Ostatni sondaż TNS Polska wskazuje, że majowe wybory prezydenckie rozstrzygną się dopiero w drugiej turze między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą. Tymczasem wyliczenia dr. Jarosława Flisa pokazują, że wbrew pozorom, to wcale nie urzędujący prezydent jest ich faworytem.
Socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego wziął pod lupę ostatnie wybory do sejmików wojewódzkich oraz przepływ głosów zwolenników SLD i PSL między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich w 2010 roku. Okazuje się, że wówczas 7 na 10 wyborców kandydata SLD z pierwszej tury w drugiej oddało głos na Bronisława Komorowskiego z PO. Z kolei 7 na 10 wyborców PSL zdecydowało się poprzeć prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Dr Flis taki przepływ głosów nałożył na wyniki ubiegłorocznych wyborów do sejmików wojewódzkich. Gdyby w majowych wyborach preferencje głosujących były podobne do tych z ubiegłego roku, to w drugiej turze elektorat PSL i SLD zdecydowałby o zwycięstwie kandydata PiS Andrzeja Dudy.
Uzyskałby on 53,5 proc. wszystkich głosów (naukowiec w swojej analizie zniwelował tzw. efekt książeczek, czyli kart do głosowania, które, jak wskazywały jego wcześniejsze badania, pomogły PSL-owi uzyskać lepszy wynik wyborczy).
- To próba prognozy możliwych wyników na podstawie dotychczasowych doświadczeń. Tak naprawdę jednak jesteśmy w zupełnie nowej sytuacji, bo po raz pierwszy o reelekcję ubiega się kandydat partii rządzącej, naprzeciw którego staje polityk największej partii opozycyjnej - mówi dr Jarosław Flis.
Dotychczas o reelekcję ubiegało się dwóch prezydentów - Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Zdaniem socjologa z UJ obaj byli w lepszej sytuacji niż Bronisław Komorowski. - Wałęsa w okresie rządów SLD mógł prowadzić kampanię jako osoba, która chce jednoczyć wokół siebie całe środowisko postsolidarnościowe. Natomiast Kwaśniewski u schyłku rządów AWS mógł odgrywać rolę tego dobrego policjanta - wskazuje dr Flis.
Bronisławowi Komorowskiemu może natomiast ciążyć poparcie rządu i PO. - Andrzej Duda konsekwentnie stara się ustawić go w jednym szeregu z rządem i Platformą, czego prezydent przez ostatnie lata starał się unikać. W kampanii wyborczej trudno będzie mu jednak pozować na ponadpartyjnego, skoro każda partia ma własnego kandydata - mówi socjolog z UJ. Według niego z dotychczasową aktywnością prezydent może nie przetrwać nieustannych ataków Andrzeja Dudy.
Podobnego zdania jest były prezydent Aleksander Kwaśniewski. W rozmowie z "Newsweekiem" wskazuje, że nawet najlepiej oceniany prezydent nie może z góry zakładać wygranej. - Trzeba udowodnić wyborcom, że na ich głosach zależy nam tak samo jak za pierwszym razem. I oby tylko nikt w sztabie prezydenta Komorowskiego nie wpadł na pomysł, że można robić kampanię wydarzeniami prezydenckimi: prezydent jedzie, otwiera, uświetnia, upamiętnia - mówił.
Zdaniem dr. Wojciecha Jabłońskiego, politologa i eksperta ds. marketingu politycznego, na razie nie widać, by prezydent miał pomysł na prowadzenie kampanii. - Dotychczas jego ruchy były nieskoordynowane. W jednym momencie gratuluje Oscara, zaraz jest na marszu godności. Wychodzi na to, że jest człowiekiem orkiestrą, co niekoniecznie musi okazać się skuteczne w kampanii prezydenckiej - uważa politolog.
Zdaniem Jabłońskiego lepiej poczyna sobie na razie kandydat PiS, który z jednej strony od kilku tygodni spotyka się z wyborcami, a z drugiej stara się podkreślać rolę polityki zagranicznej w swojej kampanii, na przykład przez spotkania z ambasadorami Niemiec, Francji i Stanów Zjednoczonych.
- Zarzucając prezydentowi brak aktywności, sam stara pokazać siebie jako polityka pełnego energii - uważa politolog.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?