Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papierowe gwarancje NATO dla Polski

Redakcja
Przebywający dwa dni temu w Polsce Joe Biden, wiceprezydent USA, deklaruje, że sojusz polityczno-wojskowy polsko- -amerykański jest trwały i mocny.

BEZPIECZEŃSTWO. Deklaracje USA rozmijają się z rzeczywistością

Tymczasem prof. Michał Chorośnicki, kierownik Katedry Teorii i Strategii Stosunków Międzynarodowych w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, twierdzi, że w razie ataku na nasz kraj nie możemy liczyć na pełną ochronę militarną ze strony naszych sojuszników z NATO, w tym najważniejszego z nich, czyli Stanów Zjednoczonych. - Ludzie rządzący Polską doskonale o tym wiedzą i to od naszego wejścia do Paktu Północnoatlantyckiego - mówi prof. Chorośnicki.
Według profesora, kiedy wchodziliśmy do NATO, jego kierownictwo postawiło warunek nie tylko Polsce, ale wszystkim nowym członkom, że w zamian za szybkie wejście, otrzymają niepełną ochronę wojskową. - Oznacza to, że wobec nowych członków sojuszu artykuł 5. traktatu waszyngtońskiego, odczytywany jako zasada: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", nie ma zastosowania lub ma tylko częściowe. "Wygadał" się o tym zapewne w sposób celowy w zeszłym roku zastępca sekretarza stanu USA - mówi prof. Chorośnicki.
Co to może oznaczać w praktyce? W razie militarnego ataku na Polskę pozostali członkowie NATO współczuliby nam, protestowali, wysyłali noty dyplomatyczne itp., ale nie przyszliby z wojskową pomocą.
Grzegorz Jopkiewicz w imieniu MSZ ripostuje: - Nigdy w sposób formalny czy nieformalny nie komunikowano Polsce, że gwarancje bezpieczeństwa zawarte w art. 5 są limitowane.
Michał Wawrzonek z Zakładu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Narodowego w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu ocenia, że art. 5 traktatu waszyngtońskiego daje Polsce jedynie gwarancje bezpieczeństwa "na papierze". Podobnego zdania są prof. Zbigniew Brzeziński i prof. Richard Pipes.

Polska musi sama zadbać o własne bezpieczeństwo

W razie ataku na Polskę nie możemy liczyć na pełną ochronę militarną ze strony naszych sojuszników z NATO. Tak twierdzi prof. Michał Chorośnicki, znawca problematyki bezpieczeństwa międzynarodowego z UJ.
Grzegorz Jopkiewicz z Ministerstwa Spraw Zagranicznych odpowiada: - Nie jest naszym zamiarem wchodzenie w polemikę z wypowiedziami akademików. Powołuje się na zapewnienia Andersa Fogha Rasmussena, sekretarza generalnego NATO, że art. 5 traktatu waszyngtońskiego odnosi się do wszystkich członków sojuszu.
Prof. Chorośnicki przyznaje, że teoretycznie wszystkie państwa należące do paktu, w tym Polskę, obejmuje artykuł 5. I trudno, by oficjalnie ktoś z władz NATO lub Polski mówił wprost, że w pakcie są równi i równiejsi. Krakowski politolog twierdzi, że rządzący naszym krajem powinni zrobić wszystko, byśmy uzyskali na drodze dyplomatycznej, ale w sposób jednoznaczny, gwarancje całkowitego objęcia nas regułą "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".
Prof. Chorośnicki nie jest jednak jedynym człowiekiem, który uważa, że Polska nie jest objęta pełnym parasolem bezpieczeństwa w ramach NATO. Prof. Richard Pipes, emerytowany wykładowca z Uniwersytetu Harvarda, jednocześnie doradca prezydenta Ronalda Reagana ds. Związku Sowieckiego i Europy Środkowej, w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" nie kryje, że Polska w razie napaści ze strony Rosji, uzyskałaby pomoc podobną do tej, jaką otrzymaliśmy we wrześniu 1939 r. od Anglii i Francji.
Inny Amerykanin polskiego pochodzenia, prof. Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, w swoich pracach dowodzi, że artykuł 5. traktatu waszyngtońskiego nie gwarantuje pełnej ochrony militarnej krajom członkowskim.
Dr Michał Wawrzonek uważa, że to, czy możemy - w razie potrzeby - liczyć na rzeczywistą pomoc ze strony NATO, a także, jak ona może wyglądać, zależy od kondycji samego sojuszu i od decyzji jego członków. - A w tych kwestiach zasadniczą rolę będzie miała postawa USA - mówi dr Wawrzonek. - Z tego powodu partnerstwo strategiczne z Ameryką musi być kluczowym elementem naszej strategii bezpieczeństwa. Kluczowym, ale niejedynym - dodaje.
Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych, obecnie poseł PiS do Parlamentu Europejskiego, także przyznaje, że sama przynależność do NATO nie daje nam prawa czuć się całkowicie bezpiecznie. Zwraca uwagę na sytuację z sierpnia 2008 r., gdy Gruzja została napadnięta przez Rosję. - Oczywiście, że Gruzja nie jest członkiem paktu, ale chodzi mi o tryb podejmowania decyzji w NATO - mówi.
Wówczas szef NATO przebywał na jednej z wysepek i gdyby nie stanowcze działania prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, to pewnie bawiłby na niej do końca weekendu.
Mamy prawo wyobrazić sobie czarny scenariusz, że prezydent Białorusi wydaje decyzję o agresji na Polskę w piątkowe popołudnie w środku lata. Wojskowi polscy przyznają, że w ciągu kilkunastu, góra 48 godzin, armia białoruska zajęłaby co najmniej pół Polski, zanim kierownictwo NATO podjęłoby jakiekolwiek decyzje.
Paweł Kowal uważa, że respektowanie artykułu 5. traktatu waszyngtońskiego Polska zapewnić może sobie jedynie wtedy, jeśli na naszym terytorium Amerykanie postawią ważną z punktu widzenia militarnego instalację wraz ze swoimi żołnierzami.
Cezary Tomczyk, poseł PO, dyplomatycznie stwierdza, że w razie zagrożenia Polski z jakiejkolwiek strony mamy prawo liczyć na pomoc, w tym wojskową, ze strony sojuszników z NATO. Tadeusz Iwiński, poseł Lewicy, również nie odpowiada wprost, czy Polska może liczyć na użycie artykułu 5. w sposób zwyczajowo rozumiany, czyli na przyjście nam z szybką odsieczą wojskową.
Iwiński odwołuje się do wojny gruzińsko-rosyjskiej z 2008 r. - Prezydent Saakaszwili liczył na to, że skoro ma u siebie doradców i żołnierzy z Ameryki i doradców wojskowych z Izraela, to Moskwa tylko postraszy. Przeliczył się, bo dla Tbilisi Waszyngton nie doprowadzi do wojny z Rosją. Czy dla nas poświęciłby pokój światowy? - stawia pytanie poseł Lewicy.
Prof. Antoni Kamiński, kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Studiów Strategicznych PAN, twierdzi, że nie mamy żadnej pewności, jaką wartość dla Polski ma artykuł 5. - Jego wartość zmienia się w zależności od aktualnej sytuacji politycznej, militarnej czy gospodarczej - dowodzi. Podkreśla, że o bezpieczeństwo Polski powinniśmy dbać przede wszystkim sami. Zwraca uwagę, że błędem jest patrzenie na gwarancje naszego bezpieczeństwa pod kątem artykułu 5. traktatu waszyngtońskiego. - O wiele istotniejszy jest jego artykuł trzeci - mówi. Głosi on, że każdy członek NATO powinien dbać przede wszystkim o własne siły zbrojne.
Dr Wawrzonek z nowosądeckiej WSB-NLU dorzuca: - O bezpieczeństwie każdego kraju decyduje także jego siła wewnętrzna, czyli sprawne państwo, począwszy od administracji, a skończywszy na służbach specjalnych, dobrze wyposażona i odpowiednio zarządzana armia oraz jakość elit rządzących. To są, niestety, nasze słabe punkty. I m.in. dlatego Stany Zjednoczone w relacjach z Polską mogą sobie na tyle pozwolić - konkluduje.
WŁODZIMIERZ KNAP
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski