiedzieć?
- Nie widzę podstaw do tego, by traktować poważnie wersję potajemnego wyjazdu.
- Opublikowaliście jednak portret Jarka Ziętary z uwzględnieniem progresji wiekowej. Czyli dopuszczacie, że może żyć.
- Formalnie nie możemy takiej wersji wykluczyć, gdyż nie znaleziono ciała. Ale traktujemy taką możliwość jako bardzo mało prawdopodobną.
- A jak wiarygodna jest inna policyjna wersja, że dziennikarz w latach 80. siedział w więzieniu, a potem szantażował poznanego tam kryminalistę?
- To czysta fantazja. Nie widzę uzasadnienia do traktowania jej poważnie.
- Niektóre media ogłosiły przełom w sprawie Ziętary. Czy faktycznie do niego doszło?
- Nie mówiłbym o przełomie.
- A o czym możemy mówić? Przez ponad dwadzieścia lat nie było żadnego świadka, a teraz opublikowaliście jego portret...
- To bez wątpienia ważna czynność, która, mam nadzieję, przybliży nas do rozwiązania sprawy. Ale z punktu widzenia zasad postępowania prokuratorskiego przełomem byłoby dopiero postawienie komuś zarzutów, a do tego nie doszło.
- Prowadząc śledztwo, zdobył Pan wiele informacji na temat Jarosława Ziętary. Jak by go Pan krótko scharakteryzował, jakim był człowiekiem?
- Uczciwym i ambitnym. Do tego skrytym.
- A jakim był dziennikarzem?
- Rzetelnym i ambitnym.
- Dwukrotnie wskazuje Pan na ambicję, to takie istotne dla jego oceny?
- Ambicja motywowała go jako człowieka i dziennikarza. Mogło to wpłynąć na to, co go spotkało.
- A co go spotkało?
- Przyjmujemy za najbardziej prawdopodobne, że został zamordowany w związku z wykonywaną pracą dziennikarską.
- Czy nie uważa Pan, że ryzykowny dla Ziętary temat mógł być przeciekiem ze służb specjalnych?
- Nie mamy żadnych dowodów na to, by tak sądzić.
- To jak Pan tłumaczy tak długie ukrywanie faktu zainteresowania Urzędu Ochrony Państwa zatrudnieniem Ziętary?
- To dobre pytanie. Zadałem je szefowi Agencji Wywiadu. On także jest zdziwiony takim postępowaniem Urzędu Ochrony Państwa i nie potrafi go wytłumaczyć.
- Dziennikarze odnosili wrażenie, że UOP starał się utrudnić śledztwo lub przynajmniej go nie ułatwiał. Też tak Pan uważa?
- Przedmiotem śledztwa nie jest działalność UOP-u.
- Zainteresowaliście się metodologią działania specsłużb PRL-u dotyczącą popełnianych przez nie zbrodni. Do czego potrzebna była ta wiedza?
- Jedna z naszych wersji zakłada, że w przestępstwo, którego ofiarą padł dziennikarz, mogli być zamieszani ludzie, którzy w czasach PRL byli pracownikami służb specjalnych. Poznanie metodologii ich działań może być przydatne w śledztwie.
- Jak Pan ocenia wieloletnie starania Edmunda Ziętary o wyjaśnienie losu jego syna?
- Żałuję, że nie dane mu było dożyć wznowienia śledztwa. Jego spostrzeżenia mogłyby być przydatne. Jestem pod wrażeniem tego, co robił. Jego analizy i wnioski były bardzo racjonalne i przemyślane. Do dzisiaj nie straciły na aktualności. Wykorzystujemy je w prowadzonym obecnie postępowaniu.
- A co Pan sądzi o działaniach dziennikarskiej grupy śledczej w latach dziewięćdziesiątych? Pomagała czy przeszkadzała organom ścigania?
- Z pewnością nie przeszkadzała. Gdyby nie starania dziennikarzy, nie rozmawialibyśmy teraz.
- Obecnie przyjmujecie wersję, na którą od początku stawiali dziennikarze, że Ziętara zginął z powodu zainteresowania się aferami, nieprawidłowościami w biznesie. Dlaczego?
- Wskazuje na to zebrany materiał dowodowy, o którym nie mogę bliżej mówić. Jarosław Ziętara interesował się zawodowo patologiami ówczesnego systemu gospodarczego. To był czas, gdy biznes nie tylko często stykał się z przestępczością, ale czasami wręcz z nią się przeplatał.
- W tamtym okresie byli w Wielkopolsce ludzie, którzy gotowi byli zabić lub zlecić zabójstwo, aby uniemożliwić publikację artykułu na ich temat?
- Niestety, tacy ludzie byli wówczas nie tylko w Wielkopolsce, ale w całym kraju. Początek lat 90. to był bardzo niebezpieczny okres w porównaniu z obecnym. Tyle że wówczas raczej nie miało się takiej świadomości.
- Czy Jarka Ziętary nie zgubiło czasem to, że myślał, iż nikt nie tknie dziennikarza? Może gdyby się asekurował, nie działał w pojedynkę, byłby bezpieczny?
- Był młodym człowiekiem, który wszedł w życie w czasie, gdy Polska odzyskała wolność. Trudno się dziwić temu, że był przekonany o tym, iż w demokratycznym kraju dziennikarz może czuć się bezpiecznie.
- Uważa Pan, że nie czuł, iż zajmuje się czymś ryzykownym? Nie bał się?
- Może się obawiał, ale nie sądzę, by spodziewał się, że może stracić życie.
- Sprawę Ziętary prowadziło dotąd trzech prokuratorów, była kilkakrotnie umarzana. Czy Pan już także rozważał taki finał śledztwa?
- Dotąd nie brałem tego pod uwagę.
- A kiedy może Pan powiedzieć sobie: "Stop, nie ma sensu nic dalej robić"?
- Musiałbym mieć poczucie, że zrobiłem już wszystko, co tylko jest możliwe, by wyjaśnić, co stało się z Jarosławem Ziętarą. Daleko mi jednak do takiego przekonania.
Rozmawiał Krzysztof M. Kaźmierczak
KALENDARIUM ŚLEDZTWA
Jarosław Ziętara (1968-1992)
czerwiec 2011 Wznowione śledztwo w sprawie uprowadzenia Jarosława Ziętary otrzymuje Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
lipiec 2011 Pierwsza w historii sprawy wizja lokalna odtwarzająca ostatnią dobę życia dziennikarza.
grudzień 2011 Prokuratura zmienia kwalifikację sprawy na zabójstwo.
maj 2012 Poszukiwania szczątków dziennikarza w lesie pod Poznaniem - bez rezultatu, ale eksperci stwierdzają, że w miejscu tym kiedyś były zakopane czyjeś zwłoki.
kwiecień 2013 Prokuratura informuje, że zawężono krąg osób, które mogą mieć związek z zabójstwem dziennikarza.
maj 2013 Publikacja portretu ważnego świadka - mężczyzny, który był widziany z Jarosławem Ziętarą w okresie poprzedzającym jego zabójstwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?