Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszulka z numerem 1

Redakcja
To był jeden z ważniejszych momentów w moim życiu - mówi o spotkaniu z Janem Pawłem II w styczniu 2005 roku prezes Cracovii Janusz Filipiak (na zdjęciu siedzi obok papieża) Fot. Archiwum Cracovii
To był jeden z ważniejszych momentów w moim życiu - mówi o spotkaniu z Janem Pawłem II w styczniu 2005 roku prezes Cracovii Janusz Filipiak (na zdjęciu siedzi obok papieża) Fot. Archiwum Cracovii
Na początku stycznia 2010 roku portugalski kardynał Jose Saraiva Martins zaproponował, by Jan Paweł II został patronem wszystkich sportowców na świecie. - Prekursorem tej myśli, by Jan Paweł II był patronem nie tylko polskich sportowców, ale wszystkich na świecie, było Krajowe Duszpasterstwo Sportowców. Pracujemy nad tym już od dłuższego czasu, praktycznie niemal od odejścia Jana Pawła II - wyjaśnia ks. Edward Pleń, naczelny duszpasterz polskich sportowców.

To był jeden z ważniejszych momentów w moim życiu - mówi o spotkaniu z Janem Pawłem II w styczniu 2005 roku prezes Cracovii Janusz Filipiak (na zdjęciu siedzi obok papieża) Fot. Archiwum Cracovii

Droga do tego, by Jan Paweł II został patronem sportowców nie jest długa, a pierwszym krokiem do tego jest jutrzejsza beatyfikacja

- Sportowcy są jedną z nielicznych grup, która nie ma swojego patrona. A papież kochał sport, był wielkim kibicem - czego zresztą nie krył - Cracovii i sam uprawiał sport. Wskazywał również zawodnikom to, jaki w ogóle powinien być sport. Najlepszym dowodem jest rok 2000, kiedy na Stadionie Olimpijskim w Rzymie papież powiedział "że jest sport, który łączy ludzi, ale i sport, który dzieli". Miał oczywiście na myśli doping. Biorąc pod uwagę całokształt jego działalności, Jan Paweł II jest najlepszym kandydatem do tego, żeby zostać patronem sportowców - argumentuje ks. Pleń.

Droga do tego, by Jan Paweł II został patronem sportowców nie jest długa, a pierwszym krokiem do tego jest niedzielna beatyfikacja. - Konferencja episkopatu danego kraju musi wystąpić do Watykanu z wnioskiem o to. Odpowiednia kongregacja podejmuje decyzję i ogłasza (po kanonizacji), że dany święty staje się patronem grupy. My już mówimy naszym sportowcom o tym, że Jan Paweł II jest ich patronem. To co mówił, jest dla nas wszystkich bardzo bliskie, ale zawsze powtarzamy zawodnikom, że najważniejsze, by nauki papieża przenieśli na grunt życia codziennego i swoją postawą, swoim sercem i świadectwem budowali Janowi Pawłowi II ten najpiękniejszy pomnik. Kiedy ktoś się mnie pyta, czy sportowiec może być świętym, odpowiadam "jak najbardziej". Święty to nie dziwak. Jan Paweł II był człowiekiem, który miał swoje słabości, bóle i cierpienia, ale potrafił się bawić, cieszyć i śmiać. Był jednym z nas, ale wyprzedził nas w drodze do świętości - puentuje naczelny duszpasterz polskich sportowców.

***

Drużyną, której polski papież oddał serce, była Cracovia. Karol Wojtyła przeprowadził się z Wadowic do Krakowa po zdaniu matury w 1938 r. Piłkarski zespół "Pasów" był wówczas już czterokrotnym mistrzem Polski. Jednak nie tylko sukces sportowy zadecydował o tym, komu będzie kibicował przyszły zwierzchnik kościoła. - Trudno było oprzeć się tej nazwie - przyznał po latach.

Kiedy 16 października 1978 r. został wybrany głową Kościoła rzymskokatolickiego, odwzajemniona miłość do najstarszego polskiego klubu musiała rozwijać się na odległość. Z okazji 85-lecia Cracovii Jan Paweł II został odznaczony honorową diamentową odznaką i tylko jemu przypadł ten zaszczyt. W 2002 roku w czasie mszy świętej odprawianej na krakowskich Błoniach wśród setek transparentów wyróżniał się jeden: "Ojcze Święty - pozdrawia Cię Twoja Cracovia". Pomysłodawcą jego stworzenia był członek Rady Seniorów KS Cracovia Lech Kołodziejczyk, a później flaga wielokrotnie była wywieszana na trybunach stadionu przy ulicy Kałuży. Natomiast od 2005 roku żaden zawodnik Cracovii nie zagra już nigdy w koszulce z numerem 1, który został zastrzeżony właśnie dla Jana Pawła II.

Oficjalna delegacja krakowskiego klubu odwiedziła papieża dwukrotnie. Najpierw w 1996 roku z okazji 90-lecia klubu uczestniczyła w audiencji generalnej, przekazując swojemu pierwszemu kibicowi pamiątki oraz dożywotni karnet na mecze "Pasów". W listopadzie 2003 roku gościły u niego władze polskiej piłki. - Nagle papież zapytał: "A jak tam moja Cracovia?". Gdy odpowiedziałem mu, że gra coraz lepiej, jest na fali wznoszącej i pewnie szybko wróci do I ligi, życzliwie się uśmiechnął - wspominał później prezes PZPN, Michał Listkiewicz.
Bliskiego spotkania z Cracovią papież doczekał się kilkanaście miesięcy później. 3 stycznia 2005 roku zaszczytu uczestnictwa w audiencji prywatnej dostąpiły władze klubu i drużyna Wojciecha Stawowego, która pół roku wcześniej wróciła do ekstraklasy. - To było wielkie przeżycie duchowe. Mogłem nie tylko stanąć przed Ojcem Świętym i porozmawiać z nim, ale miałem jeszcze ten zaszczyt, że mogłem przedstawiać mu wszystkich swoich piłkarzy. Cieszę się, że doświadczyłem takiego szczęścia, by modlić się wspólnie z papieżem i otrzymać od niego błogosławieństwo - mówi trener Stawowy.

Prezesem ulubionego klubu Karola Wojtyły był już wówczas Janusz Filipiak. - To było duże wzruszenie i jeden z ważniejszych momentów w moim życiu, co wielokrotnie podkreślam. Nie zapomnę nigdy tego zaszczytu, że mogłem rozmawiać z papieżem. To jest głęboko w nas wszystkich - komentuje sternik "Pasów".

- Zrobiło to na mnie duże wrażenie - wspomina ówczesny bramkarz Cracovii Marcin Cabaj. - Cieszę się bardzo z tego, że udało nam się spotkać z Ojcem Świętym. Każdy z nas bardzo przeżył moment, w którym podchodził do papieża, całował pierścień i dostawał różaniec. Widać było, że papież jest już bardzo schorowany.

Mimo słabej kondycji fizycznej, Jan Paweł II potrafił zaskoczyć gości i podczas pozowania do pamiątkowej fotografii, rzucił: - Cracovia Pany! - Bardzo nas tym rozbawił. To było bardzo sympatyczne i humorystyczne, ale przecież Ojciec Święty wiedział, kiedy i jak żartować. Nigdy nie krył swojej sympatii do Cracovii, a tymi słowami sprawił nam wiele radości - opowiada Stawowy.

***

Tuż po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w Polsce zapanował wielki entuzjazm, któremu jednak ze względu na uwarunkowania polityczne ciężko było dać upust. Dopiero po dwóch latach od rozpoczęcia pontyfikatu Jan Paweł II mógł przyjąć na audiencji grupę sportowców z Polski. Pierwsi tego zaszczytu dostąpili piłkarze reprezentacji Polski, która przyleciała do Italii na zgrupowanie. - Ze względu na to, co działo się wtedy w Polsce, wizyta u papieża nie mogła być punktem w wyjeździe żadnego sportowca - komentuje Andrzej Iwan, były znakomity napastnik reprezentacji Polski i Wisły Kraków. - Wszystko wyszło trochę dziwnie. To było świeżo po "aferze na Okęciu", a naszym menedżerem był Jan Strzelecki vel Johny River. Gość postrzelony, ale sympatycznie postrzelony. On miał bardzo dobry układ z kardynałem Dziwiszem i załatwił tę audiencję. To oczywiście było nie w smak kierownictwu naszej reprezentacji. Po cichu liczyliśmy na to, że z błogosławieństwem papieża sprawa z Okęcia rozejdzie się po kościach - wspomina krakowianin. - Spotkanie odbyło się w bibliotece, atmosfera była fantastyczna. Wszyscy byliśmy bardzo przejęci. To nie było przecież spotkanie z towarzyszem z komitetu centralnego czy dyrektorem zakładu, które były na porządku dziennym. Z każdym z nas papież zamienił parę słów. Ja miałem osobistą satysfakcję, ponieważ trener Kulesza przedstawił mnie jako najlepszego strzelca ze wszystkich reprezentacji europejskich i papież zagadał się ze mną trochę dłużej. Miałem okazję przypomnieć mu, że kiedy był jeszcze kardynałem, przyjeżdżał na pasterkę tam, gdzie mieszkałem do wsi za Wzgórzami Krzesławickimi, żeby wspomóc budowę kościoła, o co przecież nie było wtedy łatwo w Nowej Hucie. To, że przyjeżdżał do nas na taką dziurę, świadczyło o jego wielkości. Gdzie mógł, to pomagał - snuje opowieść Iwan. 29-krotny reprezentant, uczestnik mundiali w 1982 i 1986 roku wspomina, że Jan Paweł II wiedział na czym polega futbol: - Papież wspominał o tym, że był bramkarzem. Nie było przypadku w tym, co mówił o piłce. Czuć było bezpośredniość i to, że jest ze środowiska. Widać było, że piłka i sport nie są mu obce.
Nadzieje Iwana i reprezentantów Polski o wyciszeniu afery z Okęcia okazały się bezzasadne, ale chociaż wizyta u papieża uszła członkom reprezentacji "na sucho". - Kiedy wróciliśmy do Polski, był już przygotowany proces za Okęcie. Wszystko odbyło się w stylu dzisiejszych procesów najgroźniejszych gangsterów - typowa pokazówka. O wizycie u papieża już się nie mówiło, ale co przeżyliśmy, to nasze. O naszej audiencji pojawiła się tylko krótka wzmianeczka bodajże w "Przeglądzie Sportowym". Cenzura działała.

***

- Nie miałem nigdy możliwości bezpośredniego spotkania z papieżem, ale uczestniczyłem w Eucharystii na błoniach krakowskich - mówi Radosław Zawrotniak, wicemistrz olimpijski z Pekinu i krakowianin z pochodzenia. W 2009 roku wygrał test wiedzy o Janie Pawle II zorganizowany przez Telewizję Publiczną, wyprzedzając dziennikarzy, polityków i wszelkiej maści celebrytów. - Ja się do takich rzeczy nie muszę przygotowywać. Wystarczy, że przygotowuję się do tego co niedzielę. Myślę, że jeśli ktoś jest katolikiem i uczestniczy w życiu liturgicznym, to zdaje sobie sprawę z tego, co mówi najwyższy hierarcha największego Kościoła na świecie, jakie niesie przesłanie i jaki jest jego życiorys. Natomiast dla niektórych uczestnictwo w tym teście było "na pokaz", ponieważ przy osobie Jana Pawła II robi się dobry PR. Mam tu na myśli niektórych polityków, dziennikarzy czy aktorów. Bardzo łatwo można stać się sławnym przez Jana Pawła II, a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi - zauważa utytułowany szpadzista.

- Jan Paweł II był hierarchą kościelnym, a ja jestem zrzeszony w Kościele rzymskokatolickim, więc był dla mnie przewodnikiem. Moje pokolenia urodziło się w czasie pontyfikatu papieża-Polaka, co nas mobilizowało do tego, by postępować w życiu zgodnie z etyką chrześcijańską i nieść tę ideę miłosierdzia, dobrych manier, dobrego zachowania - mówi 30-letni Zawrotniak, który podobnie jak papież kibicuje Cracovii: - Bardzo mi się podoba to, że jest to przypominane przez klub. Mamy swojego kapelana, który poprowadzi modlitwy w tej intencji i mam wrażenie, że to ma dobry wpływ na kibiców i łagodzi obyczaje.

***

Jan Paweł II gościł u siebie nie tylko piłkarzy Cracovii i reprezentacji Polski. Na audiencjach byli również gracze Wisły Kraków, Lechii Gdańsk, najwięksi futboliści ostatnich dekad, czyli Diego Armando Maradona i Ronaldo oraz przedstawiciele innych dyscyplin. Papież-Polak jest jedynym człowiekiem na świecie, który należy równocześnie do klubu socios (kibiców) Barcelony i Realu Madryt. Ten prosty fakt obrazuje jak wielkim cieszył się szacunkiem w sportowym środowisku.

- W 2000 roku byliśmy na audiencji z medalistami z Sydney. Podszedłem do papieża z Kamilą Skolimowską i Szymonem Ziółkowskim, a minister sportu wyjaśnił, że zdobyli złoto w rzucie młotem. Ojciec Święty uśmiechnął się i powiedział do nich: "dobrze żeście sierpem nie rzucali" - wspomina ks. Edward Pleń, który zaświadcza, że sport była dla Jana Pawła II ważny do ostatnich dni: - 24 września 2004 roku byłem na audiencji w Castel Gandolfo. To było niespełna rok przed Jego odejściem i widziałem, że jest już bardzo słabiuteńki. Niedawno zakończyły się igrzyska w Atenach i w rękach trzymałem modlitewnik przygotowany dla reprezentantów. Kiedy byłem kilka metrów od Ojca Świętego, obiecałem sobie, że nie będę o nic pytał, tylko ucałuję pierścień i odejdę. Kiedy byłem już metr od Ojca Świętego i wręczyłem Mu ten modlitewnik, powiedziałem jednak, że byłem na igrzyskach. Papież jakby zapomniał o swoim cierpieniu, bólu i kazał opowiadać wszystko. Wyraźnie odżył dzięki rozmowie o sporcie.

Maciej Kmita

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski