Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lamey i Jaliens szykują się na mecz z Lechem

Redakcja
WISŁA KRAKÓW. Piłkarze wrócili z trzydniowych "wakacji" pełni energii - twierdzi trener Robert Maaskant.

Wisła przeżyła ostatnio serię trzech porażek z rzędu. Najpierw była wyjazdowa klęska z APOEL-em Nikozja i odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Potem - przegrana w lidze z Lechią Gdańsk. Na koniec jeszcze wiślacy nieco skompromitowali się przegrywając w sparingu z II-ligowcem z Częstochowy. - Jedyny mecz, który tak naprawdę nam nie wyszedł, to było spotkanie z Lechią - uznał jednak Maaskant. - To był mecz z gatunku tych, których nie można przegrać, a tak się stało.

Holender przyznaje, że Wisła miała problem mentalny, piłkarze byli rozbici odpadnięciem z el. LM. Uważa jednak, że udało się to przezwyciężyć dzięki temu, że drużyna dostała 3 dni wolnego. Spotkała się na treningu dopiero wczoraj. - Przez ostatnie tygodnie tylko pompowaliśmy balonik, budowaliśmy presję. Aż do meczu na Cyprze. Tam wszystko pękło. Wszyscy potrzebowaliśmy tych dni wolnych, piłkarze byli pozbawieni energii - stwierdził.

Niektórzy zarzucali szkoleniowcowi Wisły, że zamiast na wakacje, powinien zagonić piłkarzy po prostu do cięższej pracy. Holender jednak broni się, że to dałoby efekt odwrotny: - W Polsce jest ponad 30 milionów ludzi i tyle samo opinii. Kiedy przegrywa się mecze, wszyscy wokół zaczynają utyskiwać: musicie ciężej pracować! Piłkarze mają biegać, najlepiej po górach! Bez piłek! Co to niby by poprawiło? Nauczyliby się biegać po górach? Dzięki temu nie wygrywa się meczów.

Trener przekonywał, że problem Wisły nie leży w przygotowaniu fizycznym. - Gdybym kazał im trenować ciężej, zamiast dać wolne, to bym ich "zabił". Przy okazji każdego meczu monitorujemy ich formę, sprawdzamy ile przebiegli kilometrów, ile mieli sprintów. Problem leżał w sferze mentalnej.

Maaskant nie boi się, że Wisłę przed piątkowym meczem z Lechem dopadnie tzw. wirus UEFA. Tak żartobliwie określa się kłopoty, które przeżywają kluby wysyłające wielu graczy na zgrupowania reprezentacji. - Nie mieliśmy w ostatnim tygodniu prawie całego naszego ataku, bo Cwetan Genkow, Andraż Kirm, Patryk Małecki i Maor Melikson byli na kadrze. Tak naprawdę nie odgrywa to jednak roli, bo ci gracze wiedzą, co mają robić. Im odpoczynek od spraw klubowych też pomógł. Nie obiecuję, że wygramy z Lechem. Wszyscy wiedzą, że to będzie trudne starcie. Musimy jednak wrócić do naszego stylu gry z czasów zanim jeszcze zaczęliśmy myśleć tylko o wyniku w Europie. Znów zacząć grać taki pozycyjny atak, tworzyć sytuacje - tłumaczył.

Kadrowicze wrócą do Krakowa w środę, jedynie Melikson zjawi się dzień wcześniej. Izraelczyk na zgrupowaniu doznał urazu podczas treningu. Konieczne było założenie na twarzy kilku szwów. Nie zagra przeciw Chorwacji. Maaskant skomentował to tak: - I tak był brzydki, teraz wygląda jeszcze gorzej - zaśmiał się. - Tak czy inaczej był paskudnym draniem. Tylko jego dziewczyna może się martwić.

Do pełnej dyspozycji wracają obrońcy Kew Jaliens i Michael Lamey. Obaj narzekali na urazy, ale wczoraj uczestniczyli w zajęciach z drużyną. Dziś mają trenować z pełnym obciążeniem.

Justyna Krupa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski