Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko wokół pestki

Redakcja
Jak przyznają ludzie z odzieżowej branży, osoby, publiczne, w tym politycy, wciąż ubierają się zaledwie poprawnie. To poważny problem dla organizatorów rankingów na najlepiej ubranych Polaków.

Grażyna Cholewa

Grażyna Cholewa

Jak przyznają ludzie z odzieżowej branży, osoby, publiczne, w tym politycy, wciąż ubierają się zaledwie poprawnie. To poważny problem dla organizatorów rankingów na najlepiej ubranych Polaków.

   Od pewnego czasu widać większą dbałość polityków o wygląd zewnętrzny, a więc i o ubiór. Potwierdza to krakowski mistrz krawiecki Jerzy Turbasa, do którego pracowni, w której od lat ubierają się profesorowie wyższych uczelni, przedsiębiorcy, rzemieślnicy, coraz częściej pukają także politycy. Stałym klientem jest tu m.in. prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i znany działacz samorządowy Kazimierz Barczyk.
   Wyniki ulicznego sondażu wśród przypadkowych przechodniów na krakowskim Rynku Głównym plasują Jacka Majchrowskiego w czołówce najlepiej ubranych małopolskich polityków. Podczas oficjalnych wystąpień, których prezydent Krakowa ma czasem kilkanaście dziennie, występuje najczęściej w klasycznym, ciemnym garniturze z kamizelką i w śnieżnobiałej koszuli. Elementem stroju, który wyróżnia prezydenta Krakowa spośród innych urzędników, jest krawat. Zawsze dobrany zgodnie z obowiązującą modą.
   Jacek Majchrowski kocha krawaty. - Stojąc przed otwartą szafą, długo zastanawia się, jaki wybrać. Ma ich bodaj kilkadziesiąt. Czasami protestuję, gdy chce kupić następny, ale szybko składam broń, bo wiem, że ma słabość do tego elementu stroju i trzeba przyznać, że potrafi je sobie doskonale dobrać - mówi Barbara Majchrowska. Prezydent Krakowa, zanim objął ten urząd, całą garderobę kompletował sam. Obecnie częściej prosi o pomoc żonę. Oboje dbają, aby wszystko było odpowiednio skomponowane i

w najlepszym gatunku.

   W czołówce najlepiej ubranych małopolskich polityków znalazł się również Kazimierz Barczyk, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski. Koledzy z czasów, gdy był sędzią, nazywali go senatorem. Nie tylko z powodu budzącej respekt postury, ale również dlatego, że zawsze jest elegancko ubrany. Sam Kazimierz Barczyk przyznaje, że należy do estetów. Lubi, aby wszystkie części garderoby były starannie dobrane. Twierdzi, że jego ogólny wizerunek to również zasługa żony - artysty plastyka, która w krakowskiej ASP uczy studentów rozpoznawania kolorów.
   Swoje liczne, stosowne do okazji garnitury Kazimierz Barczyk, podobnie jak Jacek Majchrowski, szyje w pracowni krawieckiej mistrza Jerzego Turbasy. Tam też został uszyty smoking, w którym zwykle występuje w sylwestra, i frak, zakładany od wielkiego dzwonu, np. na Bal Maltański.
   Kazimierza Barczyka i Jacka Majchrowskiego łączy również to, że obaj kochają kupować krawaty. Przewodniczący Związku Gmin zwraca uwagę przede wszystkim na ciekawe wzornictwo. Według niego krawat niekoniecznie musi być z jedwabiu i mieć metkę znanej firmy. Zdarza się, że swoje krawaty czy muszki kupuje również w hipermarkecie.
   - Polityk nie musi być ubrany jak z żurnala. Jego ubiór powinien być jednak schludny i stosowny do okazji. Dodatki - takie jak np. krawat czy muszka, winny natomiast

podkreślać osobowość

- uważa Kazimierz Barczyk.
   Jednym z najczęściej wymienianych mistrzów elegancji był również Jan Rokita, lider Platformy Obywatelskiej. Uczestnicy sondy "Dziennika Polskiego" zaliczyli go do awangardy, jeśli chodzi o dodatki. Pamiętali zwłaszcza noszone przez Rokitę z upodobaniem oryginalne kapelusze oraz jeden z krawatów, który poseł miał na szyi podczas posiedzeń komisji śledczej w sprawie afery Rywina. Uczestnikom sondażu trudno było sobie przypomnieć, kto i co zeznawał przed komisją, ale pamiętali za to, że przewodniczący Rokita miał pomarańczowo-niebieski krawat.
   - To ja mu go wybrałam i namówiłam, żeby założył. Wzięłam sobie do serca słowa wpływowego dziennikarza, który relacjonując posiedzenia komisji, powiedział m.in., że jej członkowie mają strasznie ponure kolorystycznie krawaty - wyznaje Nelly Rokita, żona lidera PO. Podobno mąż z początku wzbraniał się przed założeniem krawata w tak krzykliwych kolorach, lecz gdy okazało się, że wzbudził zachwyt nie tylko dziennikarzy, ale również innych posłów, pomarańczowo-niebieski krawat stał się niemal jego znakiem rozpoznawczym.
   - Do noszenia innych, odważnych kolorystycznie części garderoby, np. czerwonego szalika, mąż nie dał się namówić - ubolewa Nelly Rokita.
   Małżonka posła PO przypisuje sobie również to, że Jan Rokita zwraca większą niż kiedyś uwagę na jakość noszonej odzieży. - Zgodził się ze mną, że

jakość najważniejsza.

   Dlatego od pewnego czasu kupujemy tylko koszule z dobrej bawełny, markowe garnitury i porządne buty znanej firmy - mówi Nelly Rokita. Twierdzi, że zakupów odzieży dokonują zwykle dwa razy w roku. Natomiast znacznie częściej jej mąż kupuje sobie skarpety. Dwie duże szuflady w garderobie posła są podobno zapełnione skarpetami.
   Znakiem rozpoznawczym polityka PO są niewątpliwie kapelusze. Nie bez kozery redakcja tygodnika "Wprost", nadając mu tytuł Człowieka Roku 2003, podarowała posłowi to nakrycie głowy. Bo poseł Rokita lubi oryginalne kapelusze. Kupuje je wyłącznie w Hamburgu przy Johannesstrasse. Nie są tanie. Kosztują od 150 do nawet 200 euro. Dlaczego poseł nie korzysta z usług rodzimych kapeluszników, których jest pod dostatkiem i w Krakowie, i w Warszawie? Nelly Rokita wyjaśnia, że w Polsce ma on kłopot z dobraniem odpowiedniego rozmiaru. Podobno Jan Maria ma wyjątkowo dużą głowę.
   Od pewnego czasu można go zobaczyć w pulowerach. Zwłaszcza w plenerze, gdy np. wypytywany przez dziennikarzy komentuje jakieś wydarzenie. Do noszenia puloweru namówiła go małżonka. - Długo musiałam przekonywać. Ale udało się. Polubił pulowery. Pod warunkiem, że są z czystego kaszmiru - podkreśla Nelly Rokita.
   Małżonka w roli osobistego stylisty polityka to u nas dość powszechne zjawisko. Anna Szymańska, żona Bogdana Klicha, posła do europarlamentu, który w opinii uczestników sondażu należy do czołówki dobrze ubranych, sporo się natrudziła, aby przekonać męża, iż najbardziej ulubiony przez niego strój, czyli dżinsy i sweter, nadaje się co najwyżej na działkę, i to wtedy, gdy państwo Klichowie są we własnym gronie. Poseł dał się namówić do

przewietrzenia garderoby

i na efekt - wysokie miejsce w naszym rankingu - nie trzeba było długo czekać.
   Bogdan Klich preferuje tweedowe marynarki i sportowe spodnie. Najlepiej w granatowym kolorze. Lubi krawaty w delikatne paski i prążkowane koszule. Garderobę kompletuje wraz z żoną hurtem - na wiosnę i jesienią, bo chodzenie po sklepach to dla niego gehenna. Garnitury kupuje gotowe. Zwykle w krakowskiej "Vistuli". Ponieważ od 10 lat nosi ten sam rozmiar, raczej nie ma problemu z dobraniem odpowiedniego do swojej postury. Gdy trzeba dokonać drobnych poprawek, udaje się do Adama Urbanika, który szył ubrania dla prezydentów i premierów.
   Adam Urbanik, niegdyś naczelny krawiec krakowskich zakładów odzieżowych "Vistula", obecnie na emeryturze, w rankingu najlepiej ubranych polityków z Małopolski umieściłby dwie osoby. Jedną jest właśnie europoseł Bogdan Klich, a drugim Zbigniew Ziobro (PiS). W opinii pana Adama młodsi wiekiem politycy bardziej zwracają uwagę na wygląd, decydując się nawet na zatrudnienie stylisty, który podpowie, jak się ubrać, aby zyskać zaufanie wyborców.
   Pan Adam jest krawcem, a nie stylistą, ale z jego opinią liczyli się m.in. byli premierzy Tadeusz Mazowiecki i Jerzy Buzek, a także jeszcze do niedawna Lech Wałęsa. Z tej trójki najwyżej, jeśli chodzi o dobry gust i dbałość o strój, pan Adam ocenia Jerzego Buzka: - Był takim klientem, który współpracuje z krawcem. To znaczy bardzo dokładnie

ogląda się w lustrze

i gdy mu coś nie pasuje, prosi o zrobienie poprawki. Pan Mazowiecki natomiast akceptował wszystko, co mu się zaproponowało. Widać było, że niespecjalnie go obchodzi, jaki będzie nosił garnitur.
   W opinii Adama Urbanika mało wymagającym klientem był również były prezydent Lech Wałęsa.
   O tym, jak ważne jest, co ma na sobie polityk, można się było przekonać podczas pierwszej kampanii prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego. Francuz, odpowiedzialny za wykreowanie jego wizerunku, nie tylko zasugerował, co i jak Kwaśniewski powinien nosić, ale również przykazał, aby stający w wyborcze szranki kandydat kupował odzież wyłącznie polskiej marki.

   Według specjalistów wspieranie rodzimego przemysłu należy do kanonu pożądanego wizerunku polityka. W Stanach Zjednoczonych ubiory pochodzące z europejskich pracowni i fabryk są droższe, bo uważa się je za bardziej prestiżowe. Jednak prezydent Stanów Zjednoczonych nosi wyłącznie amerykańskie. Francuski krawat lub włoska koszula mogłyby przyczynić się do utraty poparcia.
   Józef Oleksy, marszałek Sejmu, nowo wybrany szef SLD, który w naszym rankingu znalazł się w pierwszej dziesiątce, popiera tę modę, ale wątpi, czy polityczne salony już są na etapie snobowania się na to, co polskie. Jego partyjny kolega Lech Nikolski (druga dziesiątka), pytany kilka lat temu przez dziennikarza, czy i w jaki sposób polityk powinien reklamować polskie wyroby, odpowiedział, że nie wyobraża sobie, aby np. przyjechał do niego ktoś z "Wólczanki" i zaproponował, by Nikolski nosił koszule tej firmy w ramach reklamy. - Zaraz powiedzą, że mam z nimi jakiś układ finansowy, że to

pachnie korupcją

- odparł wówczas były szef gabinetu politycznego byłego premiera Millera. Ostrożność Lecha Nikolskiego w doborze garderoby (ubiera się w warszawskiej Galerii Mokotów, aby - jak mówi - uniknąć jakichkolwiek podejrzeń o układ finansowy) na nic się zdała. Już zawsze będzie kojarzony z jedną z największych afer korupcyjnych III RP - Rywingate.
   Krzysztof Janik, były szef SLD (jedno z ostatnich miejsc w naszym rankingu na mistrza elegancji), stara się ubierać w polską odzież. Mniej obchodzi go, czy coś jest modne. Twierdzi, że raczej zwraca uwagę na jakość i funkcjonalność. Płaszcze np. kupuje w kętrzyńskiej "Warmii". W tej samej firmie w żeglarskie kurtki zaopatruje się Wiesław Kaczmarek. Szefowie "Warmii" cenią sobie klientów o znanych nazwiskach. I choć nie przyznają się do tego, muszą mieć nie lada problem, układając grafik przymiarek. Niektórzy wymieni wyżej panowie, choć spod jednego, partyjnego szyldu, nie mogą już na siebie patrzeć.
   Zasadę ubierania się wyłącznie w to, co polskie, stosuje Zbigniew Ziobro, poseł Prawa i Sprawiedliwości (uczestnicy sondy przyznali mu piąte miejsce). Kreowaniem wizerunku posła Zbiory zajmuje się jego sympatia. Liczy się on także ze zdaniem mamy. Garnitury kupuje wyłącznie w "Vistuli". Bardzo chwali krakowskich krawców. Uważa, że to częściowo za ich przyczyną uzyskał wysoką pozycję w naszym rankingu. Poseł wyjawił nam, że garnitury z Krakowa pozwalają mu ukryć kilka zbędnych kilogramów, które obiecuje zrzucić. Dlatego niedawno kupił rower. Ceni sobie "Vistulę" również z tego powodu, że ubieranie się w salonach tej firmy pozwala mu uniknąć uciążliwego chodzenia po sklepach.
   W przeciwieństwie do Zbigniewa Ziobry, Jan Rokita lubi odwiedzać sklepy z odzieżą. Głównie w Hamburgu. Jego małżonka przyznaje, że w tym mieście poseł kupuje nie tylko kapelusze, ale również marynarki i koszule. Niektóre części garderoby z niemieckimi metkami dostaje

w prezencie od teścia.

   Nelly Rokita nie wyklucza, że gdyby jej małżonek objął prestiżowe stanowisko w państwie, zmieniłby swoje przyzwyczajenia i ubierał się w Bytomiu czy Krakowie, a nie w Hamburgu.
   Specjaliści od spraw mody podkreślają, że każdy szczegół ubioru polityka to jakiś komunikat. - Jeśli ma on na sobie garnitur Hugo Bossa, świadczy to nie tylko o tym, że w jego kraju nie potrafią szyć przyzwoicie, ale może być też odebrane jako sygnał, że osoba ta znajduje się pod wpływem niemieckiego kapitału - uważa Bernard Hanaoka, znany projektant mody. Zarówno on, jak i inni, wielcy krawcy, bardzo krytycznie oceniają odzieżowe gusty polskich polityków. Przyznają jednak, że nawet najbardziej konserwatywni pod tym względem szybko się uczą.
   - Gdy wkraczają na polityczne salony, mają zwykle jeden garnitur, w którym brali ślub przed kilku, a nawet kilkudziesięciu laty. Zapraszamy ich do siebie, aby doradzić, co i jak się nosi. Trzeba przyznać, że zwykle dwie pierwsze diety poselskie lub ministerialną pensję zostawiają u nas - mówi pracownik luksusowego sklepu z męską odzieżą.
   Polscy politycy zaczęli wierzyć, że od ich wyglądu coś zależy w trakcie kampanii przed wyborami prezydenckimi w 1995 roku.

Odzieżowym hitem

wśród partyjnych działaczy stała się wówczas niebieska koszula i żółty krawat, noszone przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Modne garnitury zaczęli wówczas nosić nie tylko znani już wcześniej z elegancji liberałowie, ale także politycy PSL, kojarzeni przedtem z seledynowymi lub brązowymi garniturami pośledniej jakości, a nawet byli opozycjoniści, dla których obowiązkowym mundurem był przez lata porozciągany w wielu miejscach sweter. Mimo to, jak przyznają ludzie z odzieżowej branży, osoby publiczne, w tym politycy, wciąż ubierają się zaledwie poprawnie. To poważny problem dla organizatorów wszelkiego rodzaju rankingów na najlepiej ubranych Polaków. Przedstawiciele redakcji miesięcznika "Twój Styl" przyznają, że co roku mają problem z wyłonieniem dziesięciu najlepiej ubranych Polaków o znanych nazwiskach.
   Według Piotra Tymochowicza, specjalisty od wizerunku, strój jest bardzo ważnym elementem kreowania postaci polityka. Na dodatek niewiele wysiłku, choć trochę pieniędzy, trzeba włożyć w to, aby za pomocą stroju zyskać zaufanie wyborców.
   - Gdybyśmy rozłożyli człowieka na czynniki pierwsze, to w środku mamy pestkę, czyli osobowość, którą się ma lub nie, natomiast to, co jest wokół pestki, czyli np. styl bycia i ubiór, właśnie zależy wyłącznie od nas. Coraz więcej polityków rozumie tę prostą prawdę, choć nie zawsze chce lub potrafi stosować ją w praktyce. Kupno modnego garnituru nie nastręcza dziś problemu. To jednak nie wszystko. Trzeba jeszcze umieć go nosić - wyraża swoją opinię Piotr Tymochowicz.
Zdjęcia: Anna Kaczmarz i CAF/PAP

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski