Projekt zgłoszony przez lokalnego inwestora wzbudził gwałtowne reakcje mieszkańców Ropicy Górnej, którzy obawiali się, że uruchomienie zakładu wstrzyma rozwój turystyki w miejscowości, która właśnie zaczyna żyć z turystów. Powoływali się przy tym na fakt, że ubojnia miałaby powstać na obszarze objętym restrykcyjnym programem Natura 2000. Poseł Witold Kochan (PO), który interweniował w tej sprawie u generalnego dyrektora ochrony środowiska Michała Kiełszni podkreślał, że zaledwie 150 metrów od planowanej lokalizacji zakładu gniazduje orlik krzykliwy - jeden z gatunków ściśle chronionych, który stał się powodem wprowadzenia w gminie dyrektywy ptasiej znacznie ograniczającej działania gospodarcze w tym regionie.
Atmosferę dodatkowo podgrzało stanowisko Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która nie znalazła podstaw do kwestionowania planów uruchomienia ubojni. Tymczasem wcześniej ta sama instytucja nie wyraziła zgody na wprowadzenie zmian w planie zagospodarowania przestrzennego umożliwiających przekształcenie działek rolnych w turystyczne. - Każdy, kto mieszka w pobliżu podobnego zakładu powie, że tej działalności towarzyszy straszny fetor - mówiła wtedy rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Zofia Bodak z Ropicy Górnej. (szel)
- W pobliżu kręcą się też szczury. Nie chcemy takiej bomby ekologicznej w okolicy - dodaje pani Zofia.
Zarzuty te odpierał inwestor Konrad Krupczak powołujący się na opinie fachowców, z których wynika, że zakład nie będzie negatywnie oddziaływał na środowisko.
- To będzie mała ubojnia. Chcę ją uruchomić głównie na własne potrzeby - wyjaśniał Konrad Krupczak. - Mam siedemdziesiąt sztuk bydła, a miesięczny maksymalny przerób okre śliłem na sto dwadzieścia. Ubijania pięciu zwierząt dziennie nie sposób porównać z masową produkcją wyspecjalizowanych zakładów. Środowisko od tego nie ucierpi.
Zgodnie z planem ubojnia miała być uruchomiona pod koniec przyszłego roku. Data realizacji tej inwestycji oddala się w czasie, bo protesty mieszkańców przyniosły rezultaty. Zgodnie z wytycznymi Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska podległa jej RDOŚ będzie musiała ponownie rozpatrzyć tę sprawę. Nawet, jeśli decyzja będzie pozytywna dla Konrada Krupczaka, to i tak musi się liczyć z koniecznością przeprowadzenia szeregu dodatkowych opinii i analiz. Będą one podstawą do opracowania raportu oddziaływania zakładu na środowisko.
- Dopiero na bazie tego dokumentu będziemy mogli wydać opinię o projekcie - zaznacza wójt gminy Sękowa Małgorzata Małuch.
(SZEL)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?