Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto jest kim na boisku?

ALG
Grupa 3

Klasa B

Grupa 3

Pogoń Opatkowice - Spartak Charsznica 0-3 (0-2)

0-1 Janczyk 34 (karny), 0-2 Borgiasz 45, 0-3 Borgiasz 65

Sędziował: Wojciech Klisiewicz. Żółte kartki: T. Chmiela, Frączek, Makuła - Janocha, A. Smoliński. Czerwone kartki: Maj, Mrzygłód - obaj niesportowe zachowanie. Widzów 100.

Pogoń: Pełka - M. Chmiela, Czekajski, Karbowniczek, Kłysz - Maj, T. Chmiela, Mrzygłód, Frączek - Makuła, Pomykalski

Spartak: Miksztal - Janocha, Mucha, A. Smoliński, Janczyk - G. Smoliński, Karolczuk, Kopeć, Sroga - Borgiasz, Bręklewicz (70 Sierputowski)

   Przed tygodniem Pogoń nie wyjechała na mecz do Smrokowa z powodu braków kadrowych, tymczasem wczoraj na rozgrzewce po boisku biegało 16 zawodników. Gościom wydało się to podejrzane i postanowili sprawdzić, czy aby wszyscy są uprawnieni do gry. Zażądali konfrontacji. Ponieważ w klasie B to raczej rzadka sytuacja, okazało się, że połowa graczy Pogoni nie ma dowodów tożsamości. Sędzia zgodził się poczekać, aż je dowiozą. Zamieszanie związane ze sprawdzaniem, kto jest kto trwało 40 minut. Przyniosło efekt o tyle, że kadra Pogoni nagle stopniała z 16 do 11 graczy. - Nie chcieliśmy walkowera, ale uczciwego spotkania. My sami wielokrotnie byliśmy w ten sposób sprawdzani - tłumaczył przedstawiciel Spartaka Krzysztof Bugaj.
   Gdy w końcu rozpoczęła się gra, wydawało się, że gospodarze mimo perturbacji kadrowych mogą wywalczyć punkty. Na początku, mobilizowani przez trenera Sylwestra Kulisę, który objął zespół po dwuletniej przerwie, kilka razy rozerwali obronę Spartaka. Jednak próby strzałów kończyły się niepowodzeniem. Najbliższy szczęścia był Mrzygłód, który po zagraniu głową Pomykalskiego trafił w poprzeczkę. Tymczasem w 34 min na solową akcję zdecydował się A. Smoliński i gdy znajdował się w polu karnym, został z tyłu zahaczony. Sędzia bez wahania wskazał na "jedenastkę". Pewnym egzekutorem okazał się Janczyk. W odpowiedzi po dośrodkowaniu Frączka z piłką minął się Pomykalski, a Makuła głową z bliska skierował futbolówkę w boczną siatkę. Ostatnie słowo w tej części gry należało do przyjezdnych. W 44 min Karolczuk zacentrował z prawej strony, a Borgiasz ładną główką nie dał szans Pełce. Druga połowa była brzydka i pełna złośliwości. Mrzygłód i Maj przypłacili nadmierną nerwowość czerwonymi kartkami, gdy po faulach rywali próbowali sami wymierzać sprawiedliwość. W efekcie Pogoń kończyła mecz w dziewiątkę i straciła kolejną bramkę. Jej strzelcem był ponownie Borgiasz, który ograł kilku obrońców, bramkarza i spokojnie strzelił do siatki.
Tekst i fot. (ALG)

Płomień się weseli

Płomień Kościelec - Wierzbowianka 1-0 (1-0)

1-0 E. Śpiewak 39

Sędziował Mariusz Wawrzeń. Żółte kartki: Zakrocki, Grabowski - Koćma, Stachurski. Widzów 100.

Płomień: Kopyść - Gorzkowski, Zakrocki, Percik - Cholewa, R. Śpiewak, Grabowski, E. Śpiewak, Guca - Bochenek, Wieczorek (89 Kokosiński)

Wierzbowianka: Matuszczyk - Szafrański, Rutka, Panek, Maj - Sprynca, Stachurski, Ziętara (73 Stańczyk), Adamczyk - Koćma, Skwarek

   Obie miejscowości dzieli odległość zaledwie 15 kilometrów, ale był to pierwszy w dziejach pojedynek Płomienia i Wierzbowianki. Przed rozpoczęciem derbów trener gospodarzy Tomasz Jaskólski miał powody do niepokoju. Nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Łaneckiego, a Zakrzewski, Korfel, Jędrys, Kamień, Kwiecień bawili się na weselach. Wierzbowianka też nie dysponowała optymalnym składem (brak Gąsiorka), ale jej osłabienie nie było aż tak znaczące. Niewiele jednak brakowało, by na samym początku spotkania przyjezdni znaleźli się w dużym kłopocie. W starciu z rywalem kontuzji doznał bowiem Matuszczyk. Jego opatrywanie trwało kilka minut, ale i tak golkiper do końca spotkania utykał. Nie przeszkadzało mu to świetnie bronić. Już chwilę po starciu wygrał pojedynek sam na sam z Cholewą. Wierzbowianka dłużej utrzymywała się przy piłce, ale sprawiała zagrożenie głównie po stałych fragmentach gry. Dwukrotnie po dośrodkowaniach z rzutów rożnych na przedpolu Kopyścia dochodziło do sporego zamieszania, bez konsekwencji. Decydująca, jak się później okazało, akcja dla losów meczu nastąpiła w 39 minucie. Z autu piłkę wyrzucił Zakrocki, przejął ją Cholewa, dostrzegł w polu karnym E. Śpiewaka i ten w sytuacji sam na sam z Matuszczykiem zdobył prowadzenie dla Płomienia. Jeszcze przed przerwą Stachurski i Skwarek próbowali bez efektu zaskoczyć z dystansu Kopyścia. Po przewie inicjatywa należała do Wierzbowianki. Jej zawodnicy robili sporo zamętu na połowie gospodarzy, ale to ci - po kontratakach - stworzyli groźniejsze sytuacji strzeleckie. W 51 min Bochenek przegrał pojedynek sam na sam z Matuszczykiem. W 74 tak samo zakończyła się akcja Wieczorka. W końcówce młody napastnik Płomienia otrzymał doskonałe podanie od E. Śpiewaka i stojąc 4 metry przed bramką, nie trafił do niej. Próbowali też goście. W 53 min Skwarek w polu karnym uderzył z półobrotu i trafił w poprzeczkę. Już w doliczonym czasie gry po rzucie rożnym w stronę bramki skierował piłkę Maj. Ta pewnie znalazłaby się w siatce, ale drogę zagrodził jej w ostatniej chwili stojący na linii bramkowej R. Śpiewak. Piłkarz Płomienia uratował 3 punkty dla swojego zespołu, co jednak okupił kontuzją. Ze skręconym kolanem trafił do szpitala.
Tekst i fot. (ALG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto jest kim na boisku? - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski