Ewa Stengl FOT. ARCHIWUM OPERY
Miała nie tylko piękny sopran, którym świetnie władała, ale i tę szczególną charyzmę, która powodowała, że jej drobna, pełna dystynkcji postać, z charakterystyczną burzą blond włosów, była natychmiast zauważana na scenie. Swój romans z Operą Krakowską zaczynała skromnie, od śpiewu w chórze. Po raz pierwszy stanęła na scenie przy ul. Lubicz zaraz po ukończeniu słynnej podówczas Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej, występując w "Baronie cygańskim" w 1965 roku.
Kilka lat później śpiewała już partie solowe. I choć miała w swym dorobku także partie operowe (w 1971 r. była Babą w "Borysie Godunowie", w 1977 r. śpiewała Barberinę w "Weselu Figara"), jej domeną była operetka, na której scenie tworzyła postaci dowcipne, ale nigdy nieprzerysowane. Oglądaliśmy ją w trzynastu premierach, była m.in. uroczą Lizą w "Hrabinie Maricy", zamaszystą Zośką w "Cafe pod Minogą", pełną wdzięku hrabianką Stasi w "Księżniczce czardasza", wierną Walentyną w "Wesołej wdówce", zmysłową Midili w "Róży Stambułu".
Oddana bez reszty teatrowi z czasem znalazła inne jeszcze ujście dla swej pasji scenicznej. W 1996 r. zadebiutowała jako asystent reżysera u boku Bogdana Hussakowskiego przygotowującego wówczas "Czarodziejski flet" w Operze i Operetce w Krakowie. Przez lata współtworzyła piętnaście spektakli przede wszystkim na operowej scenie. Jak mało kto rozumiała zarówno potrzeby sceny, jak i problemy występujących na niej artystów. Z chorobą walczyła heroicznie. Miała 72 lata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?