18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy złamali prawo, a podatnik za to płaci

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Kary za nieprzekazywanie do sądu skarg mieszkańców wymierzył Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. Płacą... mieszkańcy, bo pani burmistrz nie czuje się winna.

Fot. Anna Kaczmarz

KONTROWERSJE. Rekordową kolekcję grzywien - w sumie 33 600 zł - zgromadziła burmistrz Rabki Ewa Przybyło. Kolejne 10 tys. zł ma zapłacić rabczańska Rada Miejska.

- Będę walczyć - zapowiada Ewa Przybyło.

- To skandal. Powinien płacić ten, kto zawalił - uważa Maria Górnicka-Orzeł, przewodnicząca Rady Miejskiej.

Trzy lata temu radny Edward Żurek, korzystając z ustawy o dostępie do informacji publicznej, poprosił magistrat o zestawienie decyzji o warunkach zabudowy. Po przepychankach dostał je, ale bez nazwisk, adresów i numerów działek, ponowił więc swe żądanie. Burmistrz odparła, że musi chronić dane osobowe mieszkańców.

Żurek złożył skargę na bezczynność urzędników. Każdą skargę składa się do urzędu, którego rzecz dotyczy. Urząd ma obowiązek przekazać ją właściwemu sądowi w ustawowym terminie - tutaj było to 15 dni. Pani burmistrz spóźniła się, więc radny wystąpił do WSA o jej ukaranie. Sąd odmówił, bo "opóźnienie nie było duże i zdarzyło się pierwszy raz".

W kolejnych miesiącach zaczęły jednak wpływać kolejne wnioski o ukaranie Ewy Przybyło. Mieszkańcy twierdzili, że w ogóle nie przekazuje ona do sądu ich skarg. WSA ustalił, że niektóre skargi zalegają w magistracie od miesięcy.

W jednym z pism do WSA magistrat tłumaczył swą opieszałość "nawałem spraw i okresem urlopowym". Sąd uznał to za niepoważne. Pierwsza grzywna opiewała na 100 zł, druga na 500 zł, trzecia na 2 tys. zł, kolejne na: 3, 3, 5, 5 i 15 tys. zł. Razem 33 600 zł plus koszty.

W orzeczeniu sprzed dwóch miesięcy sąd uznał działania Ewy Przybyło za "nacechowane złą wolą i lekceważącym stosunkiem do skarżącego i do sądu". Dodał, że łamie ona "podstawowe zasady państwa prawa".

Burmistrz mówi, że dotąd uprawomocniły się trzy grzywny na 2600 zł. - Zapłaciliśmy z kasy miasta, bo postępowanie wyjaśniające nie pozwoliło przypisać nikomu winy - tłumaczy. Dodaje, że na pozostałe grzywny złożyła skargi do NSA.

- Na postanowienie o grzywnie nie przysługuje skarga, tylko zażalenie - wyjaśnia sędzia NSA Anna Szkodzińska, rzeczniczka WSA. Z akt wynika, że burmistrz składała zażalenia po terminie, więc najprawdopodobniej pozostałe grzywny też się uprawomocnią i trzeba będzie je zapłacić.

- Mamy spór z WSA. Mój prawnik zapewnia, że przysługuje nam skarga i ja mu wierzę - tłumaczy burmistrz.

- Ależ to ten sam prawnik, który nie przekazał na czas skargi mieszkańca na plan zagospodarowania, przez co Rada Miasta ma teraz zapłacić 10 tys. zł grzywny! W sytuacji, gdy gminie brakuje na wszystko! Na ostatniej sesji prawnik oświadczył, że zapłaci z własnej kieszeni. Trzymamy za słowo - mówi poirytowana Maria Górnicka-Orzeł.

Jej zdaniem nie wolno również obciążać podatników grzywnami pani burmistrz.

- Władza ma psi obowiązek przesłać skargę w terminie. To przecież oczywiste - kwituje przewodnicząca rady.

Co druga sprawa rozpatrywana przez II Wydział Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie dotyczyła grzywien dla Ewy Przybyło, burmistrz Rabki. Sąd początkowo nie stosował kar, ale w końcu uznał, że za notoryczne łamanie prawa trzeba zapłacić. Pytanie tylko: kto zapłaci?

Wszystkie grzywny są karą za nieprzekazywanie w terminie skarg mieszkańców do sądu. WSA badał ostatnio dziewięć takich spraw: osiem dotyczyło burmistrz Rabki, a jedna tamtejszej Rady Miejskiej.

- W naszej opinii zawalił zatrudniony przez panią burmistrz prawnik. Daliśmy mu pełnomocnictwo do prowadzenia spraw samorządu i wszystkie dokumenty, a mimo to nie przekazał skargi w terminie - denerwuje się Maria Górnicka-Orzeł, przewodnicząca rady.

Skargi mieszkańców dotyczyły odmowy udzielenia informacji publicznej oraz planu zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z prawem składa się je do organu, którego dotyczą. Organ ten ma obowiązek przekazać je do sądu wraz z własnym stanowiskiem. Nie wolno mu przekroczyć ustawowych terminów.

Ewie Przybyło zdarzały się kilku-, a potem kilkunastodniowe opóźnienia. Sąd nie karał jej albo wlepiał niskie grzywny: 100-500 zł. Potem jednak stracił cierpliwość: grzywny wzrosły do 3,5, a w końcu do 15 tys. zł.

- Grzywna jest z jednej strony karą, a z drugiej - ostrzeżeniem. Tu grzywny rosły, bo nie było poprawy, a wręcz przeciwnie - tłumaczy sędzia Anna Szkodzińska, rzecznik WSA.

"W demokratycznym państwie prawa wśród różnorakich praw obywatelskich znaczące miejsce zajmuje prawo do informacji publicznej, jak również prawo do zaskarżenia bezczynności organu administracji publicznej do sądu administracyjnego. Są to publiczne prawa podmiotowe, które nie mogą być ani łamane, ani ignorowane przez administrację" - napisał w uzasadnieniu ostatniego orzeczenia sędzia Jan Zimmermann.

Zauważył, że burmistrz Rabki łamie te prawa notorycznie. Np. skarga mieszkańca - K.W. - złożona w urzędzie 1 lipca 2011 r. nie została sądowi przekazana do listopada. "Nie wpłynęły też odpowiedzi na skargę, ani na rozpatrywany tu wniosek" - napisał sąd.

Ewa Przybyło zapewnia, że w sprawie grzywien, które już się uprawomocniły, przeprowadziła drobiazgowe dochodzenie i okazało się, że nikt w urzędzie nie zawinił. Ani ona, ani żaden z pracowników, ani obsługujący samorząd radca prawny Paweł Kukla. Pani burmistrz sugeruje, że grzywna jest efektem intrygi uknutej przez radnego opozycji.

- Dostał żądane informacje, a nie wycofał skargi - mówi Ewa Przybyło.

- Skoro nie wycofał, to urząd miał obowiązek przekazać ją do sądu! - zauważa przewodnicząca Rady Miejskiej.

- Przekazał? - pytamy.

- Nie, ale to nie nasza wina - upiera się burmistrz. Dlatego grzywnę zapłacono z kasy miasta. Czyli - mieszkańców.

- Tak nie może być! - oburza się Maria Górnicka-Orzeł. - Gminie brakuje na wszystko, a tu 45 tys. zł wyrzucamy w błoto, bo ktoś zaniedbał obowiązki. Niech płaci sprawca: prawnik albo urzędnik.

Burmistrz Przybyło odpowiada, że "wiele urzędów zalega z terminami i nie jest to jakieś przestępstwo". Informuje zarazem, że "dla poprawy sytuacji i wizerunku gminy" od 1 stycznia zatrudniła w urzędzie prawnika - "do pilnowania skarg i terminów".

 

ZBIGNIEW BARTUŚ

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski