Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stan wyjątkowy na Słowacji, bo w górach roi się od niedźwiedzi

Łukasz Bobek
Niedźwiedzie podchodzą do ludzkich osad, bo szukają jedzenia
Niedźwiedzie podchodzą do ludzkich osad, bo szukają jedzenia Fot. Tomasz Hołod
Tatry. Słowackie Wysokie Tatry ogłosiły stan wyjątkowy. Wszystko przez... niedźwiedzie, które wyjątkowo często odwiedzają to miasteczko.

Sytuacja na Słowacji - głównie w Wysokich Tatrach, ale także w Tatrzańskiej Łomnicy czy Smokowcu, zrobiła się bardzo poważna. Według miejscowej policji, od 10 marca, czyli od dnia, gdy przyrodnicy zauważyli pierwszego obudzonego niedźwiedzia, naliczono już ponad 80 zgłoszeń o błąkających się misiach.

- Rzeczywiście, wizyt tych drapieżników jest w tym roku bardzo dużo - mówi Peter Dziurilla, słowacki dziennikarz mieszkający w Tatrzańskiej Łomnicy. - Zgłoszenia dotyczą głównie wizyt niedźwiedzi blisko domów. Sam kilka dni temu miałem takie spotkanie. Jechałem rano do Bańskiej Bystrzycy. Przejeżdżałem obok jednego śmietnika, coś się tam poruszyło. Przyświeciłem światłami i zobaczyłem niedźwiedzia.

Peter na szczęście siedział w samochodzie. Był bezpieczny. Jego matka z kolei miała spotkanie z misiem, gdy wyszła wieczorem wyrzucić śmieci. Otworzyła wiatę z koszami na śmieci, a tam niedźwiedź. Przestraszyła się. Nic się jej jednak nie stało, bo bez zastanowienia zamknęła niedźwiedzia w śmietniku i uciekła.

Próbują wejść do domów

- Niedźwiedzie przychodzą do ludzkich osad codziennie. Dawniej takie wizyty też bywały, ale było to głównie w nocy i nad ranem. W tym roku jednak pojawiają się w ciągu dnia - powiedział Miroslav Kolodzej, szef policji w Wysokich Tatrach, w rozmowie ze słowackim dziennikiem SME.

Policja podaje przykład jednej z mieszkanek, która przez kilka minut nie mogła wysiąść z samochodu, bo krążył wokół niej niedźwiedź.

Drapieżnik zaatakował także jej psa - zaledwie pięć metrów od domu. Próbował go porwać do lasu.

Niedźwiedzie głównie buszują w śmietnikach. W tym roku zdarzały się jednak przypadki, że próbowały dostać się do domów.

Z tego powodu Ján Mokoš, burmistrz Wysokich Tatr, kilka dni temu ogłosił stan wyjątkowy. Zalecił mieszańcom, żeby nie wychodzili po zmroku, a tym bardziej, by nie chodzili wyrzucać śmieci. W miejscowościach pojawiły się ulotki i plakaty ostrzegające przed niedźwiedziami. Kosze na śmieci zostały zabezpieczone tzw. elektrycznymi pastuchami. We wtorek burmistrz udał się do Bratysławy na spotkanie z ministrem środowiska. Nie wykluczone, że panowie rozmawiali o kontrolowanym odstrzale niedźwiedzi, by zmniejszyć ich populację.

Burczy w brzuchu, to idą

Według przyrodników z TANAP, słowackiego odpowiednika Tatrzańskiego Parku Narodowego, niedźwiedzie schodzą do miast w poszukiwaniu jedzenia. - Zwierzęta te straciły już naturalny lęk przed ludźmi. Nauczyły się, że w śmietnikach przy blokach i domach znajdą pożywienie - mówią przyrodnicy.

Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego w Polsce dodaje zaś, że to zjawisko dostrzegalne jest od kilku już lat. - Skoro niedźwiedzie w biały dzień chodzą po ulicach miasta, to znaczy, że one już nieraz tam były. Najpierw pewnie czaiły się i podglądały ludzi z odległości, potem zaglądały nocami. Przyzwyczaiły się do ludzi. A że za każdym razem znajdowały coś do jedzenia, teraz znów szukają pożywienia - mówi Zięba.

Czy niedźwiedzie te są zagrożeniem na ludzi? - Jak każde dzikie zwierzę. One jednak nie przychodzą do miast, żeby zagryźć człowieka - wyjaśnia Zięba.

Na całym polsko-słowackim Podtatrzu żyje ok. 100 niedźwiedzi brunatnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski