Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie swoje trzeba oddać

Redakcja
(INF. WŁ.) W bogatych zbiorach Tomasza Niewodniczańskiego, polskiego kolekcjonera, od 32 lat mieszkającego w Niemczech, znajdują się również dokumenty dotyczące najnowszej historii Polski, głównie z lat 1945 - 1947. W swojej kolekcji ma on m.in. listy osób skazanych na śmierć, sentencje wyroków, protokoły egzekucji i wiele innych niezwykle ważnych archiwaliów świadczących o bezprawiu i ludobójstwie, jakiego dopuszczały się państwowe organa bezpieczeństwa oraz sędziowie i prokuratorzy na społeczeństwie polskim w pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej. Zdaniem dr. Sławomira Radonia, członka Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, dyrektora Archiwum Państwowego w Krakowie, dokumenty te z mocy prawa powinny zostać przekazane Instytutowi Pamięci Narodowej.

Dr Sławomir Radoń, dyrektor Archiwum Państwowego w Krakowie, twierdzi, że niektóre dokumenty z kolekcji Tomasza Niewodniczańskiego z mocy prawa powinny zostać przekazane Instytutowi Pamięci Narodowej

   Dr Radoń powołuje się na artykuł 28. Ustawy o IPN, który mówi: Każdy, kto bez tytułu prawnego posiada dokumenty, zbiory danych, rejestry i kartoteki zawierające informacje z zakresu działania Instytutu Pamięci, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie Prezesowi Instytutu Pamięci.
   Zapytaliśmy Tomasza Niewodniczańskiego, czy przekaże IPN-owi dokumenty dotyczące historii PRL. Odpowiedział, że nie zrobi tego, ale część z nich zaprezentuje na wystawie, która jeszcze w tym roku ma gościć w kilku miastach Polski, również w Krakowie. Obecnie dokumenty z kolekcji Niewodniczańskiego można zobaczyć w Berlinie, gdzie jego zbiory - głównie stare mapy i rękopisy - są wystawiane od ubiegłej środy. - W Berlinie pokazałem około 5 procent moich zbiorów dotyczących okresu powojennego - _mówi Tomasz Niewodniczański.
   Gdy jednak zacytowaliśmy kolekcjonerowi artykuł 28. Ustawy o IPN, odpowiedział:
- W takim wypadku żadnych tego typu zbiorów do Polski nie przywiozę. Nie myślę też zwracać ich IPN-owi i nikt mnie do tego nie jest w stanie zmusić, ponieważ jestem również obywatelem niemieckim. Oczywiście, nie miałbym nic przeciwko temu, by przedstawiciel IPN przyjechał do mnie, do Niemiec i skserował dokumenty._

Sprawa bezdyskusyjna

   Tomasz Niewodniczański, który jest właścicielem prawdopodobnie najbogatszej na świecie kolekcji polskich map oraz posiadaczem największego zbioru rękopisów Adama Mickiewicza, chce swoje zbiory podarować którejś z polskich instytucji; prawdopodobnie - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - miałoby to być wrocławskie Ossolineum. Stawia jednak warunek: musimy oddać Niemcom "Berlinkę", czyli kolekcję rękopisów i starodruków, która do końca II wojny światowej była częścią zbiorów Biblioteki Pruskiej w Berlinie, a po wojnie znalazła się na terytorium Polski i obecnie jest przechowywana w Bibliotece Jagiellońskiej. Kolekcjoner twierdzi, że Polska powinna oddać "Berlinkę", ponieważ jest to własność Niemiec. Argumentuje, że Polska nie ma innego wyjścia, ponieważ poza wszelką dyskusją jest fakt, iż każdy powinien zwrócić to, co do niego nie należy. Ponadto uważa on, że jeżeli nie oddamy zbiorów z Biblioteki Pruskiej, to nie wejdziemy do Unii Europejskiej.
   Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Byrt zgadza się, że przed wejściem Polski do UE oba kraje powinny zakończyć spór o zwrot dóbr kultury.
   Przyznać jednak trzeba, że Tomasz Niewodniczański postawił warunki również Niemcom: mieliby oni utworzyć fundację, która zajmowałaby się wykupywaniem polskich dzieł sztuki wystawianych na aukcjach poza Polską, znajdujących się muzeach zagranicznych oraz w rękach prywatnych kolekcjonerów. Jeśli Polska i Niemcy nie wypełnią woli kolekcjonera, to albo sprzeda on swoje zbiory na aukcjach, albo przekaże je Uniwersytetowi w Wilnie.

Kupione na pchlim targu

   Tomasz Niewodniczański twierdzi, że dokumenty świadczące o bezprawiu komunistycznym nabył przypadkowo od kogoś, kto nie orientował się, jak cenne materiały sprzedaje. - Nie zamierzam ich zwracać również dlatego, że dokumenty kupiłem w Niemczech, na pchlim targu, od Polaków, a nie wywiozłem ich z Polski - mówi kolekcjoner. - To są zresztą w większości kopie, np. przebitki z akt sądowych - dodaje.
   Dr Sławomir Radoń, dyrektor Archiwum Państwowego w Krakowie, twierdzi, że dokumenty te są częścią państwowego zasobu archiwalnego i jako takich - niezależnie od tego, czy są to oryginały (np. wyroków sądowych) czy kopie urzędowe (sporządzone przez kalkę) - nie wolno ich było wywozić z Polski. Dyrektor mocno powątpiewa w to, by osoba, która sprzedała kolekcjonerowi materiały dokumentujące bezprawie komunistyczne nie wiedziała, jakiego typu archiwalia posiada. Podobnego zdania jest Eugeniusz Korneluk, naczelnik Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów białostockiego oddziału IPN. Obaj nasi rozmówcy przypominają, że dokumenty z okresu PRL-u wywozili na Zachód wysokiego szczebla aparatczycy partyjni lub funkcjonariusze komunistycznych służb bezpieczeństwa. - Z jednej strony łamali oni prawo, ale z drugiej - dzięki temu, że wywieźli dokumenty, to przynajmniej część z nich ocalała. W taki sposób zdobyte materiały posiada m.in. Instytut Hoovera__w Stanach Zjednoczonych - mówi dr Radoń.

My nie mamy nic

   Jak cenne dla Instytutu Pamięci Narodowej mogą być dokumenty, które posiada Tomasz Niewodniczański, najlepiej świadczyć może to, że białostocki oddział IPN do tej pory nie ma żadnych źródeł dotyczących lat 1945 - 1947. W kolekcji Niewodniczańskiego znajduje się tymczasem wiele takich dokumentów dotyczących Białostocczyzny. Jest wśród nich np. lista członków Sądu Doraźnego w Białymstoku.
   - Każdy dokument z lat 40. bardzo by się przydał zarówno historykom, jak i prokuratorom, którzy mogliby go wykorzystać przed sądem - mówi Eugeniusz Korneluk, naczelnik Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów białostockiego oddziału IPN. - Jeżeli to będzie możliwe, to chętnie skorzystamy z oferty pana Niewodniczańskiego i będziemy chcieli skserować dokumenty, które posiada - dodaje naczelnik.
WŁODZIMIERZ KNAP
   Tomasz Niewodniczański urodził się w 1933 r. w Wilnie. Jest absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego im. Nowodworskiego w Krakowie i fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1963 r. doktoryzował się w dziedzinie fizyki jądrowej. Kierował Samodzielnym Laboratorium Budowy Akceleratora Liniowego w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku. W latach 1970 - 1973 pracował w Instytucie Badań nad Ciężkimi Jonami w Heidelbergu. W 1973 r. rozpoczął pracę w browarze Bitburger Braurei, w następnym roku został członkiem jego zarządu, a w 1997 - przewodniczącym rady nadzorczej. Browar Bitburger jest właścicielem m.in. 95 proc. akcji Browaru Szczecin.
   Kolekcja Tomasza Niewodniczańskiego, jak twierdzi dr Janusz Grabowski z Archiwum Głównego Akt Dawnych, który przygotowywał wystawę jego kolekcji w Warszawie, należy do największych i najcenniejszych prywatnych zbiorów poloników znajdujących się poza Polską. Niewodniczański gromadzi przede wszystkim kartografię (ma m.in. około 4 tys. map i widoków dawnej Polski, w tym większość ważniejszych map Rzeczypospolitej opublikowanych przed 1815 r.), dokumenty historyczne (ma dokumenty pergaminowe i papierowe wszystkich królów polskich od Kazimierza Wielkiego po Stanisława Augusta, w tym wiele wprost bezcennych) oraz rękopisy literackie (posiada spuściznę po niemal wszystkich najwybitniejszych polskich przedstawicielach świata kultury i sztuki od XVII do XX wieku). W latach 90. w Polsce skradziono mu samochód wraz z 49 rękopisami utworów Mickiewicza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski