Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Nazar: wiele się tu zmieniło, ale jeszcze wiele brakuje

Rozmawiała Małgorzata Stuch
Rozmowa z Andrzejem Nazarem, historykiem, autorem książek o Krakowie i Nowej Hucie.

– Nowohucianie to mieszkańcy gorszej kategorii?

– Do tej pory można spotkać się z takimi osądami. I co dziwne, są także niepochlebne stereotypy dotyczące np. dawnego Kazimierza czy Podgórza ale o nich mniej się mówi.

– Skąd się wziął ten stereotyp?

– Trzeba pamiętać, jak powstała Nowa Huta. Po pierwsze, Kraków zapamiętał, że była karą za największy odsetek negatywnych odpowiedzi w referendum z 1946 (Polacy odpowiadali wtedy na trzy pytania: czy jesteś za likwidacją Senatu, reformą rolną i nacjonalizacją przemysłu, granicami na Odrze i Nysie Łużyckiej?).

Kraków został zmuszony do przygarnięcia „śmierdziela”, czyli kombinatu. Poza tym popatrzmy na początki tego – najpierw miasta, a potem dzielnicy. Kto przyjeżdżał do jego budowy? Najgorszy element, zbieranina z całej Polski. Głównie ludzie prości, bez wykształcenia, bez umiejętności.

Przyjeżdżali, mieszkali w barakach, hotelach robotniczych, nawet namiotach. Umieli jeść tylko łyżką i trzymali świnie w wannach. Kraków tymi ludźmi gardził i reszta takich przekonań do tej pory pozostała.

– Ale potem zaczęły się zmiany. Huta dała pracę wielu krakowianom.

– To prawda, ale to było już trochę później, gdy kombinat zatrudniał ok. 40 tys. osób, gdy powstały nowe bloki, ludzie dostali mie­szkania, wybudowano szkoły. Jednak krakowianie, którzy przyjeżdżali do pracy, nie zostawali w Nowej Hucie. Podkreślali, że są lepsi, bo z Krakowa jedzą „bułkę przez bibułkę” z „wyraźnym „ę” na końcu i tylko przyjechali tu pracować.

– Jednak w latach 90. do Nowej Huty sprowadziło się wiele osób, m.in. artystów. Uznali, że w dzielnicy się poprawiło?

– Część osób tak myślała. Ale większość kupiła tu mieszkania, bo były o wiele tańsze od tych w innych częściach miasta. Tańsze były też domy czy pracownie artystyczne. Można było bez problemu znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu, a np. w Śródmieściu był z tym kłopot. A z Nowej Huty dało się bez problemu dojechać wszędzie komunikacją miejską.

– Ostatnio Nowa Huta zaczęła się robić modna!

– To prawda. Jednak paradoksalnie moda na Nową Hutę przyszła nie z Krakowa ale z zagranicy. Wszędzie na Zachodzie z zapałem zagospodarowuje się wszelkie poindustrialne pozostałości. A Nowa Huta jest właśnie taką pozostałością. I faktycznie jest tu sporo do zagospodarowania.

– Jaki jest najbardziej krzywdzący – Pana zdaniem – stereotyp dotyczący Nowej Huty?

– To, że jest szara i pozbawiona zieleni. Zdecydowanie to najbardziej zielona część Krakowa. Ma zieleń miejską, podworską, forteczną, wiejskie tereny zielone, laski. Struktura tej zieleni się zmienia, ale jest jej ciągle dużo.

– A myślenie o tej dzielnicy też się zmieni?

– Zmienia się, ale idzie to opornie. Potrzeba na to sporo czasu – musi dorosnąć przynajmniej jeszcze jedno pokolenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski