Szczebłanow jak skała

I liga hokeja: Stoczniowiec - Cracovia 4-2

     Cracovia: Szweda - Smreczyński, Malacz, T. Podlipni, Kubowicz, Słowakiewicz - Aprin, Kulman (Kozendra), Kiriłow, R. Radzki., P. Radzki - Baryła, Paweł Gil, Urban, Cieślak, Witowski - Kudasik, Łukasz Gil.
     Mówi się, że w hokeju dobry bramkarz to co najmniej 50 procent zwycięstwa. Tak było wczoraj w Gdańsku, gdzie ojcem zwycięstwa gospodarzy był golkiper Aleksiej Szczebłanow. Bronił jak w transie. Już I tercję Cracovia mogła śmiało wygrać 2-3 bramkami. Tymczasem gospodarze wykorzystali moment nieuwagi defensywy krakowian i w 15 min Przewoźny pokonał Szwedę.
     W II tercji trwa zażarta, twarda walka. Lodowisko opuszcza kontuzjowany T. Podlipni, potem rywale rozbijają łuk brwiowy Pawłowi Gilowi. Fatalne dla "pasów" było 150 sekund między 34 a 36 minutą. Dekoncentracja w obronie i gospodarze prowadzą 3-0, a w ostatnich sekundach po golu Łady 4-0.
     Nie zraża to Cracovii, która ambitnie walczy do ostatnich sekund. W 55 min Kubowicz (zagrał z lekką kontuzją) odczarował bramkę Szczebłanowa, w 60 min zatwierdzony już do Cracovii obrońca Aprin (razem z napastnikiem Kiriłowem) strzelił 2 gola. "Pasy" atakowały do końca.
     Ryszard Bialik, trener Cracovii:- To był pojedynek Cracovii ze Szczebłanowem. Już dawno nie widziałem tak fantastycznie broniącego bramkarza. Mecz był ostry, straciliśmy T. Podlipniego, głowę rozbitą ma P. Gil. Zagrali już potwierdzeni do klubu Aprin i Kiriłow. W niedzielę czeka nas kolejny trudny mecz w Krakowie o godz. 17 z PZU KTH Krynica.
(AS)