Grzegorz Tabasz: LEŚNY DZIENNIK
Nawet włóczący się po polach kundel nie wywęszy zwierzątka, bo jest zupełnie pozbawione zapachu, a dla psa to, co nie pachnie - nie istnieje. Wygląda na zupełnie opuszczone i samotne, ale to tylko pozór, bowiem w ciągu dnia matka regularnie odwiedza młode i karmi. Kiedy ludzie napotkają taką niby-sierotkę, najczęściej popełniają feralny błąd. Nie mogą oprzeł się pokusie chołby pogłaskania czy dotknięcia ślicznego zwierzątka. Wtedy przekazują jej swój zapach, co oznacza wyrok śmierci. Matka najczęściej porzuca takie młode, które ginie z głodu. Dorosła sarna nie znosi woni ludzi. Jeszcze gorzej, gdy człowiek zabiera zwierzę do domu, wykarmi i oswoi. Najczęściej nadaje sarence imię Basia i bardzo się cieszy dopóty, dopóki młode skacze radośnie po ogrodzie niczym domowy piesek. Koniec końcem dorośnie, a wtedy trzeba będzie puścił "Baśkę" na wolnośł. Ta ciągle będzie wracał do ludzi i najczęściej marnie skończy zagryziona przez wałęsające się kundle. Jak traficie przez czysty przypadek na takie sarniątko, nie dotykajcie go pod żadnym pozorem. To nic innego jak strategia "sierotki", przeczekanie kilkunastu dni, kiedy słabe młode nie może sprawnie biegał za matką, a brak zapachu i maskujące barwy to jego czapka niewidka, swoista polisa na życie. Wracając do oswojonych "Basiek" i innych "rogasi", to najpiękniej wyglądają na swobodzie. Dzikie i nieufne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?