Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"NaGłos" przeciw zmowie milczenia

Redakcja
Byli głosem wolnej polskiej literatury. Dawali świadectwo prawdzie, na nowo budzili nadzieję, która zrodziła się wraz z powstaniem "Solidarności" i która została pogrzebana przez stan wojenny.

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają

W Krakowie enklawą wolności w latach 80. było pismo mówione "NaGłos". Pomysł periodyku, który był swoistym fenomenem, zrodził się w gronie krakowskich pisarzy (Jan Józef Szczepański, Kornel Filipowicz, Jerzy Kwiatkowski, Jerzy Pilch, Marian Stala i Bronisław Maj) w listopadzie 1983 r. Przypomnieli sobie wówczas żywe czasopisma mówione z czasów II wojny światowej. Postanowili stworzyć analogiczne pismo, które spełniałoby wszelkie zadania normalnego wydawnictwa literackiego. Ówczesny prezes krakowskiego KIK-u Andrzej Potocki nie tylko zaoferował pismu gościnę. "NaGłos" działał w ramach Sekcji Literacko-Teatralnej KIK-u. W oficjalnych sprawozdaniach z działalności klubu składanych lokalnym władzom administracyjnym wykazywano, iż praca tej sekcji polegała na organizowaniu spotkań poświęconych literaturze...
Redaktor naczelny pisma mówionego "NaGłos" - Bronisław Maj, który formalnie występował jako kierownik Sekcji Literackiej, wspomina, iż otwierając każdy numer "NaGłosu", wygłaszał formułkę "Witam na zamkniętym zebraniu sekcji literackiej Klubu Inteligencji Katolickiej".
Pierwszy numer pisma mówionego, wówczas jeszcze pod tytułem "Bluszcz Literacki", wygłoszony został w grudniu 1983 r. Na spotkaniu tym ogłoszono konkurs na nazwę. Zwycięzcą został krytyk i historyk literatury Stanisław Balbus i od drugiego numeru pismo funkcjonowało już pod nazwą "NaGłos". Jego każdy numer był z jednej strony podobny do zbiorowego wieczoru autorskiego, z drugiej zaś był imitacją drukowanego pisma literackiego. W czasie wieczorów "NaGłosu" wybitni polscy literaci i publicyści odczytywali swoje wiersze, opowiadania, eseje, recenzje, felietony, poprzedzone krótkim wprowadzeniem redaktora naczelnego.
Wśród autorów interpretujących swoje wiersze byli m.in.: Julia Hartwig, Ewa Lipska, Wisława Szymborska, Paweł Huelle, Tomasz Jastrun, Ryszard Krynicki, Julian Kornhauser, Artur Międzyrzecki, Bronisław Maj, Tadeusz Nowak, Antoni Pawlak, Leszek Szaruga, ks. Jan Twardowski, Wiktor Woroszylski. Swoją prozę przedstawiali m.in.: Janusz Anderman, Kornel Filipowicz, Marek Nowakowski, Kazimierz Orłoś, Jerzy Pilch, Jan J. Szczepański, Ewa Szumańska, Wiktor Woroszylski. Eseje, teksty o literaturze, teatrze, filmie, a także recenzje wygłaszali m.in.: Stanisław Balbus, Jan Błoński, Tomasz Burek, Andrzej Drawicz, Julian Kornhauser, Antoni Libera, Włodzimierz Maciąg, Adam Michnik, Tadeusz Nyczek, Marian Stala, Andrzej Werner, Roman Zimand, Jacek Woźniakowski.
Warto podkreślić, że większość tekstów, które miały swe premiery w "NaGłosie", była później publikowana w prasie podziemnej i pismach emigracyjnych.
Z każdym kolejnym numerem "NaGłosu" gromadził on coraz więcej słuchaczy. Było to nie tylko spotkanie twórcy z odbiorcą jego dzieła, ale także wyraz konkretnej postawy. Pisarze, poeci, publicyści demonstrowali w ten sposób, że nie dali się złamać, że istnieje coś jeszcze poza szarą rzeczywistością lat 80., pokazywali, że mimo zniewolenia jest miejsce dla niezależnych twórców. Byli głosem wolnej polskiej literatury. Dawali świadectwo prawdzie, na nowo budzili nadzieję, która zrodziła się wraz z powstaniem "Solidarności" i która została pogrzebana przez stan wojenny. Poczucie wspólnoty, które towarzyszyło "NaGłosowym" wieczorom, świadczyło o tym, że idee "Solidarności" są silne.
Fenomen "NaGłosu"
Fakt masowego uczestnictwa w "NaGłosowych" spotkaniach był swoistym fenomenem socjologicznym i kulturowym. Kilkakrotnie zabytkowa sala Portretowa krakowskiego KIK-u oraz przyległe pomieszczenia nie pomieściły uczestników. Dlatego też kilka numerów "NaGłosu" odbyło się w kapitularzu dominikanów. Maj wspomina: - To było dla nas niesamowite i zaskakujące, że przychodzą takie tłumy ludzi, że ludzie godzinę przed rozpoczęciem już tam są, zajmują miejsca, stoją po wiele godzin, nawet nie widząc występujących. Stali na klatce schodowej, w sieni, na schodach, gdzie były wystawione głośniki. Ale to był jedyny, paradoksalnie, taki czas dla literatury, gdzie ludzie naprawdę chcieli słuchać poetów, pisarzy, gdzie byli w stanie nawet cierpieć niewygody, ryzykować, że zostaną zwinięci po wyjściu. To było coś niebywałego.
Wartością "NaGłosu" było również to, że w czasie gdy próbowano rozbić i podzielić środowiska intelektualistów i twórców, pismo sprzyjało konsolidacji tych kręgów. W artykule poświęconym mówionemu pismu, który ukazał się na łamach prasy podziemnej, pisano: "NaGłos" to próba ocalenia takiego miejsca w kulturze, gdzie istnieją niewzruszone wartości etyczne i estetyczne, gdzie wolność literatury jest czymś oczywistym jak powietrze, gdzie po prostu można najzwyczajniej i najnormalniej mówić na głos to, co się myśli i czuje, przedstawiać to, co się pisze.
Ostatni numer mówionego "NaGłosu" zaprezentowany został w maju 1989 r., później do 1997 r. "NaGłos" ukazywał się jako pismo drukowane.
W materiałach bezpieki
Działalność "NaGłosu" nie uszła uwadze bezpieki, mówione pismo z pewnością było bacznie obserwowane w ramach sprawy prowadzonej wobec krakowskiego środowiska "Znaku", którego częścią był krakowski KIK. Taki wniosek można wysnuć, analizując materiały prowadzonej od 1962 r. sprawy zagadnieniowej "Znak", w ramach której zajmowano się rozpracowaniem wyżej wymienionego środowiska, a prawdopodobnie także w ramach - zniszczonej w 1989 r. - sprawy obiektowej krypt. "Nurt".
Śladowe informacje świadczące o tym, że bezpieka interesowała się "NaGłosem" znajdują się w materiałach Wydziału III-1 WUSW w Krakowie, zajmującego się w latach 80. rozpracowywaniem środowisk opozycji. W "Informacji dot. sytuacji w środowisku naukowym ochranianym przez Wydział III-1 WUSW w Krakowie" z lutego 1985 r. pisano: "Istotną rolę natomiast w integrowaniu kadry naukowej o poglądach klerykalnych, powiązanej najczęściej z nielegalną działalnością polityczną, odgrywają cykliczne spotkania w Klubie Inteligencji Katolickiej, określone w tym środowisku jako mówiony miesięcznik literacki o nazwie "NaGłos". Organizatorem ich jest mgr Bronisław Maj z Instytutu Filologii Polskiej UJ, a uczestniczą w nich inne znane osoby z UJ współdziałające z B. Majem w zakresie doboru tematyki, zapraszanych prelegentów i zapewnienia frekwencji. Głównym celem tych spotkań jest prezentacja twórców i utworów, które ze względu na zawarte w nich treści nie mają perspektyw ukazania się w oficjalnych wydawnictwach, względnie zostały już odrzucone przez cenzurę. Stąd też wśród prelegentów dominują osoby znane z negatywnych postaw, wykorzystujące kontakt z audytorium w KIK-u do tendencyjnego przedstawiania historii i teraźniejszości w PRL, a także ataków w szczególności na politykę kulturalną państwa".
Ze względu na to, iż znaczna część materiałów bezpieki pochodząca z lat 80. została zniszczona, trudno dziś precyzyjnie prześledzić działania aparatu represji wobec pisma mówionego.
"NaGłos" odegrał ważną rolę w procesie wychodzenia Polski z komunizmu. Nie tylko wniósł znaczny wkład w kulturę niezależną lat 80., lecz także w historię literatury i dzieje Krakowa. Warto zatem, by w Roku Kultury Niezależnej, ogłoszonym przez IPN, starsi mieszkańcy miasta przypomnieli sobie, a młodsi, może po raz pierwszy, dowiedzieli się o piśmie, które przywracało literaturze właściwe jej oblicze i znaczenie.
CECYLIA KUTA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "NaGłos" przeciw zmowie milczenia - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski