Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciałem po prostu być uczciwy

Redakcja
Józef Medyk, sędzia, który w 1982 r. uniewinnił przywódców strajku w kopalni "Piast"
Józef Medyk, sędzia, który w 1982 r. uniewinnił przywódców strajku w kopalni "Piast"
ROZMOWA. JÓZEF MEDYK, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, o tym, jak w 1982 roku uniewinnił przywódców strajku w kopalni "Piast"

Józef Medyk, sędzia, który w 1982 r. uniewinnił przywódców strajku w kopalni "Piast"

Jaka kara groziła górnikom?

- Nawet kara śmierci. Władza mocno się starała, żeby za najdłuższy strajk wydać jak najwyższe wyroki. Oprócz zarzutów organizacji strajku oskar-żano ich o rozgłaszanie nieprawdziwych wiadomości godzących w ustrój kraju. Zdaniem oskarżających górnicy podsycali atmosferę, twierdząc, że Amerykanie dowiedzieli się o proteście i już szykują się do reakcji.

- Jak wyglądał proces?

- Od samego początku było coś nie tak. Świadków doprowadzili z więzienia, bo byli internowani. Tyle że decyzji o internowaniu nie było. W sumie przesłuchaliśmy około 200 świadków, wśród których było wielu podstawionych i takich, którym grożono, że stracą mieszkanie lub ciągłość pracy, jeśli nie będą świadkami. Był taki jeden, który występował nawet w telewizji, mówiąc o górnikach, że to "terroryści z kilofami". Kiedy stanął przed sądem, okazało się, że to jąkała, który nie potrafi sklecić nawet jednego zdania. W telewizji po prostu podstawili mu głos.

- Czy oskarżeni górnicy byli zastraszani?

- Jeden z oskarżonych, Zbigniew Bogacz, podczas jednego z posiedzeń podniósł rękę informując, że chce coś zgłosić do protokołu. Zezwoliłem. Bogacz wskazał na dowódcę konwoju aresztowanych i powtórzył, co do nich mówił podczas drogi na rozprawę. Cytował: "Ja to bym się z wami nie pier... Pod ścianę, kula w łeb i spokój". Kiedy zapytałem, czy ktoś to jeszcze słyszał, wstali inni oskarżeni. Ogłosiłem 10 minut przerwy. Dałem reprymendę dowódcy konwoju, zadzwoniłem do jego przełożonego i następnego dnia był już inny dowódca konwoju.

- Co zadecydowało o wyroku uniewinniającym?

- Kierowałem się zebranymi dowodami, doświadczeniem, ale również sumieniem, które nie pozwoliło mi skazać niewinnych ludzi. Oni popełnili jedynie wykroczenie. Nie chciałem brać udziału w świństwie, za które historia by mnie opluła. Musiałem pokazać, że sumienia sędziów nie są w rękach władzy. A mówiąc najprościej, chciałem być uczciwy.

- Jak wyglądało ogłoszenie wyroku?

- Przed budynkiem sądu było mnóstwo milicji i transporterów opancerzonych z lufami wymierzonymi w budynek. Sala była nabita ludźmi. Było ze dwa tysiące osób. Kiedy ogłosiłem wyrok uniewinniający, rozległy się brawa, ludzie zaczęli śpiewać - "Jeszcze Polska nie zginęła". Musiałem wszystkich uspakajać, a nawet grozić, że wyproszę z sali za zakłócanie porządku. Kiedy wychodziłem z budynku sądu, podbiegła do mnie żona Bogacza z naręczem róż. To był piękny gest. Niestety, nie mogłem przyjąć tych kwiatów na oczach milicji i wojska.

- Jak zareagowała władza?

- Trafił on do samego gen. Jaruzelskiego, który, ku mojemu zdziwieniu, skomentował go w taki sposób: "A jak tak było, to co on miał zrobić". Oczywiście, zaraz po zakończeniu procesu wysłano mnie na przymusowy urlop, ale z pracy mnie nie wyrzucono. Moim zdaniem bali się, że zrobią ze mnie męczennika. Przez parę lat nie pozwalano mi wydawać wyroków. Zdegradowano mnie do stanowiska pracownika do rozpatrywania skarg w biurze nadzoru. Dopiero w 1986 r. zostałem powołany na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego.
- Czy spotkał się Pan z oskarżonymi górnikami?

- Zaprosili mnie do Bierunia w 25. rocznice wybuchu stanu wojennego. Jak tylko Bogacz mnie zobaczył, krzyknął - "Jest mój wybawca!" - i rzucił mi się w objęcia. Wyznał, że jak zobaczył mnie po raz pierwszy na sali, to wyczytał z moich oczu dobroć, w którą uwierzył. - "Wykiwał pan wszystkich" - powtarzał mi. I to była prawda, bo nikt, aż do odczytania wyroku, nie wiedział, jaka będzie decyzja sądu. Na pamiątkę tamtych wydarzeń zostawiłem zakładowej "Solidarności" mój łańcuch sędziowski.

- Co Pan robi dzisiaj?

- Dalej jestem sędzią, tyle, że w stanie spoczynku. Jednak uczestniczę w życiu publicznym. W latach 1998-2007 byłem komisarzem wyborczym w Warszawie. Współpracuję także z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Urzędem Miasta i prezydentem Warszawy.

Rozmawiał Marcin Banasik

Najdłuższy strajk stanu wojennego

Rozpoczął się 14 grudnia 1981 roku w kopalni węgla kamiennego "Piast" w Bieruniu. Grupa górników odmówiła wyjazdu na górę, domagając się uwolnienia liderów "Solidarności", którzy wraz z wybuchem stanu wojennego, dzień wcześniej zostali aresztowani. Władze chciały jak najszybciej uciszyć strajk. Oprócz utrudniania przekazywania żywności i lekarstw, dochodziło również do zastraszeń. Strajkujący spędzili święta Bożego Narodzenia 650 metrów pod ziemią. Protest trwał 14 dni.

Po zakończeniu strajku wielu górników zatrzymała milicja. Jego siedmiu przywódców postawiono przed sądem wojskowym w Katowicach, któremu przewodniczył sędzia Józef Medyk. Wyrok, ku ogromnemu zaskoczeniem ówczesnych władz, jak i samych oskarżonych brzmiał - niewinni.

Zwyczajny... heroizm

ANDRZEJ SZNAJDER, historyk IPN w Katowicach. Współautor książki "14 dni pod ziemią. KWK »Piast« w Bieruniu. 14-28 grudnia 1981 roku":

- Wyrok uniewinnienia przywódców strajku w "Piaście" był czynem heroicznym ze względu na jego odosobnienie. Praktyka sędziowska czasu stanu wojennego nakazywała skazywać organizatorów strajków przynajmniej na parę lat więzienia. Tak było w przypadku górników z kopalni "Wujek".

Na gruncie prawa czyn Józefa Medyka nie jest niczym nadzwyczajnym. Zrobił to, co do niego należało, uczciwie przeprowadził proces. Natomiast w kontekście stanu wojennego, czyn ten należy nazwać heroicznym, podobnie jak postawę strajkujących górników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski