18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego umarła krakowska piłka ręczna?

Redakcja
W SP nr 89 dziś uczy wychowania fizycznego Jan Kozieł (na zdjęciu ze swymi wychowankami), niegdyś as krakowskiego Hutnika. Trzy razy w tygodniu ma zajęcia piłki ręcznej z grupą chłopców, którzy trenują na sali o wymiarach 24 na 12 metrów. - W Com Com Zone terminy są zajęte, w hali Tomeksu musimy płacić 100 złotych za godzinę, a w hali na osiedlu Handlowym chciano od nas nawet 200 złotych, to za drogo - zaznacza Kozieł. Fot. Wacław Klag
W SP nr 89 dziś uczy wychowania fizycznego Jan Kozieł (na zdjęciu ze swymi wychowankami), niegdyś as krakowskiego Hutnika. Trzy razy w tygodniu ma zajęcia piłki ręcznej z grupą chłopców, którzy trenują na sali o wymiarach 24 na 12 metrów. - W Com Com Zone terminy są zajęte, w hali Tomeksu musimy płacić 100 złotych za godzinę, a w hali na osiedlu Handlowym chciano od nas nawet 200 złotych, to za drogo - zaznacza Kozieł. Fot. Wacław Klag
Polscy piłkarze ręczni rozpoczęli w Szwecji boje o medal mistrzostw świata. W latach 70. i 80. ubiegłego wieku w mundialach szczypiornistów uczestniczyli, i to z wielkim powodzeniem (m.in. trzecie miejsce w 1982 roku) gracze z Krakowa: Alfreda Kałuziński, Jan Wojciech Gmyrek, Jerzy Garpiel, Jan Kozieł i Zbigniew Gawlik. Dziś w kadrze występuje tylko jeden były zawodnik Hutnika - Sławomir Szmal. Ale najgorsze, że piłki ręcznej w Krakowie praktycznie w ogóle nie ma. Dlaczego?

W SP nr 89 dziś uczy wychowania fizycznego Jan Kozieł (na zdjęciu ze swymi wychowankami), niegdyś as krakowskiego Hutnika. Trzy razy w tygodniu ma zajęcia piłki ręcznej z grupą chłopców, którzy trenują na sali o wymiarach 24 na 12 metrów. - W Com Com Zone terminy są zajęte, w hali Tomeksu musimy płacić 100 złotych za godzinę, a w hali na osiedlu Handlowym chciano od nas nawet 200 złotych, to za drogo - zaznacza Kozieł. Fot. Wacław Klag

Kiedyś piłkarze ręczni Hutnika grali w mistrzostwach świata, dziś piłka ręczna w Krakowie istnieje tylko śladowo

Przez wiele lat Kraków był potęgą w piłce ręcznej (jej początki sięgają 1922 roku). Tworzyły ją głównie dwa kluby - Cracovia (12 tytułów mistrza Polski kobiet, w tym 4 w "jedenastce") i Hutnik (3 tytuły mistrza kraju mężczyzn). Na podium MP stawały też dwa inne krakowskie zespoły - Sokół (w "11" mężczyzn) i Zwierzyniecki (w "7" mężczyzn). W najwyższej klasie rozgrywkowej grały ponadto Wanda, AZS Kraków, Krowodrza i Wawel, a w niższych ligach Clepardia, Garbarnia, Prądniczanka, AZS AWF Kraków, AZS Politechnika Krakowska...

Dziś Kraków na szczeblu ligowym reprezentuje tylko Tomex KS (II liga kobiet), a poza nim funkcjonują jeszcze zaledwie cztery kluby, w których trenują tylko dzieci i młodzież: SKS Kusy, SDFP Kusy, UKS Krakowiak i UKS Krakus.

Dlaczego Kraków z handballowego potentata przemienił się w Kopciuszka? Twórca największych sukcesów Hutnika Boguchwał Fulara wskazuje na kilka przyczyn: - Po pierwsze: nie ma szkolenia podstawowego w szkołach. Kiedyś była pierwsza i druga liga szkolna w Nowej Hucie, teraz nie ma mowy, żeby stworzyć grupę, z której można by wyłowić jakąś perełkę. Nie ma masowości. Po drugie: na AWF nie ma specjalizacji piłki ręcznej, bo brakuje chętnych. Po trzecie: w Krakowie nie ma klubu, który gwarantowałby dalszy rozwój młodzieży. Ze szkoły sportowej o profilu piłki ręcznej wychodzą zawodnicy, ale nie mają gdzie grać.

Co zrobić, żeby piłka ręczna zaczęła się odradzać w Krakowie? Fulara ma proste recepty: - Trzeba zacząć szkolenie podstawowe, wrócić do masowości, szukać klubu, który zechciałby przygarnąć sekcję. Bo druga liga to żadne pieniądze. Piłka ręczna nie wymaga takich nakładów, co koszykówka i siatkówka, bo nie ma w niej rozdmuchanych wymagań zawodników. A jak będzie druga liga, to jest szansa i na pierwszą. Wtedy młodzież miałaby wzorce, większą szansę gry.

Wspomniane i inne gwiazdy krakowskiego handballu od wielu lat marzą o odbudowie jego potęgi. Część z nich próbuje pracy od podstaw. Jerzy Garpiel jest trenerem juniorów w SKS Kusy, Marek Gonciarczyk nauczycielem wf w Gimnazjum nr 47, a Jan Kozieł uczy wf w SP nr 89.

Garpiel zwraca uwagę na konsekwencje upadku Hutnika po zaprzestaniu pomocy dla niego ze strony huty: - Krakowska piłka ręczna opierała się wtedy o wielkość Hutnika, na tej bazie funkcjonowały inne kluby. Teraz są między innymi SKS Kusy i UKS Krakowiak, ale to kropla w morzu potrzeb. Łatwo było wycofać Hutnika z rozgrywek. Nikt jednak nie zastanowił się nad konsekwencjami tego kroku. Dotknęły one też AWF, który nie miał możliwości pozyskiwania zawodników, którzy chcieliby podnosić swoje umiejętności. A teraz nie posiada własnego zespołu piłki ręcznej. Gdyby w Krakowie był klub ekstraklasowy czy I-ligowy lub chociaż II-ligowy z aspiracjami awansu, to znaleźliby się studenci, którzy zajęliby się piłką ręczną. A tak wszyscy się pchają do Kielc, bo tam są Vive Targi, bo tam zawodnicy pójdą do szkoły, gdyż widzą tam perspektywy. W krakowskich szkołach nie ma zainteresowania piłką ręczną.
Gonciarczyk ma grupę 15 chłopców mogących trenować w pełnowymiarowej hali w Zespole Szkół Ogólnokształcących Sportowych nr 1 na os. Handlowym (podobne obiekty ma jeszcze tylko AWF, Com-Com Zone, SKS Kusy, Tomex KS i strażacy na os. Zgody), jest więc w lepszej sytuacji niż jego byli koledzy z boiska. Ma też satysfakcję, że jego wychowankowie grają w MTS Chrzanów, Zagłębiu Lubin i Calisii. - Ale to jest względna satysfakcja. Bo w Krakowie można szkolić się tylko do wieku juniora i na tym koniec. Potem zawodnicy odchodzą do innych klubów, poza Małopolskę - podkreśla Gonciarczyk.

Kozieł trzy razy w tygodniu ma dodatkowe zajęcia piłki ręcznej z grupą 10-20 chłopców - pod szyldem MKS Krakus - którzy trenują na sali o wymiarach 24 na 12 metrów. - W Com-Com Zone terminy są zajęte, w hali Tomeksu musimy płacić 100 złotych za godzinę, a w hali na osiedlu Handlowym chciano od nas nawet 200 złotych, to za drogo - zaznacza Kozieł. Jego zdaniem, młodzież garnie się do piłki ręcznej, ale w Krakowie nie ma kogo oglądać "na żywo". - Telewizja telewizją, ale oglądanie meczów "na żywo" robi większe wrażenie - zauważa Kozieł. Inną ważna kwestią są pieniądze. Ich brak spowodował np. wycofanie z II ligi, po 3 latach gry, zespołu Stowarzyszenie Dla Freda Przyjaciele. - Żeby awansować, trzeba mieć środki finansowe, ale firmy dawały minimalne kwoty. I dlatego piłka ręczna w Krakowie padła śmiercią naturalną - podkreśla Kozieł.

O tym, że firmom nie spieszno do pomocy piłce ręcznej dobrze wie inny były as Hutnika Marek Pawłowski, od 4 lat specjalista ds. sprzedaży betonu w firmie Dyckerhoff, mającą siedzibę koło Kielc, a jeden z oddziałów w Krakowie. Nie była ona zainteresowana sponsoringiem nawet w ekipie wielokrotnego mistrza Polski Vive Targi. I jak tu myśleć o inwestowaniu w krakowski handball? - Daje się pieniądze na młodzież, ale potrzebne byłyby też na kluby drugiej ligi, żeby tam młodzież mogła trafić. Jest ona chętna do gry, ale po wieku juniora nie ma gdzie trenować - przekonuje Pawłowski.

Inny były as Hutnika Marek Ciałowicz, który od ponad 20 lat jest taksówkarzem, jest pesymistycznie nastawiony do przyszłości piłki ręcznej w Krakowie: - Nie widzę szans na jej odbudowę, bo nie ma systemu szkolenia i pieniędzy dla klubów. Młodzi ludzie mają teraz tyle różnych możliwości, że jeśli nie zapewni się im wynagrodzenia, to nie trenują i nie grają.

Większym optymistą jest Marek Wiłkowski, który ma licencje menedżera sportu, a prowadzi myjnię w Centrum Handlowym Zakopianka: - Trzeba patrzeć nie na ograniczenia, ale na możliwości. W Krakowie jest dużo szkoleniowców, wiele uczelni, szkoła sportowa, ośrodek sportowy, sporo młodzieży. Kiedyś powstało Stowarzyszenie Dla Freda Przyjaciele. Organizowało ono memoriał, który miał gromadzić ludzi, chcących przywrócić blask krakowskiej piłce ręcznej. Część kolegów uważała jednak, że ważniejsza jest funkcjonowanie drugoligowej drużyny. Po trzech latach ta formuła się wyczerpała. Ja myślałem o upowszechnianiu, popularyzacji piłki ręcznej, organizacji ośrodka szkoleniowego, dlatego się wycofałem. Jestem jednak otwarty na nowe pomysły.
Część byłych hutniczych gwiazd - Jan Wojciech Gmyrek, Zbigniew Gawlik czy Zbigniew Tomaszewski mieszka i pracuje w Austrii. 60-letni dziś Gmyrek jeszcze parę lat temu biegał po boisku w Austrii, Gawlik wyemigrował za granicę po wielu latach prowadzenia dyskoteki w Bielsku-Białej. Z piłką ręczną nie zerwali m.in. Sławomir Szmal (kapitan polskiej reprezentacji), Robert Nowakowski (szkoleniowiec Piotrcovii), Jacek Kośmider (trener bramkarzy w BKS Stalprodukt Bochnia) i Andrzej Kierczak (sędzia piłki ręcznej). Alfred Kałuziński zmarł w 1997 roku w Klimkówce.

Jerzy Filipiuk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski