Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Relacje uczestników uroczystości w Katyniu

Redakcja
Andrzej Adamczyk, poseł

Uczestnicy uroczystości rocznicowych w Lesie Katyńskim oddali hołd ofiarom katastrofy Fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

- Czy Polska musi dawać taką wielką daninę kolejny raz i na tej samej ziemi składać tak wielkie ofiary? - po tym retorycznym pytaniu Andrzej Adamczyk, poseł Ziemi Krakowskiej (PiS) zawiesił głos i przepraszając zakończył z nami w sobotę telefoniczną rozmowę.

Był wtedy w pociągu na terenie Białorusi. Z innymi posłami i członkami rodzin katyńskich wracał z Katynia do Polski. Decyzja o przyspieszonym powrocie, zaraz po uroczystościach w Lesie Katyńskim, zapadła od razu po potwierdzonej wiadomości o katastrofie i śmierci wszystkich członków delegacji. W planie jednodniowego pobytu w Katyniu, posłowie mieli spotkanie z Polonią w Smoleńsku i powrót pociągiem o godz. 20 czasu polskiego. W tym czasie pociąg jechał już do Warszawy przez Białoruś.

Andrzej Adamczyk z innymi posłami Prawa i Sprawiedliwości przyjechał specjalnym pociągiem, przeznaczonym dla rodzin zamordowanych 70 lat temu Polaków. - Ponad 60 posłów z klubu PiS-u z własnej inicjatywy zorganizowało się i złożyło z własnych pieniędzy na dwa dodatkowe wagony, żeby uczestniczyć w rocznicowej uroczystości - powiedział nam poseł. Do Lasu Katyńskiego przyjechali przed rozpoczęciem rocznicowej uroczystości i wszyscy rozproszyli się po terenie. Jedni szukali tablic z nazwiskami bliskich, inni oglądali miejsca, gdzie znaleziono szczątki oficerów. - To był czas na zadumę. Ja fotografowałem żeliwne tablice z nazwiskami osób z okolic Krzeszowic. Wtedy otrzymałem pierwszego SMS-a, że są kłopoty z lądowaniem samolotu. Wiadomość rozeszła się od razu, bo SMS-y posłowie czytali na głos. Drugi był o awarii samolotu i że się zapalił. Potem były te najgorsze. To nie jest odczucie do opisania, nie mogliśmy w to uwierzyć. Nastąpiła cisza, konsternacja, potem zamieszanie. Nieprawdopodobne, że wybierając się na swoistą pielgrzymkę, chcąc oddać hołd kwiatowi polskiej inteligencji, na tej samej ziemi spotkała nas tak ogromna tragedia - mówi wzruszony poseł. Przywołuje przyjaźnie między posłami i ostatnie rozmowy z tymi, którzy odeszli. Przemysław Gosiewski przepraszał Andrzeja Adamczyka za odwołanie ubiegłotygodniowego spotkania, ale obaj umówili się na ten tydzień. Zapowiadał swoim koleżankom i kolegom jadącym pociągiem, że będzie do nich machał skrzydełkami z nieba. - Ola Natalii-Świat prosiła mnie, żebym przygotował materiały z programem drogowym, bo trzeba się nimi zająć i wytknąć go rządzącym. Przygotowałem je, ale Ola już ich nie odbierze - mówił poseł. Podkreśla, że w tej tragicznej chwili żadnego znaczenia nie miały podziały polityczne. Wspomina np. wicemarszałka Jerzego Szmajdzińskiego. - Byłem pod wrażeniem spokojnego prowadzenia przez niego obrad - dodaje Andrzej Adamczyk.

(EKT)

Zbysław Owczarski, poseł

- Byliśmy już na cmentarzu katyńskim, kiedy zaczęły do nas docierać niepokojące informacje - mówi poseł PiS z Miechowa Zbysław Owczarski. - Trudno mi jeszcze zebrać myśli, bo nie dociera do mnie, by o tych wszystkich, których znałem mówić w czasie przeszłym - powiedział tuż po zakończeniu mszy św. w Lesie Katyńskim.
Jak mówi, był to jedyny punkt uroczystości, który został zrealizowany. - Złożyliśmy wieniec od klubu parlamentarnego PiS. W planach było jeszcze spotkanie z Polonią Smoleńska. Ale w obliczu tego dramatu, została podjęta decyzja, że od razu wracamy do kraju. Władze kolei umożliwiły nam szybszy powrót polskim pociągiem, uruchamiając wolną linię - podkreślił poseł tuż przed odjazdem z Katynia.

Przyznał, że wszyscy tragiczną informację o śmierci prezydenta, polityków, szefów instytucji i pozostałych osób przyjęli z ogromnym przejęciem. - Dla wszystkich był to szok. Puste krzesła na mszy w Lesie Katyńskim były bardzo wymowne. Choć patrząc w ich stronę, trudno było nie zadać sobie pytania, dlaczego? - mówił poseł.

Zaznaczył, że nie może uwierzyć w to, iż w katastrofie zginęli również jego koledzy z Małopolski - Zbigniew Wassermann i Wiesław Woda. - To byli znakomici politycy, ale też przyjaciele. Przepraszam, ale nie jestem w stanie mówić o nich w czasie przeszłym - powiedział poseł Owczarski.

(MAU)

Stanisław Kogut, senator

- Zabrałem do Katynia moją małżonkę, chcieliśmy pomodlić się przy symbolicznych grobach naszych krewnych Romana i Tadeusza Igielskich. Wiadomość o tragedii zastała nas czekających na mszę, w której miał uczestniczyć prezydent Lech Kaczyński. Gdy usłyszeliśmy, co się stało, był wielki szloch. Dla mnie prezydent to zawsze był wielki autorytet. Wraz z nim zginęło wielu wybitnych ludzi. To ogromna tragedia, żadna wojna nie pozbawiła Rzeczpospolitej w jednej chwili tylu autorytetów. Wszyscy powinniśmy się teraz za nich modlić - powiedział nam senator PiS ze Stróż (pow. nowosądecki).

(MONK)

Jacek Osuch, poseł

- Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o katastrofie, to było coś nieprawdopodobnego. Nikt nie był w stanie uwierzyć w tę tragiczną wiadomość. Ludzie patrzyli na siebie i nie wiedzieli, co powiedzieć. Ta informacja po prostu do nas nie docierała. Nikt nie dopuszczał myśli, że mogło wydarzyć się najgorsze. A jednak się wydarzyło. Uroczysta msza, jaka miała być poświęcona ofiarom pomordowanym w Katyniu zamieniła się w milczącą, tragiczną mszę w intencji ofiar katastrofy. Wszystkich nas wypełniał niesamowity ból. Myślę, że wraz ze śmiercią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zakończyła się pewna epoka. To był człowiek głębokiej wiary i pełen patriotyzmu, który wypełniał swoją misję dla Polski. Jestem dumny, że mogłem żyć w tym czasie. Ta straszliwa katastrofa sprawiła, że my Polacy, znowu zaczęliśmy być razem. Myślę, że jest to przesłanie dla nas wszystkich. - mówił nam olkuski poseł PiS Jacek Osuch. Jak przyznaje, rozważał możliwość, aby lecieć na uroczystości katyńskie na pokładzie rządowego samolotu. Ostatecznie zdecydował, że pojedzie pociągiem. Ta decyzja uratowała mu życie.

(SYP)

Jacek Pilch, poseł

- Czekaliśmy na prezydenta i osoby, które w oficjalnej delegacji leciały do Katynia. Parę minut po godzinie 9 usłyszeliśmy, że samolot prezydencki miał awarię. Po jakimś czasie dziennikarze poinformowali nas, że to była katastrofa. Tego nikt się nie spodziewał. Katastrofa, w takim miejscu. To był gigantyczny szok, ból. Ludzie mdleli, płakali. Widziałem, jak starsza kobieta słaniała się na nogach, ktoś ją podtrzymał. Wszyscy byli zaskoczeni, zaszokowani. Dramat, dramat, dramat... Nikt nie chciał w to uwierzyć, ale prawda okazała się bardzo okrutna. Podczas mszy spoglądałem na puste krzesła. Łzy same leciały z oczu. Co teraz będzie - to myśl, która zaprzątała moją i pewno większości ludzi, którzy przyjechali na Wschód, by oddać hołd pomordowanym, głowę. To absurd, jakiś kaprys historii. Trudno w to uwierzyć. W drodze powrotnej rozmowy na ten temat, płacz, wspomnienia. Katyń - to przeklęte miejsce, przeklęta ziemia. Prawdziwa Golgota Wschodu dla Polski i Polaków - mówił tarnowski poseł PiS.
(MIR)

Edward Siarka, poseł

- Na miejsce uroczystości dojechaliśmy wcześnie rano. Byliśmy akurat pomiędzy grobami katyńskich ofiar, czytaliśmy tablice, gdy któryś z posłów odebrał telefon z informacją, że doszło do katastrofy. Początkowo nie wiedzieliśmy, że była tak wielka... Zadzwoniłem do ministra Marka Surmacza, potwierdził, że rozbił się samolot prezydencki. Potem potwierdziła nam to strona rosyjska i nasza ambasada - relacjonował w sobotę przed południem drżącym głosem poseł Ziemi Podhalańskiej Edward Siarka, mieszkaniec gminy Raba Wyżna.

- Jestem w wielkim szoku, tak jak my wszyscy. Jeszcze wczoraj późnym wieczorem rozmawiałem o pracach sejmowych z Aleksandrą Natalli-Świat, a dziś nie żyje... Przecież każdy z nas mógł być w tym samolocie. Dużo osób chciało być na uroczystościach w Katyniu. Ostatecznie ok. 60 posłów pojechało pociągiem, kto będzie w nim, a kto w samolocie ważyło się do ostatniej chwili. Były perturbacje. Strona rosyjska i białoruska nie chciały się początkowo zgodzić, by do pociągu doczepiono kolejne dwa wagony, ostatecznie pociąg liczył jednak ich aż 17.

Poseł ok. godziny 14 w sobotę zawiadomił nas, że zapadła decyzja o natychmiastowym powrocie wszystkich do kraju. - Wyjeżdżamy o godzinie 16: żołnierze, Rodziny Katyńskie i politycy. Nie będzie już zaplanowanej wizyty w polskiej parafii ani spotkania z Polonią. Poseł podkreślał, że jako historyk z wykształcenia z pełną świadomością może powiedzieć, że ani Polska, ani Europa, ani świat nie odnotowały jeszcze takiej tragedii, by w jednym miejscu i w jednej minucie zginęły elity polityczne kraju. - To dramat naszego kraju. Zginęła prawie cała polska prawica. Teraz Smoleńsk otaczają polskie groby. Przeżywamy tu kolejny dramat. Katyń jest ponownie symbolem niebywałej tragedii. Znowu na tym obcym terytorium ginie elita państwa. Konsekwencje polityczne będą ogromne, nie obawiam się powiedzieć, że to zdarzenie zachwiało fundamentami naszego państwa. Na pewno teraz będziemy pytać o przyczyny przez kolejne lata, zastanawiać się... Pytać: dlaczego? Tragedia ta pokazuje, że kolejny raz w ciągu minuty zmienia się historia. Tak było, gdy zginął generał Sikorski w Gibraltarze czy nasz pierwszy po wojnie prezydent Narutowicz... Muszę dodać, że sam zajmuję się sprawami bezpieczeństwa, działając w komisji. Teraz będziemy musieli sobie sami odpowiedzieć na pytanie: co przez ostatnie 20 lat zrobiliśmy w sprawie bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie? Poseł podkreśla, że przecież nie tak dawno w 2008 roku w wypadku lotniczym zginął kwiat polskiego wojska. - Czy ta tragedia niczego nas nie nauczyła? - pyta retorycznie.

Poseł dodaje, że jeszcze w Lesie Katyńskim wśród uczestników mszy żałobnej pojawiły się pytania: jak do tego doszło, skoro trzy dni temu samolot lądował bez problemu? Dlaczego prezydent miał lądować w Mińsku, skoro wówczas nie zdążyłby na uroczystości? - Wiem od borowców, że samolot kilka razy podchodził do lądowania. Podobno miał też na wysokości ok. 300 m zrzucać paliwo, co utrwalił jeden z dziennikarzy, a to świadczyłoby o tym, że samolot już w powietrzu miał problemy...
(BES)

Barbara Bartuś, posłanka

- Jestem w szoku. Już po katastrofie przeczytałam SMS-a od Staszka Zająca, senatora PiS. Pytał mnie, jaka jest pogoda w Katyniu, czy ma zabrać płaszcz i parasol? Boże, gdy czytałam tego SMS-a, Staszek już nie żył. To wielka tragedia. Z jednej strony ma charakter ogólnonarodowy, bo śmierć poniosły najważniejsze osoby w państwie, z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Z drugiej - jest niezwykle bolesna dla mnie. W katastrofie zginęło tyle bardzo bliskich mi ludzi. Aż boli mnie sama myśl, jakie będzie życie bez nich. Na przykład bez Gosiewskiego, który biegnąc po sejmowych korytarzach, pozdrawiał mnie: "Cześć, cześć, Basiu, jak leci" i znikał. O każdym, kto był mi bliski, a takich osób zginęło sporo, mam całe morze wspaniałych wspomnień. Wczuwam się teraz w położenie Joli Szczypińskiej, posłanki PiS, która w ostatniej chwili oddała swoje miejsce w samolocie do Katynia starszej pani z Rodzin Katyńskich - powiedziała posłanka PiS z Gorlic.

(K.W.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski