Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz teatr ogromny i nieco mniejszy

Redakcja
Kochaliśmy teatr. Nie wszyscy, rzecz jasna – aż tak dobrze nie było nigdy i nawet w znacznie mniejszym niż dziś środowisku studenckim trafiali się tacy, którzy w ciągu pięciu lat ani razu nie zabłądzili na teatralny fotel.

Jolanta Antecka: O PANIACH, PANACH I MIEJSCACH

Ci, co teatr kochali, mieli co kochać. Teatralny Kraków był naszym mikrokosmosem, w którym mieściło się wszystko: od werystycznego w scenografiach, pielęgnującego wielką literaturę sceny Teatru im. Słowackiego, po Cricot 2 Tadeusza Kantora. Czy można było kochać to wszystko z jednakową zachłannością? Pewnie, że tak. Z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jednakowo trzymają się pamięci schowane pod warstwami lat sceny z „Kurki wodnej” w „Cricocie”, co „Ksiądz Marek” w „Słowackim”... A obok tej obfitości działał, miewał własne siedziby i publiczność teatr studencki. Czyli nasz. Też z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Na początku był Teatr 38. Gdy rozpoczynałam studia, Teatr 38 miał już legendę, a za sobę inscenizacje sztuk, które na polską scenę wbiegły głośno dopiero po Październiku; utwory takie jak „Czekając na Godota” Becketa, jak „Pokojówki” Geneta. Podobno (to znam już z drugiej ręki) właśnie Teatrowi 38 miało zdarzyć się niespodziewane przybycie tytułowego bohatera. Podczas jednego z przedstawień „Czekając na Godota” w środkowym rzędzie podniósł się nienagannie odziany pan i oz-najmił: „Jestem Godot. O co chodzi?”. Nawet profesjonalni aktorzy ugotowaliby się na miękko...

Teatr 38 stronił od polityki. Raz jednakże złamał się. Było to w czasach znacznie późniejszych, gdy szeroką falą propagandy rozlała się 100. rocznica urodzin Lenina. O absolutnym zaczadzeniu narodu może zaświadczać transparent, jaki wnieśli na zabrzański stadion kibice „Górnika”, rozgrywającego właśnie mecz z rzymskim klubem. Na transparencie stało: „Górnik Romę formą zagina, w setną rocznicę urodzin Lenina”. Pychota. Teatr 38 przygotował wówczas, na Lubelską Wiosnę Teatralną, spektakl w konwencji wiecu, zbudowany z fragmentów przemówień Lenina. Zdobyli I nagrodę, ale na finałowej gali nie wystąpili. Ingerencje cenzury skreśliły niemal wszystko.

W połowie lat sześćdziesiątych, gdy legenda i repertuar Teatru 38 mocno przyblakły, wybuchł Teatr STU. Niezwykły w ruchu studenckim o tyle, że złożony ze studentów PWST, ale daleki od Szkoły. Zaczęli „Ruskim lichtarzem” spektaklem z wierszy Harasy-mowicza i jednoaktówką Mrożka. Potem „Pamiętnik wariata” stał się pierwszą przepustką w świat. Później były następne. I nieuchronne dorastanie. Ale teatr wciąż jest. Jasiński, bój się Boga, czy ty się kiedyś zestarzejesz?

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski