Grzegorz Tabasz: LEŚNY DZIENNIK
Co najwyżej może być choina kanadyjska, ale z powodu niezbyt urokliwego wyglądu nie nadaje się na świąteczne drzewko. Za to pachnący cytrusem iglak faktycznie istnieje. To daglezja. Iglaste drzewo rodem z zachodniej części Ameryki Północnej. Sylwetka, przynajmniej na pierwszy rzut oka, przypomina naszego świerka. Regularna, strzelista korona. Za to z bliska widać znacznie dłuższe igły. Takie trochę "jodłowate". I jakby nieuczesane. Kolor szpilek całkowicie inny niż u jodły czy świerka. Tak samo szyszki pełne odstających na boki łusek. Pochodzenie wyjaśnia prosty test: wystarczy igiełkę rozetrzeć w palcach, by poczuć intensywny zapach cytryny. Co do zapachu, to wiele razy testowałem narząd powonienia wielu osób. Pomarańcza, cytryny, nawet czarna porzeczka. Najczęściej aromat określano jako owocowy. Na pewno nie żywiczny jak u naszych rodzimych sosen czy świerków. Daglezja zwana także "jedlicą", trafiła do Europy w pierwszych dekadach XIX wieku. Bynajmniej nie dla zapachu, lecz w bardziej przyziemnych celach przemysłowych. W Europie mocno przetrzebiono rodzime lasy, a rozwijający się w oczach przemysł potrzebował surowca. Daglezja wydawała się wręcz idealna na plantacje: szybko rosła i osiągała imponujący wzrost ponad stu metrów. Na Starym Kontynencie poszło jej nieco gorzej. Owszem - szybko osiągała grubość pnia, kwalifikującą ją do tartaku, ale wyrastała zaledwie do pięćdziesięciu, góra sześćdziesięciu metrów. Najwyższa daglezja w Polsce to "tylko" czterdzieści osiem metrów. I wciąż rośnie, więc rekord wciąż jest możliwy. Swoja drogą, to bardzo ciekawe, czy ustawiona w charakterze świątecznego drzewka wypełniłaby dom owocowym zapachem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?