Wielodniowa wyprawa to także "szkoła kompromisu" FOT. KRÓLEWSKI FLIS
- Póki istniał handel na Wiśle, póty Polska była potęgą - twierdzi. Od kilku lat pielęgnuje tradycję ryzy, organizując Flis. A co to jest ryza? - Niegdyś Wisła była jednym z najważniejszych szlaków handlowych. A ryzę odbyć nie znaczyło nic innego, jak tylko drewno czy galary odstawić Wisłą do Gdańska, czyli do pala - przypomina.
Na wiślany szlak wyrusza dziś. Rozpoczyna od tzw. kilometra zerowego, czyli miejsca, od którego Wisła jest żeglowna. Zrekonstruowany bat, niewielka, smukła, drewniana łódź wiosłowo-żaglowa, odbije od brzegu w okolicach Oświęcimia. Jeszcze w latach pięćdziesiątych XX-wieku przewożono nią ludzi, zboże i owoce z Sandomierza do Warszawy. Flis ma nie tylko przypomnieć dawną rolę Wisły, ale także ukazać jej współczesne oblicze. - Chcemy też uświadomić mieszkańcom, nad jaką piękną rzeką żyją - podkreśla.
- Wisła stworzyła nie tylko wielkie fortuny, m.in. Koperników, ale także podstawy bankowości polskiej - twierdzi szyper Kałuża. - W dawnych wiekach niewielu bowiem było stać na opłacenie kosztów transportu towarów po Wiśle. Zajęli się tym bogaci mieszczanie, tworząc pierwsze "wiślane banki" - przypomina. I tak pozostało do dziś, wsparcia Królewskiemu Flisowi udzielił bowiem bank BZ WBK.
Do Łączan, stolicy flisactwa górnej Wisły, dopłyną w niedzielę. To tutaj jeszcze kilkadziesiąt lat temu budowano wielkie, drewniane galary, którymi w XX wieku transportowano węgiel ze Śląska do Krakowa, Sandomierza i Puław. A wcześniej zboże, sól, mięso, miedź, potaż - a więc towary będące podstawą gospodarczej świetności I Rzeczpospolitej - aż do Gdańska.
- Łączany to najbardziej godne miejsce, by rozpocząć sezon flisacki na Wiśle - twierdzi szyper Kałuża. Z biegiem rzeki łódź minie później Spytkowice, Kraków, Niepołomice, Nowe Brzesko, Połaniec, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Warszawę... Po drodze załoga przesiądzie się z bata na - również drewnianą - szkutę. Będą też prowadzili badania m.in. poziomu zasolenia.
W pewnym momencie odbiją na Malbork. Wszystko po to, aby przetrzeć szlak na Zalew Wiślany. - Także tą drogą w przeszłości spławiano towary - przypomina. - W Nowym Dworze Gdańskim chcielibyśmy przycumować w Noc Muzeów. Wyładujemy tam kruszoną sól wielicką, a także zaprezentujemy reprinty wspaniałych sztychów niderlandzkiego kartografa Wieliczki Wilhelma Hondiusa - dodaje.
- Wisła to fenomenem. To ostatnia tak duża nieuregulowana rzeka w Europie - zachwyca się inicjator Królewskiego Flisu. Nic więc dziwnego, że żeglugę po niej promuje, gdzie tylko może. Z rekonstrukcją XVI-wiecznej wieluńskiej szkuty "dopłynął" nawet do Orleanu na Festiwal Loary. - To gigantyczna impreza. Ponad dwieście drewnianych łodzi. Naszą szkutę obejrzało blisko 700 000 osób - wspomina piękne chwile.
- W Orleanie byliśmy oblegani. Nawet armata nie pomagała... - śmieje się zadowolony. - Odpalaliśmy ją często, głównie na życzenie dzieci. Każdy wystrzał francuscy flisacy kwitowali okrzykiem "Vive la Pologne" - mówi.
Myśli m.in. o powstaniu Szlaku Kulturowego "Wisła Dusza Polski", a także Wiślanego Szlaku Bursztynowego. Chce stworzyć mapę ptaków zamieszkujących nad Wisłą oraz ryb pływających w jej nurtach. - Chcemy, aby rok 2017 był Rokiem Wisły. Aby cała Wisła od "0" do Gdańska była spławna - to jego marzenia.
Wielodniowa wyprawa to także - jak twierdzi - "szkoła kompromisu". - Morze chcielibyśmy zobaczyć 28 maja - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?