Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto sprowadził na Wawel Lecha i Marię Kaczyńskich

Redakcja
Decyzję o pochówku na Wawelu ogłosił kard. Stanisław Dziwisz Fot. Anna Kaczmarz
Decyzję o pochówku na Wawelu ogłosił kard. Stanisław Dziwisz Fot. Anna Kaczmarz
Decyzję o tym, że Lech i Maria Kaczyńscy spoczną na Wawelu, ogłosił we wtorek po południu metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. To on, jako gospodarz katedry wawelskiej, decyduje o pochówku w wawelskiej nekropolii.

Decyzję o pochówku na Wawelu ogłosił kard. Stanisław Dziwisz Fot. Anna Kaczmarz

Kardynał powiedział jasno, że takie było życzenie rodziny Kaczyńskich. Podkreślił, że kilka razy rozmawiał na ten temat z Jarosławem Kaczyńskim. Ale nie tylko z nim, lecz również z innymi członkami rodziny tragicznie zmarłej prezydenckiej pary. Bratu zmarłego prezydenta zależało na tym, by na Wawelu spoczęła również Maria Kaczyńska. Kard. Dziwisz zapewnia, że zanim podjął ostateczną decyzję, przez wiele godzin sprawa była rozważana i dyskutowana. Mocno podkreśla, że nie jest pomysłodawcą sprowadzenia do katedry wawelskiej ciał prezydenckiej pary.

Ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii, w środę powiedział, że metropolita krakowski podjął decyzję po uprzedniej rozmowie ze stroną rządową i prośbach rodziny. Wczoraj natomiast Bronisław Komorowski, który jest zarówno marszałkiem Sejmu, jak i pełni obowiązki prezydenta RP, kategorycznie zaprzeczył, by zarówno on, jak też premier Donald Tusk lub jakikolwiek inny przedstawiciel rządu zwracali się do kogokolwiek w sprawie przyszłego miejsca pochówku Lecha i Marii Kaczyńskich. Komorowski przekonywał, że taka postawa wynika z przekonania o zachowaniu rozdziału pomiędzy państwem a Kościołem. - Mam nadzieję, że decyzja zapadła wyłącznie w efekcie rozmów rodziny zmarłych z gospodarzem Wawelu, czyli kard. Dziwiszem - mówił.

Jacek Sasin, minister w Kancelarii Prezydenta, przyznał wczoraj, że ostateczna decyzja o pochówku małżeństwa Kaczyńskich należała do rodziny zmarłych. - Jednak to nie ona zabiegała o Wawel - podkreślił. Również Sasin - podobnie jak kard. Dziwisz - zapewniał, że na temat miejsca wiecznego spoczynku ciał prezydenckiej pary toczyły się "niekończące się dyskusje". Przyznał, że rodzina Kaczyńskich na początku chciała pochówku na Powązkach, w grobowcu rodzinnym. Przyjęła jednak argumentację, że Lech Kaczyński chowany będzie jako prezydent, który poniósł śmierć na służbie, w dramatycznych okolicznościach. Jej przyjęcie nie było równoznaczne z opowiedzeniem się na rzecz Wawelu. Rozważane były wtedy także dwa inne miejsca pochówku, oba w Warszawie: Katedra św. Jana i Świątynia Opatrzności Bożej. Minister Sasin twierdzi, że prezydenccy urzędnicy poinformowali rodzinę Kaczyńskich, że "stróże" wszystkich trzech potencjalnych miejsc pochówku, czyli metropolita krakowski Stanisław Dziwisz i warszawski - abp Kazimierz Nycz, wykazują otwartość i gotowość, by ciała prezydenta i jego żony były złożone w miejscach, których są gospodarzami.

Jacek Sasin przyznał, że za wyborem Wawelu zdecydował widok ogromnych tłumów, które najpierw gromadziły się pod Pałacem Prezydenckim, potem na trasie przejazdu trumny ze zwłokami prezydenta i prezydentowej, a następnie rzesze ludzi stojących w kolejce, by oddać hołd pierwszemu obywatelowi RP i jego żonie.

Kard. Stanisław Dziwisz w swoich wypowiedziach podkreślał, że na temat miejsca pochówku prezydenckiej pary rozmawiał również z "wielu, wielu ludźmi spoza rodziny". W samym Krakowie do autorstwa pomysłu złożenia szczątków prezydenckiej pary na Wawelu przyznają się przynajmniej dwie osoby: Wojciech Marchewczyk, działacz opozycji, dyrektor Krakowskiej Fundacji Dziennikarzy "Merkuriusz", oraz Stanisław Markowski, znany fotograf, również opozycjonista. Marchewczyk twierdzi, że taki pomysł wpadł mu do głowy, gdy stał razem m.in. z Markiem Lasotą, dyrektorem krakowskiego oddziału IPN, i Markiem Nawarą, marszałkiem województwa małopolskiego. Nawara miał - według Marchewczyka - zadzwonić do kard. Dziwisza i powiadomić go o takiej inicjatywie. Nawara potwierdza taką sytuację. To zdarzenie miało miejsce w poniedziałek.
W tym samym dniu w kierunku złożenia ciał prezydenckiej pary na Wawelu zaczął działać Stanisław Markowski. - Precyzyjnie mówiąc, to nie ja, a moja żona wpadła na pomysł, by Lech i Maria Kaczyńscy zostali pochowani w katedrze na Wawelu - mówi. - Ze swej strony uruchomiłem wszystkich i wszystko co można, żeby ten plan się powiódł. Udało mi się zebrać zespół ludzi, którzy razem wspaniale zadziałali.

Markowski nie kryje, że nawet niektórzy bliscy przyjaciele Lecha oraz Jarosława Kaczyńskich poważnie wątpili w powodzenie zamysłu. Krakowski fotograf działał wspólnie z grupą osób, którą nazywa zespołem. O wsparcie zwrócił się m.in. do prof. Ryszarda Terleckiego, posła PiS, prof. Andrzeja Nowaka, znawcy Rosji, red. naczelnego dwumiesięcznika "Arcana", Adama Kality, działacza opozycji, oraz Marka Lasoty, dyrektora krakowskiego oddziału IPN. Celem zespołu było przekonanie do idei zarówno rodzinę Kaczyńskich, jak i kard. Dziwisza. Fotograf dorzuca, że przychylny temu, by Lech Kaczyński spoczął na Wawelu, był abp Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. - Znam jego zdanie w tej sprawie. Był za - mówi. Do abp. Nycza zadzwonił zresztą prof. Andrzej Nowak i powiadomił go o "inicjatywie krakowskiej".

Stanisław Markowski o wsparcie poprosił bp. Albina Małysiaka. Sędziwy biskup miał pomóc w doprowadzeniu do spotkania zespołu z metropolitą krakowskim. Mieli się widzieć z kard. Dziwiszem we wtorek, po uroczystościach upamiętniających mord w Katyniu. Wtedy Marek Lasota podszedł pod Krzyżem Katyńskim do gospodarza archidiecezji krakowskiej. - Gdy podszedł do księdza kardynała, ten już o wszystkim wiedział - mówi Stanisław Markowski. - Na pewno ktoś w Warszawie "wypaplał" mediom - narzeka.

Jarosława Kaczyńskiego o inicjatywie "zespołu Markowskiego" miał w Warszawie zawiadomić poseł Ryszard Terlecki. - Istota sprawy polegała na dwóch rzeczach: przekazaniu Jarosławowi Kaczyńskiemu informacji, że tu w Krakowie jest wola, by ciało jego brata i bratowej spoczęło na Wawelu - wyjaśnia fotograf. - Od Jarosława Kaczyńskiego chcieliśmy natomiast dostać odpowiedź. Delikatnie mu zasugerowaliśmy, że jeśli powie "tak", to najprawdopodobniej kard. Stanisław Dziwisz da taką samą odpowiedź. Jak wiadomo, stało się tak, jak chcieli Markowski i Marchewczyk. I nie zmieni tego nawet to, że za jakiś czas o kulisach tej sprawy zapewne dowiemy się znacznie więcej.

Włodzimierz Knap

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto sprowadził na Wawel Lecha i Marię Kaczyńskich - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski