18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość zamknięta na fotografii

IF
Fot. Paweł Jakubczyk
Fot. Paweł Jakubczyk
Supermarket budowlany, wyścig quadami, stare kamienice na Kazimierzu. By uchwycić najcenniejsze chwile młodej pary potrzeba połączenia niezwykłego talentu i kilku godzin ciężkiej pracy. Zamówienia bywają najróżniejsze.

Fot. Paweł Jakubczyk

ŚLUBY

Mistrzowski punkt widzenia

Bartosz Jastal jest trzecim na świecie najlepszym fotografem ślubnym z roku 2008. Jest autorem setek nagradzanych i wyróżnianych fotografii. Pasją „zaraził” się od kolegi. Dziś jest mistrzem, do którego ustawiają się nieprawdopodobne kolejki. - Wielką miłość do fotografii zawdzięczam kinu. Z niego czerpię inspiracje oraz wiedzę o kompozycji i świetle. Sesje ślubne fotografuję już od 5 lat. Było ich w sumie około 300 – mówi Bartosz Jastal. Jak twierdzi, zdjęcie plenerowe to z reguły od 2 do 4 godzin pracy, jednak zdarzyło się zlecenie które trwało 10 godzin.
- Myślę, że z roku na rok zwiększa się grono tak zwanych „świadomych klientów”, którzy oczekują fotografii artystycznej, niebanalnej, pozbawionej wszystkich „upiększaczy” (kolumienki, malowane tła, itp.)z jakich słynęła niegdyś fotografia ślubna – mówi Bartosz Jastal. Jak dodaje, klienci chcą zdjęć pełnych emocji, akcji, prawdy o tym szczególnym dniu.

Mimo, że zjeździł z nowożeńcami cały świat od Maroka pod najdalsze zakątki Azji to przyjeżdża także do Krakowa. Wśród stałych punktów na fotograficznej ślubnej mapie są zakątki Kazimierza, stare kamienice, klatki schodowe i podwórka. - Za każdym razem staram się odkryć w Krakowie coś nowego, paradoksalnie pomaga mi to ze w nim nie mieszkam, bo wszystko jest dla mnie świeże i nowe – mówi Bartosz Jastal. Z bardziej nietypowych zleceń wymienia Norwegię i przyjęcie weselne na pirackim żaglowcu, który cały wieczór pływał wokół norweskich fiordów. - Przyszli nowożeńcy powinny pamiętać, że nie zawsze wszystko przed ślubem musi zostać zapięte na ostatni guzik, im więcej luzu i spontaniczności tym więcej radości dla Pary Młodej i lepszych klatek dla fotografa – twierdzi Bartosz Jastal.

Ślubne przesądy

Fotograficzna droga bywa różna. Czasem jej początek jest zupełnie przypadkowy. – Zawsze lubiłam robić zdjęcia, ale nigdy nie pomyślałabym, że głównie z tym związana będzie moja przyszłość. Traktowałam to tylko jako hobby, a teraz to moja praca – mówi fotograf śluby, Sylwia Starzec. W jej przypadku praca w studiu fotograficznym zaczęła się po nie dostaniu się na wymarzone na bibliotekoznawstwo. Zamiast tego rozpoczęła studiować fotografię. Później praktyka u znakomitych krakowskich fotografów. Jak się okazało inspiracjami były wywoływane zdjęcia ślubne. - Teraz jestem po trzecim sezonie ślubnym, mam za sobą dziesiątki sesji, coraz większe doświadczenie - opowiada Sylwia Starzec.

 Najbardziej pracowite miesiące to sierpień i wrzesień. Młodzi ludzie często kierują się nadal przesądem, że ceremonia powinna obyć się w miesiącu z literą “r” w nazwie. – Oprócz przesądów uważam, że wrzesień to najlepszy czas na zdjęcia. Zaczyna się złota polska jesień, plenery zachwycają różnorodnością barw – mówi Sylwia Starzec.
Sesja plenerowa wykonywana jest najczęściej kilka dni po ślubie. Nowożeńcy mogą sami wybrać miejsce lub zdać się na intuicję i doświadczenie fotografa. - Plener w dniu ślubu to zły pomysł. Nie warto odrywać pary młodej od gości, odbierać im choćby chwili z tej niezwykłej atmosfery. Poza tym nowożeńcy bywają zmęczeni, zestresowani. W szczególności Pan Młody – opowiada Sylwia Starzec. Jak dodaje, panowie w większości przypadków niechętnie uczestniczą w sesjach.

- Najciekawsze zlecenia to te, które obejmują cały reportaż ślubny. Towarzyszy się wówczas parze młodej od początku od przygotowań (czasem nawet od 6-7 rano) poprzez ceremonię  w kościele, wesele i kończąc na oczepinach. Tylko w ten sposób można zdjęciami historię najważniejszego dnia w życiu – opowiada Sylwia Starzec. Jak dodaje, największą satysfakcję sprawia oddawanie już gotowego albumu.

Coraz więcej par pyta o nietypowe zdjęcia plenerowe. Największym zainteresowaniem cieszy się m.in. jazda na quadach, sesją w morzu, oraz w opuszczonych, zapomnianych budynkach. W Krakowie najwięcej sesji to jednak klasyczne ujęcia. Rynek Główny, Planty, Collegium Maius, i charakterystyczne knajpki na Kazimierzu codziennie odwiedzane są przez przynajmniej kilka par. – Najbardziej szokującym dla mnie pomysłem była sesja jednej z par młodych w hipermarkecie budowlanym. Było wiele śmiechu, a obsługa sklepu bardzo pozytywnie zareagowała na całą sytuację. Młodzi nawet dostali prezent od menadżera – mówi Sylwia Starzec.

107 sesji ślubów w trzy lata

Paweł Jakubczyk siedem lat temu wziął aparat do ręki. Początkowo nie przepadał za fotografią portretową. Wołał uwieczniać krajobraz. Dziś przemierza z nowożeńcami całą Małopolskę by na zdjęciach zatrzymać chwilę, którą będą wspominać całe życie.

Sezon fotograficzny to tak naprawdę miesiące od kwietnia do października. Przez trzy sezony ma za sobą już 107 sesji. – Wyjątkiem jest maj 2011. Na chwilę obecna mam zarezerwowane najwięcej terminów odkąd zawodowo zajmuje się fotografią ślubną. Warto pamiętać, że termin trzeba zgłosić odpowiednio wcześnie, gdyż później może być problem z dyspozycyjnością – mówi Paweł Jakubczyk.

Sesje plenerowe wykonuje wyłącznie w innym terminie niż dzień ślubu. Najczęściej jej początek ma miejsce gdzieś z daleka od cywilizacji, później motywy starej architektury, a na koniec zurbanizowane, industrialne miejsce. – Zdjęcia trwają od trzech godzin, a niekiedy cały dzień. Podobnie z samym uwiecznianiem ceremonii. Każde zlecenie jest inne. Czasami to krótkie przyjęcie, czasami rodzina bawi się kilka dni – opowiada Paweł Jakubczyk. Jak dodaje, by nowożeńcy mogli otrzymać około 50 fotografii z sesji plenerowej trzeba wykonać około 300 klatek, natomiast z całej ceremonii 1000, by surowa selekcja pozostawiła 400-600 zdjęć.

 W trakcie samego ślubu według eksperta obiektyw nie krępuje młodej pary. - Zbyt wiele się dzieje i zazwyczaj nie odczuwają naszej obecności. Przemykam, jak duch niepostrzeżenie, ale aparat widzi wszystko – mówi Paweł Jakubczyk. Najczęściej klienci proszą o odważne ujęcia, ale nie chcą by były zbyt przesadnie mroczne lub "artystyczne”. Opuszczone fabryki lub gołe ściany z piaskowca jako tło. Zdarzyła się także sesja w balonie. Było też zamówienie w trakcie, którego nowożeńcy używali policyjnych kajdanków w raczej niekonwencjonalny sposób. – Najważniejsze by na zdjęciach uwiecznić emocje tego wyjątkowego dnia. Tak, to jest sens naszej pracy – mówi Paweł Jakubczyk.

Marcin Warszawski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski