Angielski kasjer

   20 lutego do Wielkiej Brytanii wyruszy ostatni autokar, wiozący przyszłych pracowników magazynów, sprzedawców i kierowców. Poprzednia grupa tych, którzy pomyślnie przeszli rekrutację, wyjechała 6 lutego.
   - Zostali zakwaterowani w mieszkaniach, które pomogliśmy im znaleźć - _mówi Marta Lau z Tesco Polska. - _Rozpoczęli też szkolenie - przed podjęciem pracy muszą zapoznać się zarówno z fachowym słownictwem, jak i np. obsługą kas fiskalnych.
   Polacy zapłacili za transport na Wyspy Brytyjskie z własnej kieszeni. Na miejscu musieli też zapłacić z własnej kieszeni za utrzymanie i wynajem mieszkania oraz wyżywienie. Z czego żyją, skoro nie dostali jeszcze pierwszej wypłaty? - _Zapewne z pieniędzy, które zabrali, wyjeżdżając z kraju - _mówi Marta Lau.
   Przyszłym pracownikom brytyjskich hipermarketów Tesco najwyraźniej opłaca się nawet ta początkowa inwestycja. Kierowcy, pracownicy magazynów i sprzedawcy mają dostać pensje w takiej samej wysokości jak ich brytyjscy koledzy - przeciętnie ok. tysiąca funtów miesięcznie.
   Pierwszy nabór rozpoczął się 22 listopada. Zgłosiło się na niego 2,5 tys. osób. Pośredniczyła w nim krakowska agencja AG Test Human Resources. Tym razem, w drugiej turze, Tesco zorganizuje rekrutację już samodzielnie. Pomysłodawcą zatrudnienia poskich pracowników w brytyjskich sklepach sieci był Kevin Doherty, który przez blisko 6 lat kierował Tesco Polska i - jak twierdzi Marta Lau - zdołał poznać naszych rodaków od jak najlepszej strony.
   Rekrutacja organizowana przez Tesco nie umknęła też uwadze brytyjskich mediów. O całym przedsięwzięciu poinformował m.in. "Daily Mail", podkreślając, że do zatrudnienia Polaków przyczyniła się też aktualna sytuacja na rynku pracy w Wielkiej Brytanii. Ze względu na utrzymujące się tam od lat niskie bezrobocie i niski przyrost naturalny - zwłaszcza w niektórych regionach - brakuje tam siły roboczej, a sami Brytyjczycy, dzięki przywilejom socjalnym, "zatracili etykę pracy".
BEATA CHOMĄTOWSKA