Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Śmiały” do samego końca

Dawid Golik
Zygmunt Wawrzuta „Śmiały”. Zdjęcie z przełomu 1945 i 1946 r.
Zygmunt Wawrzuta „Śmiały”. Zdjęcie z przełomu 1945 i 1946 r. Ze zbiorów Bożeny Borończyk
Krakowski Oddział IPN i „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ. Był jednym z najmłodszych żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego w Małopolsce. Miał dwadzieścia lat, gdy zginął tragicznie. Przed Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych przypominamy historię partyzanta Zygmunta Wawrzuty

Był jednym z najmłodszych partyzantów podhalańskiej Armii Krajowej, żołnierzem batalionu „Lamparta” i samodzielnej grupy „Pazura”. Po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej nie złożył broni i walczył dalej o niepodległość Ojczyzny. Zginął w tragicznych okolicznościach, dowodząc działającym na Sądecczyźnie oddziałem partyzanckim „Zemsta”. Nazywał się Zygmunt Wawrzuta.

Pokolenie niepodległej
Przyszedł na świat 13 marca 1926 r. w leżącym nad Dunajcem Jazowsku. Jego ojciec, Jan Wawrzuta, pracował jako majster w fabryce mebli i był pierwszym w wolnej Polsce komendantem miejscowej straży pożarnej. Chociaż Zygmunt urodził się już w niepodległym kraju, kult walki o Ojczyznę i służby dla niej towarzyszył jemu i jego rodzinie na każdym kroku. Pamiętano o przyrodnim bracie Zygmunta, Szymonie, który zginął w 1917 r. jako żołnierz armii austriackiej na froncie rosyjskim, nie doczekawszy końca zaborów. Żywym symbolem walki o wolność był też mąż przyrodniej siostry, Marii - mjr Zygmunt Malik, zawodowy oficer WP i kawaler Orderu Virtuti Militari. Z kolei drugi przyrodni brat, Rudolf, działał czynnie w „Strzelcu” i był prezesem oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej.

Kiedy urodził się Zygmunt, jego przyrodni brat i siostra byli już dorośli. Po nim pojawili się jeszcze na świecie Ka-zimiera, Waleria i Adam. Spokojne dzieciństwo i pierwsze lata nauki przerwała jednak wojna, która zmieniła ich życie. Jak wspominała Waleria: „W roku 1939 nasz dom z całym dobytkiem zostaje spalony przez Niemców”. To jednak nie koniec rodzinnej tragedii. W 1941 r. następuje bowiem „wsypa” w szeregach sądeckiego Związku Walki Zbrojnej, która dotyka też Wawrzu-tów: „Brat Rudolf, zdradzony przez Hansa Sikorę zostaje aresztowany i wywieziony wraz ze szwagrem mjr. Malikiem do Oświęcimia, skąd już nie powrócili”.

Malik był w tym czasie dowódcą placówki ZWZ w Starym Sączu, a Rudolf jednym z żołnierzy podziemia i organizatorów jego struktur w Jazowsku. Obaj jeszcze tego samego roku zginęli w KL Auschwitz. Rodzina Wawrzu-tów obawiając się dalszych represji i szykan ze strony miejscowego konfidenta czterokrotnie się przeprowadzała, aż w końcu trafiła do Łącka. To z tamtejszą konspiracją związał się właśnie przyszły partyzant „Śmiały”.

Na cześć marszałka
W 1943 r. siedemnastoletniemu Zygmuntowi udało się uciec z transportu robotników przymusowych do Niemiec i od tej pory ukrywał się jako zbieg w rejonie Łącka, Jazowska i Obidzy. W jego zastępstwie została zatrzymana przez Niemców i wysłana „na roboty” młodsza o dwa lata siostra, Kazimiera.

W tym czasie Zygmunt był już najprawdopodobniej zaprzysiężonym żołnierzem AK, posługującym się pseudonimem „Śmigły” - przybranym przez niego na cześć marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Z pójściem do partyzantki musiał jednak poczekać kolejny rok, gdy wraz z uruchomieniem akcji „Burza” został w ostatnich dniach września 1944 r. zmobilizowany do IV batalion 1. pułku strzelców podhalańskich AK kpt. Juliana Zapały „Lamparta”. W oddziale tym „Śmigły” zdobył pierwsze doświadczenia bojowe, brał także udział w słynnej „bitwie ochotnickiej”.

Po częściowej demobilizacji batalionu w końcu października 1944 r., Wawrzuta został wysłany na placówkę AK w Szczawnicy. Ciągnęło go jednak z powrotem do oddziału i już na początku grudnia ponownie trafił w szeregi IV batalionu - tym razem do dowodzonej przez ppor. Adama Winnickiego „Pazura” 11. kompanii. Wszystko wskazuje na to, że wraz z nią wziął udział w styczniu 1945 r. w innym głośnym starciu z Niemcami, tzw. bitwie szczawskiej w obronie magazynów broni zrzutowej AK.

Oddział „Pazura” był najdłużej działającym oddziałem podhalańskiej AK. Został rozformowany dopiero 25 stycznia, a więc tydzień po formalnym rozwiązaniu AK. Partyzanci ukryli swoje wyposażenie w okolicach Szczawnicy i zostali przez dowódcę rozpuszczeni do domów z dwudziestodolarową odprawą i bronią krótką. „Śmigły” opuszczał szeregi AK w zrzutowym battledressie i z papierowym zaświadczeniem o odznaczeniu Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

Nowi okupanci
Radość z końca wojny nie trwała długo. Już w lutym zaczęły się aresztowania i wywózki. Rodzina Wawrzutów przeprowadziła się z Łącka do Nowego Sącza, a Zygmunt ponownie poszedł „do lasu”. Jego kolegów z oddziału przesłuchiwało NKWD i polska bezpieka: „pytano się [...] gdzie znajduje się broń, z którą chodzili członkowie oddziału »Lamparta«” oraz gdzie znajduje się nasz dowódca”. Kilku dawnych oficerów podziemia znalazło się też w areszcie w Limanowej. Wówczas, wśród tych, którzy pozostali na wolności, zrodził się pomysł ich odbicia. W trzyosobowym zespole, który wykonał 17 kwietnia 1945 r. brawurową akcję rozbicia aresztu i uwolnienia czternastu więźniów był też „Śmigły”.

Z uwolnionych akowców powstał niebawem dowodzony przez kpr. Jana Wąchałę „Łazika” Oddział Samoobrony AK. Zygmunt Wawrzuta był jednym z jego pierwszych żołnierzy i występował w nim pod nowym pseudonimem - jako kapral „Śmiały”. Oddział skutecznie stawiał czoła obławom i bezpardonowo likwidował zarówno dawnych współpracowników niemieckich, jak i aktywistów PPR.

Jego ujawnienie 12 lipca 1945 r. stało się też pretekstem do patriotycznych manifestacji na ulicach Łącka i Nowego Sącza, którymi defilowali składający broń podwładni „Łazika”.

Lipcowe ujawnienie nie kończyło jednak działalności podziemnej. Wraz z większością kolegów z partyzantki „Śmiały” znalazł się już po kilku dniach w pociągu jadącym do dolnośląskiej Kamiennej Góry, gdzie reprezentantem „ludowej władzy” był pochodzący z Sądecczyzny starosta. Cicha umowa między nim a akowcami polegała na tym, że znikną oni z terenu dotychczasowej działalności, a pojawią się na tzw. Ziemiach Odzyskanych - jako milicjanci.

W ten sposób kilkunastu żołnierzy podziemia weszło w skład struktur powiatowych MO w powiecie Kamienna Góra, obsadzając m.in. posterunek w Czarnym Borze. Jak pisał jeden z nich: „Posterunek MO w Czarnym Borze był placówką ROAK [Ruchu Oporu Armii Krajowej], powołaną dla ochrony polskiego osadnictwa [...]. Posterunek oraz Urząd Gminy pieczętował się Orłem w Koronie, bramę posterunku zdobił również Orzeł w Koronie”. Osobliwym milicjantom coraz dokładniej zaczęli się jednak przyglądać funkcjonariusze dolnośląskiej bezpieki. Już jesienią 1945 r. część z nich zwolniono z MO, inni stopniowo dezerterowali z jej szeregów. W jednym z meldunków milicyjnych z kwietnia 1946 r. przeczytać można, że „[...] milicjant Wawrzuta Zygmunt wyjechał 5 II 1946 r. na szkołę do Wrocławia i dotąd nie ma o nim żadnej wiadomości [...]”.

Grupa „Zemsta”
„Śmiały” zdawał sobie sprawę z tego, że jest tylko kwestią czasu, kiedy zostanie aresztowany przez UB. Postanowił więc uprzedzić fakty i wrócić na Są-decczyznę, gdzie w oddziale leśnym Stanisława Piszczka „Okrzei” znajdował się już od jesieni 1945 r. jego kolega z partyzantki - Marian Mor-darski „Orzeł”. To zapewne za jego pośrednictwem do oddziału przystąpił też Wawrzu-ta, stając się bardzo szybko prawą ręką dowódcy grupy. Kiedy 20 marca 1946 r. partyzanci pochwycili niebezpiecznego funkcjonariusza PUBP w Nowym Sączu, a jednocześnie sekretarza tamtejszego Koła PPR, Władysława Ogorzałka, to właśnie „Śmiały” odpowiadał za jego szczegółowe przesłuchanie, a następnie likwidację.
Ta głośna akcja pociągnęła za sobą liczne aresztowania i rewizje w domach rodzinnych „leśnych”. Zbiegła się też w czasie ze śmiercią nestora rodu Wawrzutów - Jana. Mimo świadomości ryzyka „Śmiały” przyszedł po raz ostatni pożegnać się z ojcem. Zapamiętała to Waleria: „nocą odwiedza nas brat Zygmunt [...] po krótkim czasie przyszło UB, pytali o brata, on zaś ukrył się pod zwłokami ojca, który spoczywał na deskach w domu, przykryty białym płótnem”. Ubecy nie szukali tego dnia zbyt dokładnie. Przyszli dopiero w cywilu na pogrzeb, licząc naiwnie, że wówczas złapią Wawrzutę. Bez skutku.

Mimo młodego wieku „Śmiały” cieszył się dużym autorytetem - większym nawet od „Okrzei”, który nie był tak doświadczonym żołnierzem jak on. Zaczęło na tym tle dochodzić do wewnętrznych tarć, które skutkowały tym, że na przełomie kwietnia i maja 1946 r. Wawrzuta stworzył samodzielny, niezależny od Piszczka oddział o kryptonimie „Zemsta”. Zadbał od razu o siatkę współpracowników, bezpieczne meliny, broń (z rozbitego posterunku MO w Łącku) oraz informatorów. Zaczął też tępić pospolitych przestępców, którzy „na konto” oddziałów partyzanckich dokonywali rabunków i morderstw.

8 lipca 1946 r. prowadząc podziemne dochodzenie w sprawie jednego z zabójstw znalazł się w miejscowości Jastrzębie koło Łukowicy. Podczas nocnego marszu partyzantów dopadło gwałtowne oberwanie chmury. Kiedy pokonywali wezbraną rzekę, zerwała się kładka a wówczas woda porwała „Śmiałego” i towarzyszącego mu współpracującego z podziemiem milicjanta - Leona Króla. Obaj tej nocy zginęli w topieli - ich ciała odnaleziono następnego dnia i po kryjomu pochowano na cmentarzu w Kamienicy.

Fundament, na którym zbudował swój oddział Wawrzuta okazał się być jednak na tyle trwały, że mimo jego śmierci grupa działała dalej i niebawem stała się też formalnie siódmą kompanią zgrupowania Józefa Kurasia „Ognia”. Dawni podwładni nie zapomnieli o dwudziestoletnim dowódcy. Pierwszy swój raport do „Ognia” zaczęli słowami: „Zginął Wawrzuta Zygmunt [...] komendant grupy Zemsta...”.

***

Dawid Golik, historyk, pracuje w Oddziale IPN w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski