Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Architektura, która pamięta ofiary cz. I

Redakcja
Fot. Wolfgang Staudt
Fot. Wolfgang Staudt
Czy język architektury potrafi przeliterować tragedię wojny czy dramacie terroryzmu, opowiedzieć o milionach ofiar nie zapominając o pojedynczych ludziach? Jest w Europie kilka pomników, które zdają się odpowiadać twierdząco na to pytanie.

Fot. Wolfgang Staudt

Projekty na lepsze jutro

Pomnik Pomordowanych Żydów w Europie

To chyba największy pomnik poświęcony Holocaustowi na świecie. Ustawiony został pomiędzy Bramą Brandenburską, a Placem Poczdamskim w samym centrum Berlina. To miejsce szczególne: w tym miejscu stała kancelaria III Rzeszy. Po II wojnie był to wciśnięty pomiędzy wschodnią i zachodnią część miasta pas ziemi niczyjej, który przecinał mur berliński. To miejsce nasączone historią.

Historia pomnika zaczyna się w latach 80. Wtedy narodziła się idea, by w tym właśnie miejscu stworzyć pomnik upamiętniający Żydom, którzy zginęli w czasach III Rzeszy. Jednak pomysł od początku wzbudzał spore kontrowersje. Społeczność żydowska twierdziła, że dla niej jest zbyteczny. Podkreślano także, że pomijanie innych narodowości, które ucierpiały w wyniku rządów nazistów, jest co najmniej niestosowne.

Pierwszy konkurs na pomnik z 1994 roku znów przyniósł kontrowersje: zwycięskie projekty krytykowano za monumentalność, patetyczność i kiczowatość. W kolejnym konkursie z roku 1997 wygrał amerykański architekt Peter Eisenman, który cały teren postanowił pokryć kamiennymi blokami. W końcu w 1999 roku Bundestag przegłosował realizację tego pomnika.

W trakcie budowy monumentu nie obyło się bez kontrowersji. Okazało się, że firma, która pokrywała bloki specjalnym środkiem przeciwko graffiti była w czasie wojny zaangażowana w produkcję Cyklonu-B, osławionej trucizny, którą naziści uśmiercali w komorach gazowych. Mimo reperkusji pomnik odsłonięto uroczyście 10 maja 2005 roku w 60. rocznicę zakończenia II wojny światowej.

Dziś pomnik autorstwa Eisenmana uchodzi za jeden z najbardziej przejmujących głosów, opowiadających o tragedii językiem abstrakcji. W centrum Berlina wyrósł betonowy las. 2711 bloków, każdy o długości 2,38 metra i szerokość 95 centymetrów. Ich wysokość jest różna od 20 centymetrów do 4,8 metra.

Długie rzędy kloców, które stoją na falującym terenie interpretowano różnie: przypomina karnie ustawionych więźniów na apelu albo żydowskie macewy. Porządek wyrażający się w geometrii nawiązuje też do systemu, który z matematyczną, inżynierską dokładnością eksterminował naród żydowski.

Pomiędzy stelami są przejścia wyłożone czarną, granitową kostką. Idąc między blokami wchodzimy w labirynt, który przytłacza swoją wielkością, każe poczuć się bezradnym.

W podziemnej sali informacji można usłyszeć imiona i nazwiska wszystkich znanych pomordowanych Żydów, których dane osobowe płyną z głośnika i wyświetlane są na monitorach.

Pomnik Ofiar 11 marca

Rano 11 marca 2004 roku eksplodowało 10 bomb w zatłoczonych pociągach dowożących ludzi z podmiejskich okolic do centrum Madrytu. W wyniku zamachów zginęły wówczas 192 osoby. Ofiarom poświecono niezwykły monument, który stanął na środku ruchliwego skrzyżowania, tuż obok stacji kolejowej, na której doszło do zamachów. Pomnik autorstwa projektantów z FAM Arquitectura y Urbanismo odsłonięto uroczyście 11 marca 2007 roku.

To szklany cylinder, który waży 140 ton, mierzy 11 metrów wysokości i około 9,5 metra średnicy.

Pomnik jest minimalistyczny. Składa się z części nadziemnej, czyli wielkiej szklanej tuby, i części podziemnej, czyli sali pamięci. Obie komunikują się przez okrągłe okno. Taki układ składa się w symboliczny manifest - z podziemi, z korytarzy metra, tuż przy dworcu, miejscu smutku, wydobywa się iskra nadziei w postaci „wytryskującej” świetlistej wieży. Prostej, niemal ascetycznej. We wnętrzu wieży wyryto na specjalnej błonie słowa pogrążonych w smutku przechodniów. Każdego dnia wschodzące i zachodzące słońce podświetla te napisy, tym samym wciąż przywołując je na nowo, ożywiając, nie pozwalając zapomnieć.

Monument zbudowany jest z 15 tysięcy zakrzywionych szklanych kształtek, które sklejono przezroczystym akrylem. By naadać mu wytrzymałości, utwardzono go przez światło ultrafioletowe. W środku wieży znajduje się przeźroczysta membrana, to na niej wydrukowano setki kondolencji, jakie ludzie przypinali na karteczkach przy dworcu w dniach tuż po tragedii.

Dzięki wieży do podziemnej Sali wpada dzienne światło, ginący w dominującym tu, mocnym kolorze indygo. Pusta przestrzeń, w której panuje stały półmrok, to miejsce zadumy, wyciszenia, kontemplacji. Jest zupełnie odcięta od zewnętrznego świata.

Prowadzą tam podwójne drzwi ze szkła i stali. Tworzą one rodzaj śluzy, która służy całkowitej izolacji akustycznej pomieszczenia. Po wejściu na salę wchodzący widzą ścianę z matowego szkła, na której znajdują się wyryte nazwiska wszystkich ofiar.

Szklana wieża zmienia się po zmroku. Wtedy emanuje światłem na zewnątrz, tworzy kolumnę blasku wzbijającą się w niebo.

Muzeum Pamięci w Jasenovac

Muzeum Pamięci w Jasenovac poświęcone jest największemu obozowi koncentracyjnemu, jaki znajdował się w Chorwacji. Faszyści wymordowali tu w czasie II wojny światowej kilkaset tysięcy ludzi.

Upamiętnieniem ofiar tego miejsca postanowiła zmierzyć się zmierzyła się architektka Helena Paver Njiric. Jej zadanie oprócz niezwykle bolesnej tematyki utrudniały ograniczenia niewielkiej przestrzeni ekspozycyjnej, na której muzealnicy chcieli zamieścić jak najwięcej informacji i eksponatów. Projekt Njiric dotyczył adaptacji wnętrz budynku z lat 70 na cele muzeum. Na 350 metrach kwadratowych powstała niezwykle mocna, sugestywna ekspozycja. Wystarczy wspomnieć, że nad sufitem sal zawieszone zostały szklane żyletki, na ich taflach nadrukowano nazwiska ofiar. Setki tysięcy imion pomordowanych góruje nad zwiedzającymi. Zwiedzający czują się niepewnie, bo ostre tafle wiszą nad ich głowami. Są w stałym poczuciu zagrożenia. Sufit jest też jedynym źródłem światła. Świetlówki iluminują tafle, tym samym imiona ofiar wciąż - dzięki blaskowi – są obecne w ciemnych salach. Dzięki światłu nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Całą ekspozycją umieszczono we wnękach ścian, które pokryto czarną gumą. We wnętrzach sal ustawiono labirynt z połamanych ścian, które zwiększają powierzchnię ekspozycyjną. Guma wydaje nieprzyjemny zapach, co jest celowym zabiegiem architektki. Także jej wygląd odpycha, może kojarzyć się ze spaloną skórą.
Pierwsze sale są jeszcze jasne i przyjazne. W holu znajduje się ekspozycja poświęcona historii 14 obozów. Umiejscowiono tu również administrację muzeum. Dalej ściany są z surowego betonu i stali. Ekspozycja na dolnym poziomie poświęcona jest ofiarom, pokazuje ich ból i cierpienie. Sale ekspozycyjne powstały wokół piwnic, które są zupełnie puste. Z tego poziomu zwiedzający wychodzą przez portal, obudowany wysokimi betonowymi ścianami, który prowadzi już do pierwszego baraku.

Łukasz Gazur

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski