18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie wielkiej damy poezji

MH
Krakowianie oglądali uroczystości na wielkim telebimie FOT. WACŁAW KLAG
Krakowianie oglądali uroczystości na wielkim telebimie FOT. WACŁAW KLAG
Pożegnać wielką poetkę chcieli wszyscy. Obok przyjaciół stanęli więc politycy, jak prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Ewa Kopacz i marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Krakowianie oglądali uroczystości na wielkim telebimie FOT. WACŁAW KLAG

WISŁAWA SZYMBORSKA (1923-2012)

Dalej stały tłumy krakowian w skupieniu, wyciszeniu, przerywanym tylko wspomnieniami i słowami wierszy Wisławy Szymborskiej.

Uroczystość, która miała charakter świecki, poprowadził Andrzej Seweryn. Przemawiając, nie krył wzruszenia. - Żegnamy dziś Wisławę Szymborską, wielką damę poezji, której śmierć jest ogromną stratą nie tylko dla jej przyjaciół, ale nas wszystkich. Pozostanie człowiekiem wielkiej skromności i ciepła, które unosi się nad ludźmi dobrymi i mądrymi, wyjątkowymi postaciami - mówił.

Tłum gęstniał jeszcze bardziej, dochodzili zwykli ludzie, którzy zatrzymali się w biegu dnia, by pożegnać "tę, która w poezji uwzniośliła codzienność". Przychodziły całe rodziny, matki z małymi dziećmi, nieraz z zapalonymi zniczami i bukietami. "Ucieszyłaby się pewnie, że z szarości dnia dzięki jej pogrzebowi zrobiło się biało-czarno. Tak klarownie, tak zwyczajnie. Czarny potok ludzi na tle bieli śniegu" - szeptała starsza pani nieopodal, wyraźnie wzruszona. "I cieszyłaby się z tej zwykłości płatków śniegu" - mówiła jej inna, nie ukrywając wzruszenia, wpatrzona w bukiet róż.

Bronisław Komorowski twierdził, że "trudno żegnać poetkę". - Wiemy, że nie ceniła sobie oficjalności, że żałowała czasu na ceremonie, że chciała mówić i uczyła nas jak mówić, jako zwykły człowiek: prosto, krótko i szczerze, ale nie kryjąc własnych uczuć i emocji - mówił prezydent.

Podkreślał przy tym, jak wielkim darem, który nam pozostawia, jest zapisana w wierszach umiejętność dostrzegania w codzienności zwykłych odruchów piękna i radości świata. Odruchów ważnych, wartych zadziwienia, przeżycia, czasem wartych uśmiechów i ironii. - Żegnamy Wisławę Szymborską, poetkę pogodnej strony świata - dodał.

W imieniu krakowian pożegnał Noblistkę prezydent miasta Jacek Majchrowski. - Była krakowianką z wyboru, z miłości do miasta - stwierdził.

Przypomniał, że Szymborska zamieszkała w Krakowie w 1931 r., tu kończyła studia, tu przeżyła lata okupacji, tu debiutowała na łamach "Dziennika Polskiego", tu zaczęła pisać. Była krakowianką z miłości do tego miasta. - Spotykała się z miłością ludzi na ulicach, na festiwalach. Była osobą wyjątkową, była osobą skromną, nie wywyższała się nad innych - dodał prezydent Majchrowski.

Wzruszenia nie krył przyjaciel poetki Adam Zagajewski. - Przeżyła straszliwą wojnę, poznała dwa totalitaryzmy, ale nie wybrała milczenia. Wybrała taki sposób mówienia, który nie prowadził do ględzenia. Była poetką dyskretną, ironiczną, niekiedy tragiczną. Ale to właśnie jest humanizm. Była z tej Polski, która jest tolerancyjna i otwarta. Z Polski wielonarodowościowej - mówił poeta. A dla wielu był to moment, w którym można już było pozwolić płynąć łzom. - Napisała wiersz "O śmierci bez przesady". Powinno nam to ułatwić zadanie, ale tak nie jest. Odejście przyjaciela nie przestaje być bolesne - dodał.
Wreszcie słowa pożegnania wygłosił Michał Rusinek, sekretarz Noblistki. - Słuchając tego, co się tu mówi, zastanawiam się, co by Pani powiedziała? Pewnie pomyślałaby Pani, że ci wszyscy ludzie są tu przypadkowo, że coś ich zatrzymało w drodze na mecz - zaznaczył.

Wspominał też, że myśląc o śmierci poetka zastanawiała się, jak będzie wyglądała jej historia po drugiej stronie życia. W wersji pesymistycznej widziała się przy stoliczku podpisującą dedykacje, w optymistycznej zaś - popijąc kawę i paląc papierosa słuchać będzie Elli Fitzgerald, swojej ulubionej piosenkarki.

I przy dźwiękach jej właśnie utworów tłumy towarzyszyły urnie z prochami w drodze do rodowego grobowca na cmentarzu Rakowickim.

A w samo południe z wieży kościoła Mariackiego Marian Magiera, pierwszy trębacz Capelli Cracoviensis, odegrał piosenkę "Nic dwa razy się nie zdarza", którą do słów Wisławy Szymborskiej śpiewała Łucja Prus. Wieczorem w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej odbył się poświęcony Poetce wieczór wspomnień zatytułowany "Niepojęty przypadek".

ŁUKASZ GAZUR

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski