Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepoprawna sprawiedliwość

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Wydajemy na wymiar sprawiedliwości coraz więcej, przodujemy już pod tym względem w Europie, a jest gorzej - tak można podsumować dokonania polskich sądów w ostatnich latach.

Fot. Anna Kaczmarz

Państwo - próba diagnozy

"Wstępna analiza przedstawiająca podstawowe wskaźniki statystyczne wyników pracy sądów wskazuje na umocnienie się zauważonych w I półroczu 2010 r. sygnałów o braku poprawy kondycji sądownictwa powszechnego" - pisze w raporcie rocznym Marlena Gilewicz, naczelnik Wydziału Statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości.

Resortowych buchalterów niepokoi zwłaszcza rosnąca liczba spraw niezałatwionych i mniejsza wydajność wielu coraz lepiej opłacanych sędziów. Próżno jednak na stronach resortu szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego jeden z najdroższych wymiarów sprawiedliwości na świecie pracuje słabo.

A my jedziemy sobie ciężarówką z 54-letnim panem Józkiem spod Kęt i podpowiadamy ministrowi odpowiedź. Pan Józek od 15 lat prowadzi mały zakład stolarski. Restaurator z Podbeskidzia nie zapłacił mu ostatnio za robotę. Nie pomogły prośby, telefony, pisemne monity. Trzeba iść do sądu. Normalnie pan Józek złożyłby pozew w Oświęcimiu. Ale od 1 kwietnia, decyzją ministerstwa, zlikwidowano tutejszy Wydział Gospodarczy.

To samo spotkało wszystkie sądy gospodarcze w zachodniej Małopolsce. I pan Józek, i Grzegorz, jego kolega spod Olkusza, i szwagier spod Wadowic - wszyscy oni muszą się teraz tłuc do Sądu Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia, który przez ostatnie lata i tak był już zawalony sprawami gospodarczymi - tym właśnie tłumaczył słabe tempo ich załatwiania.

Ale czas czekania na przyjęcie sprawy - i sam wyrok - to nie wszystko. Dorzucić do tego trzeba rzecz o wiele dla Józka ważniejszą: koszty takiego rozwiązania.

W kwestii kosztów Temidy Józek miał poważne przemyślenia już w połowie zeszłego roku, kiedy w sądach w zachodniej Małopolsce, również z woli ministra, likwidowano wydziały pracy. Teraz wszystkie sprawy tego typu rozpatruje Chrzanów. Wspomniany szwagier spod Wadowic wiódł spór z nierzetelnym pracownikiem. Sąd postanowił przesłuchać 20 świadków. Wszyscy musieli dojechać 45 km w jedną stronę. Ile to kosztowało? Przebyli łącznie 1800 km (20 osób razy 45 km tam i z powrotem), co kosztowało jakieś 800 zł (jechali samochodami, bo innych dogodnych dojazdów na tej trasie nie ma). Do tego trzeba doliczyć koszty straconej dniówki: sam dojazd zajął każdemu bite dwie godziny. A to tylko jedna sprawa. Z tysięcy!

Lepiej, czyli gorzej

Czy autorzy kolejnej reformy struktury sądownictwa liczyli te koszty? Na pewno nie. Nigdy ich nie liczą. Najwyraźniej wydatki ponoszone przez obywateli w ogóle ich nie obchodzą. Może więc chociaż przejmują się miliardami na funkcjonowanie samych sądów? Teoretycznie właśnie z powodu troski o rosnące lawinowo koszty działania naszej Temidy ministerstwo zdecydowało się na entą w ostatnich latach reorganizację.

Taki na przykład Sąd Rejonowy w Olkuszu zaoszczędzić miał na likwidacji Wydziału Pracy ponad 7 tys. złotych miesięcznie. Tyle kosztowały: pół etatu sędziego, dodatek dla kierowniczki wydziału i pół etatu pracownika obsługi. Z góry było jednak wiadomo, że zlikwidowany półetat sędziowski (stanowiący de facto połowę "zaoszczędzonej" kwoty) pozostanie w olkuskim sądzie: "wzmocnił wydział cywilny". W założeniu miało to "wpłynąć pozytywnie na szybkość rozpatrywanych tam spraw". Taki efekt miała dać reforma w skali całego kraju.
Rzeczywiście: sądy cywilne, do których trafiło aż o 13 proc. spraw więcej niż w 2009 roku (połowa wszystkich spraw w Polsce i trzy razy więcej niż wpływa do sadów karnych - blisko 7,6 mln) wykonały tytaniczną pracę i zdołały nawet nieco zmniejszyć zaległości. Mimo to na rozstrzygnięcie czeka wciąż 915 tys. spraw starych. 2.228 spraw ciągnęło się od ponad 8 lat, niektóre z nich nawet - od kilkunastu.

Przez co grubo ponad milion ludzi nie kryje (delikatnie mówiąc) rozczarowania pracą wymiaru sprawiedliwości, a kilka tysięcy ma jej dość. A to nie wszyscy niezadowoleni.

W zeszłym roku do polskich sądów powszechnych wpłynęło 12,9 mln spraw, czyli o ponad milion więcej niż rok wcześniej. Sędziowie sobie z nimi nie poradzili. Załatwili o 150 tys. spraw mniej niż wpłynęło, więc liczba tzw. pozostałości - do rozpatrzenia w latach kolejnych - wzrosła z 1,5 do ponad 1,7 mln, a czas oczekiwania na rozstrzygnięcia w wielu wypadkach się wydłużył.

Zdecydowanie najgorzej pracowały sądy karne - aż 90 procent nowych zaległości narosło właśnie tam, bo załatwiły o ponad 5 proc. mniej spraw niż w 2009 (przy nieco większym napływie nowych). Fatalnie wypadły sądy rejonowe i apelacyjne, znacznie lepiej pracowały okręgowe.

Jak to możliwe przy zwiększonej liczbie coraz lepiej opłacanych sędziów i personelu, przy poprawiających się stale warunkach lokalowych, przy coraz nowocześniejszym sprzęcie?

W raportach Ministerstwa Sprawiedliwości odpowiedzi nie ma. Co niepokoi, bo miało być lepiej - a nie gorzej. Podatnicy mogą mieć przykre wrażenie, że dosypują pieniędzy do worka bez dna. A minister nie ma pomysłu, jak to zmienić.

Przyzwoicie radziły sobie sądy rodzinne, sądy pracy i sądy ubezpieczeń społecznych, tu jednak napływ spraw był mniejszy niż w latach poprzednich. Mimo to nie udało się znacząco nadrobić zaległości. Na rozstrzygnięcie czeka wciąż 155 tys. starych spraw rodzinnych i ponad 32 tys. pracowniczych. Co daje (lekko licząc) kolejne ćwierć miliona niezadowolonych.

I wreszcie sądy gospodarcze, przez które Polska ma od lat opinię kraju niebezpiecznego dla biznesu. Nasi przedsiębiorcy notorycznie narzekają, że załatwienie głupiego nakazu zapłaty to wielomiesięczna droga przez mękę, a odzyskanie pieniędzy od ewidentnego dłużnika graniczy z cudem.

Nie jest to już do końca prawdą. W większości ośrodków (z wyjątkiem Warszawy, gdzie działa mnóstwo firm i sprawy bywają mocno pogmatwane, a jednocześnie dotyczą dużych kwot) uzyskanie nakazu w trybie uproszczonym (także drogą elektroniczną) trwa niespełna miesiąc, a bywa, że kilka dni.

Smutne jest jednak to, że mimo wielkiego wzrostu liczby sędziów i kosztownego doposażenia wydziałów gospodarczych od czterech lat rośnie średnia długość trwania postępowań. Procesy w sądach rejonowych kończyły się w 2007 roku po niespełna czterech miesiącach, a teraz - po sześciu. O jedną czwartą (do 4 miesięcy) wydłużyły się nawet tzw. procesy uproszczone. Jedynie w postępowaniach nieprocesowych zaczęło się poprawiać, ale zeszły rok był znowu zły.
Liczba spraw w sądach gospodarczych stale rośnie - w zeszłym roku o 8,5 proc. - do ponad miliona. Sądy załatwiły niemal wszystkie. Niestety, na rozpatrzenie czeka wciąż ponad 90 tys. spraw starych i bardzo starych. Tak duża liczba oznacza rzeszę przedsiębiorców niezadowolonych z braku rozstrzygnięcia (w biznesie liczą się czasem dni). I oni niosą w świat opinię o beznadziejnej ślamazarności polskich sądów.

Dla pana Józka liczą się fakty, a nie reformy służące nie wiadomo komu. Miał do sądu bliżej - ma dalej. Płacił na Temidę mniej - płaci więcej. Czekał na wyrok krócej - czeka dłużej.

Ot co.

Co rok (i dwa miesiące) to prorok

"Po 20 latach poziom zaufania do wymiaru sprawiedliwości jest jednym z najniższych wśród instytucji publicznych w Polsce. Z drugiej strony wydatki na wymiar sprawiedliwości są jednymi z najwyższych wśród krajów należących do Rady Europy. Polska ma również relatywnie wysoki wskaźnik zatrudnienia sędziów, jak i pozostałego personelu sądowego na 100 tys. mieszkańców" - czytamy w raporcie o stanie polskiej Temidy sporządzonym przez Forum Obywatelskiego Rozwoju (Leszka Balcerowicza) - "Reformatorzy i hamulcowi. Przegląd działań Ministrów Sprawiedliwości po 1989 r."

Autorzy zwracają uwagę, że Krzysztof Kwiatkowski jest osiemnastym ministrem sprawiedliwości od początku III RP. "Praktycznie każdy z ministrów przychodził do resortu, obiecując reformy. Średnio na ich realizację miał rok i dwa miesiące - tyle bowiem trwała przeciętna długość jego misji" - czytamy.

Najdłużej - niespełna trzy lata - pełniła funkcję Hanna Suchocka. Powołany 14 października 2009 r. Kwiatkowski ma nikłe szanse na pobicie tego rekordu, chyba że PO wygra wybory i nowy premier (Tusk?) pozostawi go na stanowisku.

"Czy w takich warunkach można w ogóle myśleć o skutecznym zreformowaniu wymiaru sprawiedliwości?" - pytają autorzy raportu. I jest to raczej pytanie retoryczne.

Cztery razy drożej. I gorzej

Pierwsi ministrowie mogli tłumaczyć złą sytuację sądownictwa głębokimi zmianami po 1989 roku, a przede wszystkim - gigantycznym rozszerzeniem zakresu spraw, którymi sądy muszą się zajmować. W 1989 r. do polskich sądów wpłynęło ok. 1,9 mln spraw, teraz jest ich blisko 13 mln.

W pewnym momencie zasypane robotą zostały również prokuratury: na początku lat 90. załatwiały ok. miliona spraw rocznie, a 10 lat później już 1,7 mln. Ale reforma procedury karnej spowodowała gwałtowny spadek - poniżej 1,2 mln.

Wzrost liczby spraw był zawsze silnym argumentem za zwiększeniem nakładów na szeroko pojętą Temidę. Polacy okazali się wyjątkowo hojni. W każdym razie - w imieniu pana Józka hojni byli politycy. Gdyby wydatki na wymiar sprawiedliwości przeliczyć według cen z 2009 roku, to na początku lat 90. minionego wieku nie przekraczały one 2,5 mld zł rocznie. W ciągu kolejnej dekady niemal się podwoiły, a po 2000 roku wręcz poszybowały - do ponad 10 mld zł. Są więc relatywnie cztery razy wyższe niż 20 lat temu.
 

"Polska znajduje się (pod tym względem) niemal na szczycie wśród krajów należących do Rady Europy. Relacja wydatków na sądy, prokuraturę i pomoc prawną do PKB per capita jest w Polsce znacznie wyższa niż we wszystkich najlepiej rozwiniętych państwach Unii." - wskazują autorzy raportu FOR.

Każdy Polak wydaje na sądy i prokuratury 55 groszy z każdych zarobionych 100 złotych. W Niemczech jest to 38 groszy, w Wielkiej Brytanii - 35, a w Hiszpanii - 30 groszy. Jesteśmy dla sądów hojniejsi niż Włosi, Francuzi, Szwajcarzy, a nawet mieszkańcy Księstwa Monako...

Wraz ze wzrostem wpływających do sądów spraw (500 proc. w ciągu 20 lat) rosła również liczba sędziów - choć wolniej (o 300 proc.). Obecnie jest ich w Polsce ponad 10 tys. Każdy sędziowski etat kosztuje nas 120 tys. zł rocznie. Sędziowie lubią podkreślać, że są - statystycznie - znacznie wydajniejsi niż w czasach PRL-u, dla oceny ich pracy najbardziej miarodajne będą jednak dane porównawcze z innych krajów.

Najwięcej sędziów zawodowych na 100 tys. mieszkańców jest w krajach znacznie mniejszych niż Polska (Monako, Słowenia, Czechy...). Nasz wskaźnik (blisko 26 sędziów na 100 tys. mieszkańców) jest zbliżony do niemieckiego, jednak znacznie większy od francuskiego, hiszpańskiego czy brytyjskiego.

Polscy sędziowie tłumaczą to tym, że brakuje im do pomocy wykwalifikowanego personelu pozasędziowskiego (asystentów, referendarzy, urzędników sądowych...), ale statystyki również temu przeczą: już w 2006 roku polskie sądy plasowały się pod tym względem w ścisłej europejskiej czołówce. Nasi sędziowie dysponowali wsparciem o 20 procent liczniejszego personelu niż ich niemieccy koledzy. W Austrii personel pozasędziowski był już wtedy niemal dwukrotnie mniejszy (w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców) niż w Polsce. A przez ostatnie pięć lat liczba sędziów i personelu wzrosła w Polsce o kolejne 20 procent. Każdy niesędziowski etat kosztuje nas 50 tys. zł.

I tu kolejna ważna uwaga z raportu FOR: "wzrost wydatków na wymiar sprawiedliwości pochłaniany jest w dużym stopniu przez wynagrodzenia. Dotyczy to zwłaszcza wynagrodzeń sędziów".

Jaka płaca taka praca?

Z blisko 600 wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka stwierdzających naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka przez Polskę, ok. jednej trzeciej dotyczy naruszenia prawa do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie.

"Pojawia się pytanie, jak to możliwe, że systematycznie wzmacniany finansowo i kadrowo polski wymiar sprawiedliwości nie radzi sobie ze sprawnym załatwieniem spraw obywateli" - pytają eksperci FOR.

O to samo pyta pan Józek. I kilka milionów takich jak on.

ZBIGNIEW BARTUŚ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski