Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoda rujnuje pracę rolników

BARBARA CIRYT
Rodzina Stachoniów zakłada tunele z opóźnieniem. W ubiegłym roku w połowie marca były już obsadzone. Fot. Barbara Ciryt
Rodzina Stachoniów zakłada tunele z opóźnieniem. W ubiegłym roku w połowie marca były już obsadzone. Fot. Barbara Ciryt
Podmoknięte połacie pól widać z daleka. Strugi wody płyną miedzami. Tu nie da się nic sadzić. Żadna maszyna nie wyjeżdża, bo ugrzęzłaby w błocie. Renata Maro z Odwiśla w gminie Igołomia-Wawrzeńczyce z mężem przekopują bruzdy. Ocierają pot z czoła, starają się osuszyć pole, odprowadzić wodę do rowu melioracyjnego.

Rodzina Stachoniów zakłada tunele z opóźnieniem. W ubiegłym roku w połowie marca były już obsadzone. Fot. Barbara Ciryt

IGOŁOMIA-WAWRZEŃCZYCE. Sadzonki warzyw przemarzły lub przerosły. Producenci kapusty, sałaty, kalafiorów, rzodkiewki, a nawet bratków wyrzucają to, co hodowali całą zimę. Rośliny nie przetrwały. Ludzie liczą straty. Ceny nasion, koszty węgla, wysiew w skrzynkach, pracę w dzień i w nocy przy ogrzewaniu szklarni. Większość wysiłku poszła na marne.

- Minie tydzień albo dwa, zanim będziemy mogli coś zasadzić na tym polu - wzrusza ramionami kobieta.

Dla rolników to bardzo późno. W ubiegłym roku w połowie marca już wszystko było wysadzone do gruntu. Teraz sadzonki przerastają im w cieplarniach. Nie sposób było zrobić tego wcześniej, bo na polach zalegał śnieg, a teraz stoi woda.

Zwykle w gminie Igołomia-Wawrzeńczyce o tej porze roku zielenił się bób. Tunele foliowe były pełne kapusty pekińskiej, kalafiorów, buraków ćwikłowych. Teraz nawet tuneli nie ma zbyt wiele. Niektórzy zdążyli je pozakładać, ale z wysadzeniem warzyw był kłopot. Grzegorz Suder z Igołomi zagląda do swojego tunelu. - Źle się ten rok zaczął. Przez długą zimę i ciągłe opady śniegu nie można było niczego przyspieszyć. Sąsiedzi wysadzili kapustę w marcu, bo skorzystali z kilku cieplejszych dni. Teraz sporą część wyrywają - kręci głową pan Grzegorz.

Mówi o kosztach. Ludzie wyrywają słabe, uszkodzone, przemarznięte rośliny. Z 12 zielonych rzędów w tunelu po dwa z każdego brzegu muszą usunąć. - Jeśli kapusta pekińska przemarznie, to na pierwszy rzut oka nic się nie dzieje. Zielona roślina niby jest odporna, będzie dalej rosła. Ale nie ma sensu jej trzymać, bo zamiast zawiązywać główki zacznie kwitnąć. Przecież tego nie sprzedamy, zajmie tylko miejsce w tunelu - zaznacza rolnik z Igołomi. Podobnie jest z kalafiorami.

Producenci warzyw, jak zwykle, wysiali nasiona w grudniu. W ogrzewanych szklarniach, tzw. cieplarkach palili, żeby rośliny swobodnie się rozwijały. Pod koniec lutego szykowali się do wysadzania. Jednak śnieg i zamarznięta ziemia zniweczyły pracę. - W cieplarkach grzaliśmy przez kolejne miesiące. Spaliłem dodatkowe 5 ton węgla, a tona kosztuje 850 zł. Mało tego, nie wiadomo, czy sadzonki przetrwają, może trzeba będzie większość siać na nowo - mówi Suder.

Renata Maro wspomina, że u niej bób czeka w skrzynkach. Dawno powinien być w gruncie, ale tam stoi woda. Po sąsiednich działkach też spływa i zamula niedawno pogłębiane rowy.

Nieliczni wysadzili warzywa pod folie, a potem dzień i noc pilnowali, żeby rozsada nie zmarzła. Pieców tam nie mieli, więc zapalali znicze, żeby podnieść temperaturę i nie stracić warzyw. Ludzie nocami nie spali. Pilnowali szklarni i tuneli. Jeśli bowiem okaże się, że rozsada jest za słaba, to kto zapłaci im za pracę, kto zwróci koszty? Nikt.

- Praca rolnika jest loterią. To jak gra w totolotka, bo nigdy nie wiadomo, czy sadzonki zimą nie zostaną przemrożone, czy nie zaleje ich woda, czy słońce nie wysuszy, czy huragan nie zmiecie, a w końcu, czy nie przyjdzie taki urodzaj, że nie sposób będzie wszystkiego zebrać i sprzedać, nawet poniżej kosztów - mówi kobieta. Dlatego część rolników szuka innej pracy - czegoś, co pozwoli im przetrwać, gdy załamie się pogoda.

Sąsiedzi pani Renaty, mimo podmokłego gruntu zabrali się za stawianie tuneli. Naciągają folię, na grube pręty. - Nie ma na co czekać, bo sadzonek dłużej nie utrzymamy - mówią Marta oraz Andrzej Stachoniowie. I wchodzą w błoto, kopią w wodzie. Wokół rodziców kręci się sześcioletni Dawid. Ma swoją łopatkę i też kopie w błocie.
Pan Andrzej chciał, żeby pole lepiej obsychało, więc przeorał przed świtem, gdy był jeszcze przymrozek. Potem, gdy wyszło słońce maszyny zaczęły grzęznąć. - Musimy sobie jakoś radzić, za kilka dni trzeba wysadzić kalarepę, kapustę białą i pekińską. Inaczej stracimy te warzywa, a z nimi pracę, którą wykonaliśmy zimą - podkreśla pani Marta.

Kobiety z gminy Igołomia-Wawrzeńczyce mówią, że w poprzednich latach, już pod koniec kwietnia jeździły na targowiska z nowalijkami. Był koperek, pietruszka, zaczynały się rzodkiewka i sałata. W tym roku nieprędko pojadą z wiosennymi warzywami na giełdy.

Rolnicy obawiają się, że na nich nikt nie będzie czekał, że wczesne warzywa zostaną sprowadzone z zagranicy, może z Chin. - Nie liczymy nawet, że po tak uciążliwej zimie warzywa będą miały wyższą cenę - mówią w zagłębiu warzywnym.

Kłopoty mają także hodowcy kwiatów z tego rejonu. Nasadzili bratków, bo są wczesne i odporne na mrozy. Jednak nikt od nich nie kupował, bo w śniegu nie dało się zasadzić.

Za mało słońca

JAN MAREK LENCZOWSKI, delegat do Krajowej Rady Izb Rolniczych:

- Przez anomalia pogodowe rolnicy mają duży kłopot. Rośliny po długiej zimie są osłabione. W tzw. zimnych tunelach, z których słynie gmina Igołomia-Wawrzeńczyce warzywa nie mogły się zachować. A w ogrzewanych szklarniach - nawet, jeśli hodowcy np. pomidorów i ogórków zadbali o wysoką temperaturę - to nie wystarczyło. Przez fakt, że w tym roku mieliśmy bardzo mało słonecznych dni, warzywa nie mogły się prawidłowo rozwijać. Niektóre rośliny zaczęły kwitnąć, ale nie zawiązywały się owoce.

Teraz może być kolejny problem, bo synoptycy zapowiadają od razu lato. Prace w gospodarstwach skumulują się i producenci warzyw nie będą mieli szans zrobić wszystkiego. Proces hodowli roślin powinien postępować stopniowo, sukcesywnie. A teraz może być zaburzony po raz kolejny. Ponadto rolnicy obawiają się kolejnych anomalii pogody i tego, żeby późne przymrozki w maju nie zniszczyły roślin, które wówczas będą kwitły lub zawiązywały owoce.

Natomiast o brak warzyw na rynku nie musimy się martwić. Wczesne warzywa mogą przyjechać z Włoch, Hiszpanii czy Wysp Kanaryjskich. Młode ziemniaki już są dowożone prawdopodobnie z Izraela.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski