Jadwiga Raczyńska (z prawej), Lech Raczyński (z lewej) oraz znajomi i organizatorzy spotkania z poezją Jerzego Raczyńskiego Fot. archiwum muzeum
Wśród wielu zalet, wyróżniała go miłość do ludzi i chęć niesienia im pomocy. Na pewno tymi cechami ujął swoją atrakcyjną żonę Jadwigę, prawniczkę o bardzo spokojnym charakterze. - Byli jak ogień i woda: ona delikatna, wyciszona, zawsze taktowna. On spontaniczny, wypełniający wszystko śmiechem i żartem - mówią o małżonkach ich znajomi.
Szkoda, że Jerzy tak wcześnie odszedł, ale w pamięci Skawiny zapisał na dużych kartach historii.
- Był niezwykle czuły na ludzkie nieszczęścia. To był człowiek o wielkim sercu, nigdy nie trzeba mu było dwa razy powtarzać, gdy chodziło o pomoc komuś - wspomina go Ryszard Nowak, szwagier Jerzego Raczyńskiego, który duszę artysty łączył z zawodem ekonomisty, chociaż umiejętności miał jeszcze wiele. Przede wszystkim był urodzonym społecznikiem, m.in. angażował się w działalność Towarzystwa Przyjaciół Skawiny, którego był współtwórcą i przez wiele lat prezesem. Miasto było mu bardzo drogie. On sam skawinian z krwi i kości, wychowywał się w domu o bogatych tradycjach patriotycznych. Miłości do ojczyzny uczył go ojciec - legionista i pułkownik Wojska Polskiego. Tradycje przejmował też od matki, której dziadek, Jan Cichocki, był powstańcem z 1863 r., sybirakiem i więźniem stanu. Dziadek Jerzego Raczyńskiego ze strony matki - Stanisław Mroczkowski, był aptekarzem. W kamienicy, gdzie miał aptekę, funkcjonuje ona nadal. Znany był też jako rajca miejski, a potem burmistrz Skawiny.
Jerzy wychowany w takiej rodzinie, wiedział co potrzebne jest środowisku. Jemu z kolei potrzebne było przelewanie swoich odczuć na papier. Był autorem wielu wierszy.
Znany był z tego, że potrafił rozładować nawet najbardziej napiętą atmosferę, ale sam, jak każdy artysta miewał humory. Jadwiga wiedziała, jak postępować w takich momentach. - Trzeba było wykazać się dużą wyrozumiałością i nie przeszkadzać mu w tym, co robił - to była jej sprawdzona recepta.
Ostatnio skawinianie mieli okazję poznać twórczość Jerzego Raczyńskiego podczas "Zaduszkowego Spotkania z Poezją Jerzego Raczyńskiego", zorganizowanego przez Muzeum Regionalne w Skawinie przy współpracy Towarzystwa Przyjaciół Skawiny. - Wiedziałem, że pisał wiersze, ale nie przypuszczałem, że są tak świetne - mówi Ryszard Nowak, brat żony autora wierszy.
Ona na bieżąco poznawała jego poezję. - Miał nieodpartą potrzebę przekładania w wiersze tego, co mu w duszy grało. Był świetnym obserwatorem, pisał o ludzkich problemach, o tym co działo się w świecie. Reagował na każde zjawisko, każde wydarzenie polityczne. Pisał np. o przyjeździe Ojca Świętego do Polski czy o wydarzeniach w stoczni gdańskiej w 1980 r. - mówi małżonka, której pustkę po Jerzym wypełnia jego poezja.
Pani Jadwiga była w gronie osób czytających wiersze męża podczas spotkania w Muzeum. Czytali je też m.in. Czesław Gąsiorowski, dyrektor tej placówki, nauczycielki Małgorzata Kosowska i Helena Wójtowicz, uczniowie: Krzysztof Frasik, Adam Gąsiorowski, Kinga Mirocha, Paweł Miśkiewicz, Dominika Świdowska, Dominika Twardosz.
W spotkaniu wziął udział też brat poety Lech oraz wielu mieszkańców Skawiny. Rodzina, znajomi i przyjaciele, m.in. Anna Kudela podzielili się wspomnieniami o Jerzym Raczyńskim.
Oprawę muzyczną przygotował Paweł Rzeźnik.
Ewa Tyrpa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?