Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Kleparz walczy o klienta i przetrwanie

ANNA AGACIAK
Nowy Kleparz zaprasza krakowian w każdą niedzielę. Nie ponosząc opłat, można się tu wymienić np. ubraniami i książkami FOT. IWONA SUCHOŃ
Nowy Kleparz zaprasza krakowian w każdą niedzielę. Nie ponosząc opłat, można się tu wymienić np. ubraniami i książkami FOT. IWONA SUCHOŃ
Tak źle jak w tym roku jeszcze na Nowym Kleparzu nie było. Po wprowadzeniu (jesienią) reorganizacji komunikacji miejskiej to popularne targowisko zostało odcięte od klientów.

Nowy Kleparz zaprasza krakowian w każdą niedzielę. Nie ponosząc opłat, można się tu wymienić np. ubraniami i książkami FOT. IWONA SUCHOŃ

ŚRÓDMIEŚCIE. Pustoszeje targowisko działające w centrum Krakowa od 1320 roku. Coraz mniej tu kupców i kupujących. Lekiem ma być niedzielny handel wymienny.

- Zabrali nam całą komunikację z podmiejskich wsi, wszystkie busiki, z których ludzie przesiadali się na tramwaje - mówi Maria Sajdak, wiceprezes Spółki Kupieckiej Nowy Kleparz. - Autobusy i tramwaje puszczono na Górkę Narodową. Klienci są dowożeni do Kauflanda, Biedronki i do Galerii Krakowskiej, a nasze targowisko zamiera.

Szefowie spółki zapewniają, że interweniowali w tej sprawie w Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu i prosili o zachowanie kursujących tu poprzednio linii tramwajowych oraz autobusowych. Nic jednak nie wskórali.

Michał Pyclik z ZIKiT przyznaje, że miasto zmienia się i trzeba usprawniać komunikację. - Nie wprowadziliśmy zmian, aby utrudnić życie kupcom. Utrzymanie kursujących wcześniej linii kosztowałoby Kraków 1,5 mln zł. Teraz mamy sygnały, że pasażerowie są zadowoleni z nowego rozkładu jazdy - stwierdza.

Czesław Wadowski, prezes spółki, mówi z bólem, że wraz z klientami zaczęli z targowiska odchodzić kupcy.

Na pierwszy rzut oka tego nie widać. Towar wręcz wylewa się z bazaru na ulice. Jednak w środku placu na chętnych kupców czeka aż 60 wolnych miejsc! Ci, którzy handlują, ledwie wiążą koniec z końcem. Wielu zalega z czynszem za kilka miesięcy.

- Jest bardzo źle, mamy kryzys, utargi są bardzo małe - mówi Elżbieta Rybotycka, handlująca kwiatami. - Nie dosyć, że autobusy i tramwaje klientów nam nie dowożą, to jeszcze zmotoryzowani krakowianie mają problem, aby tu zaparkować. Mówią, że przyjechaliby do nas, ale gdy miejsca wokół są zajęte, to gdzie mają zostawić auto?

Prezes Maria Sajdak zauważa, że plac nie może też liczyć na okolicznych mieszkańców. Z kamienic wyprowadzają się dotychczasowi lokatorzy. Wszędzie są za to banki.

- Kupcy handlujący jeszcze na placu przychodzą do mnie i mówią: "Ratuj, prezesie, bo dogorywamy!" - opowiada Wadowski. - Musimy więc coś wymyślić, aby krakowianie przypomnieli sobie o naszym targowisku.

Spółka postanowiła zaprosić na plac mieszkańców Krakowa w każdą niedzielę. Można skorzystać z zadaszonych stołów i wymieniać się niepotrzebnymi przedmiotami. Wszystko bez ponoszenia opłat.

Co można przynosić na Nowy Kleparz? Książki, ubrania, ozdoby, kwiaty doniczkowe, zabawki, niepotrzebne już meble lub sprzęt. Prezes udostępnia (za darmo) nawet radiowęzeł, aby krakowianie reklamowali, czym się wymieniają.

- Nie chcemy konkurować z pchlimi targami pod Halą Targową i na "Żydzie" - stwierdza Maria Sajdak. - Może uda się nam stworzyć nową modę w Krakowie na handel wymienny. Gdy wrócą tu krakowianie, pojawią się i kupcy, a nam uda się uratować plac targowy, na którego utrzymanie wydajemy miesięcznie ok. 60 tys. zł.

[email protected]

Jeśli w twojej dzielnicy dzieje się coś ciekawego, skontaktuj się z reporterem "Dziennika"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski