Przestrzeń "Poczekalnia" w ramach wystawy "Dziady" Łukasza Surowca budzi kontrowersje i pytania o granice sztuki FOT. ANNA KACZMARZ
KONTROWERSJE. Powstaje pytanie, czy wystawa nie uwłacza godności człowieka
Okazało się, że miejsce stało się noclegownią dla bezdomnych. Padły oskarżenia o to, że miejską galerię zmieniono w alkoholową melinę. Czy to jeszcze sztuka? Środowisko artystyczne ma różne odpowiedzi na to pytanie.
**
Zobacz zdjęcia >>**
- Brat Albert, który był malarzem, rzucił sztukę, by pomagać bezdomnym. Było w tym coś heroicznego, nie wygłup czy artystyczne dziwactwo. Problem jest bardzo istotny, bo dotyczy ludzi zmarginalizowanych, pokrzywdzonych przez los - mówi prof. Stanisław Rodziński, malarz i wykładowca ASP.
Przyznaje, że "Poczekalnię" zobaczy dopiero dziś.
- Wystawa doskonale pokazuje, do czego doprowadziła polityka kulturalna obecnych władz miasta. Oto galeria miejska - pod hasłem "radykalnych działań społecznych"- zamiast sztuki wystawia bezdomnych. Na żywo. "Wystawa kładzie nacisk na status smrodu i brudu" - czytamy w przewodniku, napisanym, jak wolno przypuszczać, w czystym i pachnącym biurze - mówi Marta Tarabuła.
Właścicielka galerii "Zderzak" zaznacza, że bezdomni mogą zostać w Bunkrze zaledwie przez miesiąc.
Czytaj także: Bezdomni są tu widoczni. Rozmowa z**
Łukaszem Surowcem >>**
- To odsłania hipokryzję modnej dziś sztuki zaangażowanej społecznie. Potem - koniec wystawy, państwu już dziękujemy, won z powrotem na ulicę. Autor zbierze pochwały - tak ładnie pochylił się nad wykluczonymi w Krakowie - i w glorii radykała pojedzie uprawiać swój szantaż moralny w innym miejscu. A status quo pozostanie nienaruszony, bo cała operacja odbywa się pod hasłem "sztuki", czyli w nierzeczywistości. W rzeczywistości byłoby znacznie trudniej - tu nie wystarczą komunały o "akcjonizmie pierwszej potrzeby". Władze miasta musiałyby się zastanowić, czy zamiast finansować podobne projekty, nie lepiej przeznaczyć fundusze na squat dla bezdomnych - dodaje Tarabuła.
Inne zdanie ma Artur Żmijewski, artysta, twórca manifestu "Stosowanych Sztuk Społecznych", kurator ostatniego Biennale w Berlinie (w którym Surowiec brał udział).
- Gdy ktoś chce zdyskredytować sens działania artysty, stawia pytanie: czy to jest sztuka? To pytanie pozwala już więcej nie zajmować się treścią, przenosząc uwagę w rejony nudnych rozważań o regułach sztuki. Łukasz Surowiec zajmuje się problemami społecznymi i używa instytucji kultury nie do stawiania kolejnych jałowych pytań, ale do szukania rozwiązań. Bezdomni istnieją, a ogrzewanej instytucji sztuki można użyć w zimie, żeby mieli się gdzie czasowo schronić. W Bunkrze pomieści się i wystawa Surowca, i bezdomni- mówi.
Z kolei dla Małgorzaty Gołębiewskiej, właścicielki galerii Nova i dyrektorki festiwalu ArtBoom, jest jasne, że "nie można robić wystawy o wykluczonych bez wykluczonych".
- To nie jest artysta, który się bawi bezdomnymi. On spędza z nimi czas, animuje ich życie. To walka o ich godność. W tej sytuacji instytucja galeryjna nie służy po prostu masowaniu ego artysty. Sztuka czasem budzi dyskomfort, a ten rodzi refleksję - zaznacza Gołębiewska. - Z tych bezdomnych, którzy siedzą w Bunkrze, każdy przeżyje zimę. Nie wszyscy mają to szczęście - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?