Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mały Wawel" ma szansę na lepszą przyszłość

Redakcja
Od ponad dwóch lat toczy się batalia o uratowanie przed zniszczeniem ruin zamku "Tenczyn" w Rudnie; dzięki zaangażowaniu gminy Krzeszowice i dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie teraz możliwe wykonanie najpilniejszych prac zabezpieczających Fot. Piotr Subik
Od ponad dwóch lat toczy się batalia o uratowanie przed zniszczeniem ruin zamku "Tenczyn" w Rudnie; dzięki zaangażowaniu gminy Krzeszowice i dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie teraz możliwe wykonanie najpilniejszych prac zabezpieczających Fot. Piotr Subik
Toukoronowanie ponaddwuletnich starań m.in. Stowarzyszenia Ratuj Tenczyn o zainteresowanie się przez kogokolwiek losem zamku, który z roku na rok niszczał coraz bardziej. Pod koniec ub. tygodnia radni Rady Miejskiej w Krzeszowicach zdecydowali zarezerwować w tegorocznym budżecie 700 tysięcy złotych na ratowanie zabytku. Pieniądze pochodzą z refundacji z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego, którą gmina Krzeszowice otrzymała za wybudowanie przedszkola w Tenczynku. Dzięki nim będzie można wykorzystać 700 tys. zł dotacji z programu "Dziedzictwo kulturowe" Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Od ponad dwóch lat toczy się batalia o uratowanie przed zniszczeniem ruin zamku "Tenczyn" w Rudnie; dzięki zaangażowaniu gminy Krzeszowice i dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie teraz możliwe wykonanie najpilniejszych prac zabezpieczających Fot. Piotr Subik

ZABYTKI. Na zabezpieczenie ruin zamku "Tenczyn" w Rudnie udało się zdobyć 1,4 miliona złotych

Ministerstwo zgodziło się, by potrzebne do tego dokumenty samorząd gminny przygotował do końca czerwca; pierwotny termin ich przedłożenia właśnie upływa. Gmina starała się o dofinansowanie z MKiDN kilkakrotnie, lecz poprzednie wnioski przepadały.

- Teraz przed nami kwestia ustalenia, jakie prace trzeba wykonać najpilniej oraz wyłonienie wykonawcy, prawdopodobnie w trybie udzielenia zamówienia. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, szybciutko, bo już na przełomie czerwca i lipca, powinny się zacząć prace na zamku. Widać więc dla ruin światełko w tunelu - mówi nie bez radości Jolanta Tryczyńska-Celarek, wiceburmistrz Krzeszowic.

Nad tym, od czego należy zacząć prace zabezpieczeniowe, głowią się teraz architekci i budowlańcy. - Chcielibyśmy jak najwięcej uratować za te pieniądze. Przede wszystkim trzeba zabezpieczyć basteję wjazdową oraz budynek przylegający do niej od strony wschodniej. Twierdzi się, że to dawna gotycka brama wjazdowa; jest w stanie dość marnym. Zaraz za basteją znajduje się łuk kamienny, który grozi zawaleniem. Gdyby udało się zabezpieczyć także korytarz obronny, można by lege artis wpuścić turystów do zamku - tłumaczy architekt Maria Filipowicz, która wraz z mężem Aleksandrem opracowała projekt budowlany zabezpieczenia ruin zamku "Tenczyn". - Trzeba także pomyśleć o schodach na Basztę Nawojową i pomieszczeniu dla stróża, który będzie pilnował zamku. I nie może to być stary dziadek, bo sobie nie poradzi z hałastrą. Mimo niebezpieczeństwa ludzie wchodzą tu, spacerują po murach nawet z malutkimi dziećmi; wstawiono pancerne drzwi do zamku, to wykuto kotwy i wyrwano je ze ścian, żeby się dostać do środka.

Tryczyńska-Celarek nie ukrywa, że sprawę zaangażowania finansowego gminy w ratowanie ruin przedyskutowano wcześniej ze służbą ochrony zabytków i Regionalną Izbą Obrachunkową w Krakowie. Bo największy problem zamku polega na tym, że to własność Skarbu Państwa w zarządzie Lasów Państwowych, a gmina Krzeszowice tylko go użytkuje na mocy decyzji ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa z 1996 r.

- Zabytek znajduje się w stanie katastrofy budowlanej. To nie żadna przesada, niektóre jego części stoją tylko siłą przyzwyczajenia. Nadzór zakazał wstępu do zamku, bo w każdej chwili może się zawalić. Gdyby nie przyjęto dotacji z ministerstwa, jednej z największych spośród wszystkich przyznanych, byłby to skandal na całą Polskę. Bo bez względu na perturbacje własnościowe nadal to gmina Krzeszowice ponosi odpowiedzialność za zamek - mówi Jan Janczykowski, małopolski wojewódzki konserwator zabytków.

Ani Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych, ani Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krakowie nie zdecydowały się bowiem wziąć zamku ponownie pod swe skrzydła. Chciał tego burmistrz Czesław Bartl, który pod koniec ub. r. zrzekł się prawa użytkowania zamku. Prawnicy Ministerstwa Środowiska nawet zaczęli się zastanawiać, co począć dalej z zabytkiem, jednak uprzedzili ich urzędnicy z Krzeszowic - w tym tygodniu zdecydowali się wycofać rezygnację.
- Rezygnacja to był nasz krzyk rozpaczy; chcieliśmy zwrócić uwagę na fakt, że z problemem ratowania zamku zostaliśmy zostawieni sami sobie. I obróciło się to na dobre - zwraca uwagę Jolanta Tryczyńska-Celarek.

- Niewątpliwie to duży postęp, że samorząd zdecydował się podjąć działania na rzecz ratowania zamku. Za to burmistrzowi oraz radnym należą się podziękowania. Ale to dopiero początek. Znalazło się 1,4 mln zł, a potrzeba przecież dużo więcej, ponad 10 mln zł - mówi Maciej Stępowski, prezes Stowarzyszenia Ratuj Tenczyn. - Mam bardzo krytyczne uwagi wobec Ministra Środowiska, który jako przedstawiciel Skarbu Państwa, czyli właściciela zamku, powinien wziąć udział w ratowaniu zabytku. Tymczasem odmówił on finansowego wkładu w zabezpieczenie "Tenczyna", tłumacząc się sytuacją prawną obiektu. Gmina Krzeszowice zaczęła działać, ale oczekiwalibyśmy tego również od ministerstwa. Myślę, że teraz to właśnie je będziemy w tej sprawie naciskać. Minister powinien się choć trochę z tego powodu zawstydzić.

A władze gminy Krzeszowice zastanawiają się już, skąd zdobyć pieniądze na dalszą część remontu zamku w Rudnie. - Skoro powiedzieliśmy "a", nie będziemy się wycofywać. Ale liczymy na wspólne działania zainteresowanych ratowaniem zamku, a nie kopanie się nawzajem, jak to czasami zdarzało się dotychczas - mówi Jolanta Tryczyńska-Celarek.

- Ruiny to studnia bez dna. Moglibyśmy być optymistami, gdyby co roku udało się zdobyć na ich ratowanie półtora, jak nie dwa miliony złotych - twierdzi Maria Filipowicz. - Jakby były pieniądze, byłaby szansa wyremontować również skrzydło mieszkalne, na pewno dwie jego kondygnacje. To byłoby kilka dużych sal do wykorzystania. Przy czym nie byłaby to herezja konserwatorska, zamek nadal byłby ruiną - snuje plany.

- Najgorszy jest zawsze początek. Dzięki wkładowi własnemu gminy teraz łatwiej będzie starać się o kolejne pieniądze z MKiDN czy od marszałka województwa. Ewentualnie, ale to już w porozumieniu ze spadkobiercami, o dotację Unii Europejskiej. Pierwszy raz od wielu lat pojawia się autentyczna szansa na uratowanie zamku, który na to zasługuje jako doskonały produkt turystyczny. Za to burmistrzowi i radnym należy się uznanie - nie ukrywa konserwator Jan Janczykowski.

- Nie ma w okolicach Krakowa drugich ruin tej wielkości i tej rangi; przecież to nie był zamek obronny, lecz siedziba rodu Toporczyków, którzy we wspaniałości swojej rezydencji chcieli rywalizować z królem - przypomina Maria Filipowicz.

Kwestia własności zamku "Tenczyn" czeka na rozstrzygnięcie. O zwrot zamku jako bezprawnie odebranego na mocy dekretu PKWN starają się spadkobiercy Potockich, ostatnich właścicieli dóbr krzeszowickich. Wojewoda małopolski wprawdzie uznał, że zamek powinien wrócić w ich ręce, a decyzję tę podtrzymał minister rolnictwa i rozwoju wsi, jednak zaskarżona została ona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten wstrzymał jej wykonanie, bowiem kilka tygodni temu Trybunał Konstytucyjny uznał, że w podobnych przypadkach spadkobiercy powinni dochodzić praw do nieruchomości na drodze cywilnej, a nie administracyjnej.
Pierwszy, drewniany zamek ok. 1319 r. wzniósł w Rudnie kasztelan krakowski Nawój z Morawicy, przedstawiciel rodu Toporczyków. Murowany zaś postawił jego syn Jędrzej, wojewoda krakowski i sandomierski, który przyjął nazwisko Tęczyński. Pierwsza historyczna wzmianka o zamku pochodzi z 1402 r. Po bitwie pod Grunwaldem król Władysław Jagiełło miał tu osadzić znamienitych jeńców krzyżackich. W XVI-XVII wieku zamek rozbudowywano, na skutek renesansowej przebudowy zwano go wówczas "Małym Wawelem". Od 1639 r. na skutek koligacji rodzinnych stał się własnością Opalińskich. W 1657 r. został poddany Szwedom, ci go spalili. Nie wrócił już do świetności, choć dbali o niego kolejni właściciele - Czartoryscy, Lubomirscy i Potoccy. Tym ostatnim został odebrany na mocy dekretu PKWN o reformie rolnej w 1944 r.

Piotr Subik

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski