Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Al Haymon wprowadza nowe standardy

Rozmawiał Robert Małolepszy
Andrzej Wasilewski (z lewej) i Artur Szpilka czekają na kolejne walki
Andrzej Wasilewski (z lewej) i Artur Szpilka czekają na kolejne walki fot. Piotr Smoliński
Boks. Promotor Andrzej Wasilewski opowiada o karierze Artura Szpilki i pieniądzach, jakie krążą w pięściarskim światku

– Artur Szpilka odniósł efektowne zwycięstwo w swej pierwszej walce, od kiedy razem z Panem i kilkoma innymi pięściarzami przeniósł się pod skrzydła największego obecnie menedżera czy też organizatora gal boksu zawodowego na świecie – Ala Haymona. Ale rywal (Ty Cobb) był żałośnie słaby. Czy Szpilka naprawdę musi walczyć z tak kiepskimi bokserami?

– Rzeczywiście, nie wyszło to najlepiej. Wydawało się, że Cobb będzie mocniejszy.

– Ale czy Szpilka musi jeszcze walczyć z rywalami tej klasy?

– Kolejny na pewno będzie lepszy. Byłem przeciwny w ogóle jakiejkolwiek walce w tym terminie. Proszę pamiętać, że Artur ledwie od miesiąca jest w USA. Przeniósł się za ocean. Był na etapie urządzania domu, kupna samochodu, załatwiania papierów. A na dodatek zaczął pracę z nowym trenerem – Ronniem Shieldsem, z którym na razie jeszcze za bardzo pogadać nie może, bo dopiero uczy się języka angielskiego.

– To po co było organizować taką walkę?

– Al Haymon naciskał. Bardzo chciał, by Artur, tak jak i Maciek Sulęcki (też wygrał), pokazali się na gali w Chicago. Tylko na nich przyszło około czterech tysięcy widzów.

– Jeśli byli tacy ważni, to dlaczego zobaczyliśmy ich już po głównych walkach, dlaczego nie było oprawy ich wejścia do ringu?

– Chcieliśmy, by można było pokazać walkę Artura i Maćka w polskiej telewizji. Amerykanie postawili warunek, że muszą w związku z tym boksować po walkach wieczoru. Potem doszło jeszcze do nieporozumienia. Firma, która realizowała oprawę, nie wiedziała, że będą walki po głównych starciach. Dlatego tak to słabo wyglądało.

– Mało profesjonalnie. A przecież Haymon, który promował galę i swój pomysł na boks – to ma być nowa jakość w tym biznesie.

– I jest, ale wszyscy się docierają, uczą. Cały czas są wprowadzane nowości. Widzowie oglądający gale Haymona już niedługo dostaną wiele informacji statystycznych – jak choćby siła ciosu zawodników czy wręcz skład chemiczny potu boksera, który ma pokazać, w jakiej jest dyspozycji.

– Nie boi się Pan, że cały projekt Haymona to mydlana bańka? Na potęgę zatrudnia bokserów, płaci im ogromne sumy, na organizację gal wydaje krocie i jeszcze za ich pokazywanie zamiast dostawać pieniądze od telewizji, płaci im, i to duże sumy. Gdzie tu sens, gdzie logika?

– Nie boję się, bo znam kulisy przedsięwzięcia. Uczestniczę w nim. Być może będę pomysł przenosił na europejski grunt.

– Proszę zdradzić ten pomysł...

– Haymon chce z boksu zrobić produkt, który będzie można sprzedać amerykańskim i innym telewizjom na całym świecie za takie same pieniądze jak inne sportowe biznesy. W USA stacje telewizyjne płacą za prawa do pokazywania NHL 3,2 mld dolarów. Wartość wszystkich umów z promotorami bokserskimi to ok. 110 mln dolarów na rok. A oglądalność boksu wcale nie jest gorsza. Dlaczego zatem za boks płaci się tak mało pieniędzy?

– No właśnie, dlaczego?

– Bo przez lata rozkładali go najwięksi promotorzy. Nieustannie się z sobą kłócili, wpływali na rankingi, na sędziów. Skandal gonił skandal.

– Jak Haymon chce to zmienić?

– Żadnych układów, dziwnych walk. Nie będą się liczyć pasy, nikt nie będzie nikogo ciągnął za uszy. Walki mają być uczciwe, ciekawe, najlepsi bokserzy mają się z sobą konfrontować, a nie unikać. Wszyscy mają być badani pod kątem dopingu, ale też ochrony zdrowia.

– Ale skąd Haymon ma na to wszystko pieniądze?

– Przekonał fundusze inwestycyjne. Na razie ma do dyspozycji 1,2 mld dolarów. To inwestycja, która ma się zwrócić. Po USA Haymon chce wystartować w Europie i Ameryce Płd., a potem w Azji i Australii.

– Haymon stał również za walką Mayweather – Pacquaio...

– Dokładnie tak. Haymon od lat współpracował z Mayweathe-rem. To on zmusił promotora Pacquaio – Boba Aruma, by ten usiadł do stołu negocjacyjnego i zaproponował mu tak wielkie pieniądze, że nie mógł odmówić. Te pieniądze sprawiły, że Ameryka oszalała. Najdroższe miejsca przy ringu były na licytacji po 183 tys. dolarów. Co ciekawe, Haymon zastrzegł, że nawet jeśli ktoś kupi taki bilet, może nie zostać wpuszczony. Al nie chciał przy ringu nikogo, kto ma kłopoty z prawem. Chce zerwać z obrazem boksu jako dyscypliny dla ludzi o szemranej reputacji.

– Krzysztof „Diablo” Włodarczyk na razie nie podpisał jednak kontraktu z Haymonem. Dlaczego?

– Krzyśka współpromuje Leon Margules – prawa ręka Ala. Pośrednio już więc jest w stajni Haymona. „Diablo” na razie walczy w Moskwie z Drozdem w pojedynku rewanżowym. Jeśli odzyska pas WBC, wróci do wielkiej gry.

– Jeśli Krzysiek odzyska pas WBC, to pewnie szybko do niej nie dojdzie, ale jeśli przegra, może pojawić się taki pomysł.

– Haymon chce walki już w czerwcu. Artur chce trudnego rywala – Chrisa Arreolę. Ja oczywiście wolałbym, by do takiej walki doszło trochę później. Ale presja jest ogromna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski