Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Algebraicznie o cielesności

Redakcja
„Każdy ideał w ciele jest trywialny. Ideał maksymalny jest pierwszy. Dla każdego ciała istnieje ciało rozkładu.”

1. Każdy ideał w ciele jest trywialny
Rozwój technologii umożliwiających komunikację zwiększył zasięg mediów i wpłynął na wzrost ekspansywności kultury masowej, która jest dla współczesnego człowieka swoistym źródłem wzorców zachowań i kreatorem gustów. Kulturę tę cechuje silna erotyzacja – szeroko pojęta tematyka seksualna uobecnia się w kinie, czy muzyce popularnej (teksty piosenek, teledyski). Prasa czy programy TV również poświęcają sporo uwagi kwestiom związanym z seksualnością. W tematyce tej mieści się również ciało ludzkie, rozumiane jako obiekt erotycznej fascynacji, podmiot i przedmiot czynności o charakterze seksualnym. Wspomniana powszechna dostępność popkultury powoduje uniformizację społeczeństw w wielu dziedzinach życia, ujednolicenie zachowań i upodobań. Kanony piękna ciała ludzkiego w poszczególnych kulturach bywały na przestrzeni dziejów bardzo zróżnicowane; to, co w danym kręgu uchodziło za pociągające, w innym mogło być niezrozumiane, czy wręcz uznane za defekt. Dziś lansowane przez media na całym świecie kryteria dotyczące urody ciała (dotyczy to zwłaszcza ciała kobiecego) w znacznym stopniu upodobniają się, przy czym można zauważyć, że za powszechny wzorzec ciała doskonałego przyjmuje się ten charakterystyczny dla kultury euro-amerykańskiej. Synonimem piękna na całym świecie stała się atrakcyjność seksualna według modelu zaczerpniętego kultury Zachodu. W prasie kobiecej aż roi się od porad, co zrobić, aby być ponętną i jak wyglądać seksownie, popieranych przykładem europejskich czy amerykańskich modelek, aktorek i innych gwiazd show biznesu. Podobne sugestie, chociaż rzadziej, kierowane są w stronę mężczyzn (przy czym na pierwszy plan wysuwa się tu osiągnięcie wyglądu sugerującego sprawność fizyczną i skojarzoną z nią sprawność i atrakcyjność seksualną). Niemal jako obowiązek prezentuje się w mediach posiadanie ciała wypielęgnowanego różnymi „przedłużającymi młodość” specyfikami i poddanego ćwiczeniom, odpowiednio je modelującym. Cielesność człowieka jest sferą, w której trywialność ideału w dzisiejszych czasach stała się faktem.
2. Ideał maksymalny jest pierwszy
Wzorce podsuwane przez popkulturę są ważnym czynnikiem w kształtowaniu się indywidualnych oczekiwań, wyobrażeń i pragnień związanych ze sferą seksualności i cielesności. Ideał ciała partnera czy partnerki często inspirowany jest wyglądem osób prezentowanych przez media jako symbol seksu. Podobnie jest z ideałem przeżyć seksualnych – modelowany jest przez sceny erotyczne w filmach (również tych, które się składają tylko z sekwencji takowych scen) czy porady w stylu „Rozkosz na 10 sposobów”. To, w jakim stopniu medialne sugestie wpływają na życie seksualne jest oczywiście uwarunkowane indywidualną zdolnością człowieka do zachowania dystansu wobec takiego przekazu. Ktoś może spojrzeć na obrazy podsuwane przez telewizję, kino czy prasę jako na propozycję, ktoś inny potraktuje to z większą dosłownością - jako wzór i będzie według niego kształtował swoje wyobrażenie o idealnym życiu intymnym. Zbyt silne przywiązanie do takiego wyobrażenia może owocować wieloma negatywnymi skutkami: stresem, poczuciem presji, że powinno się postępować (a także reagować) według swoistego „scenariusza” przeżyć seksualnych, a w wypadku braku pożądanych efektów – frustracją i kompleksami. Nie jest to wcale rzadkość, o czym świadczą nie tylko wyniki badań porównawczych prowadzone przez seksuologów. Podobne wnioski wyciągnąć można na podstawie lektury listów czytelników i czytelniczek do redakcji czasopism poświęcających znaczną uwagę tematyce seksu. Każdy człowiek posiada preferencje co do osoby potencjalnego partnera (w tym – jego powierzchowności), każdy ma też pewne oczekiwania i marzenia związane z życiem intymnym. Próby zrealizowania tych pragnień nie powinny jednak zamienić się w obsesyjną pogoń za ideałem. Zapatrzenie w obraz wzorcowego przeżycia seksualnego pozbawia seks spontaniczności i czyni z niego zadanie wymagające skrupulatnej realizacji. Podobną konsekwencję ma hołdowanie ideałom ciała, które uniemożliwia zaakceptowanie – własnej i cudzej – cielesności odbiegającej od wzorców.
3. Dla każdego ciała istnieje ciało rozkładu
W kulturze europejskiej seksualność przez stulecia ujmowana była w kategorii grzechu. Wiązało się to z silną pozycją Kościoła i wpływem, jaki wywierał on na obyczajowość społeczeństw Starego Kontynentu (dotyczy to zarówno katolicyzmu, jak i wyznań protestanckich). W poszczególnych epokach (zwłaszcza tych, w których rehabilitowano dorobek intelektualny i artystyczny antyku, jak renesans czy oświecenie) stykamy się ze swobodniejszym traktowaniem tej sfery życia. Dotyczy to jednak głównie najwyższych warstw społecznych czy środowisk artystycznych. O wyzwoleniu ciała i seksualności na szerszą skalę możemy mówić dopiero w XX wieku. Sprzyjała temu postępująca laicyzacja części społeczeństw oraz zmiany, jakie zaszły w samym Kościele. Nie zniwelowało to jednak całkowicie negatywnego myślenia o ludzkiej seksualności. Dziś dominuje postawa ambiwalentna wobec niej. Z jednej strony mamy zachętę do otwartego mówienia o swoich potrzebach, przesiąknięta erotyzmem popkulturę i częstość występowania tematyki seksualnej w mediach, dowartościowanie seksualności kobiecej (orgazm kobiety to „wynalazek” XX wieku). Z drugiej – wielowiekową tradycję swoistej negatywnej propagandy wokół seksu jako czegoś grzesznego, jako złych instynktów, nad którymi człowiek powinien panować, bo uleganie im jest równoznaczne z „rozkładem” duchowym. Oddziaływanie tej tradycji powoduje, że myślom o seksie po dzisiejszy dzień towarzyszy poczucie wstydu. Tę ambiwalencje opisuje psychoanaliza, ukazując ją jako „ciągłe napięcie między pełnym popędów Id a Superego uformowanym przez kulturę”. Pożądanie jawi się w tej koncepcji jako destrukcyjna siła, odbierająca człowiekowi zdolność samokontroli.
                   W kontekście rozważań nad uwarunkowaniami popędu seksualnego ważne miejsce zajmuje kwestia wzajemnego oddziaływania na siebie ludzi; tego, w jaki sposób wyzwalają w sobie wzajemnie ową „destrukcyjną” siłę. Dlaczego nie każdy napotkany człowiek (posiadający płeć odpowiadającą naszej orientacji) wyzwala w nas pożądanie? Dlaczego nawet, gdy podoba się nam wiele osób, to pożądanie skierowane ku nim niekoniecznie przybiera identyczne natężenie? Na ile to, że ktoś nas pociąga jest kwestią kultury i przyswajania typowych dla niej kanonów atrakcyjności erotycznej, a na ile natury i uwarunkowanych genetycznie preferencji? Co jakiś czas pojawiają się kolejne teorie dotyczące nadrzędnego czynnika determinującego relacje międzyludzkie. Od połowy lat 90. często wskazuje się tu na feromony. Według ich odkrywcy, amerykańskiego naukowca D. Berlinera, mają one wręcz decydujący wpływ na to, jakie instynkty i uczucia są w nas wyzwalane wobec poszczególnych osób. Zdania co do słuszności tej teorii są podzielone. Sądzę, że fascynacja erotyczna, mogąca trwać nieraz wiele lat, z pewnością nie może być uwarunkowana tylko tym jednym czynnikiem. Być może jest nim wywoływana, ale do jej podtrzymania nie wystarcza. Istotną rolę grają również chociażby atrakcyjność fizyczna danego człowieka i cechy osobowości, które mogą podsycić zainteresowanie nim. Przypisywanie jakiemukolwiek jednemu czynnikowi roli nadrzędnej w sterowaniu relacjami erotycznymi jest nadużyciem. Dla każdego ciała prawdopodobnie istnieje przynajmniej jedno „ciało rozkładu”, ale trudno wskazać jedną przyczynę, odpowiedzialną za ten „rozkład”.
Małgorzata Czerni
opublikowano 30.01.2009,

www.scenamysli.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski