Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hejt nie jest w stanie zaniżyć mojej wartości

Paweł Gzyl
Katarzyna Nosowska jak zawsze przy mikrofonie grupy Hey
Katarzyna Nosowska jak zawsze przy mikrofonie grupy Hey fot. Piotr Smoliński
Muzyka. Katarzyna Nosowska zdradza sekrety ćwierć wieku działalności grupy Hey.

- Hey jest obecny na scenie już prawie 25 lat. Szmat czasu dla zespołu rockowego. Zastanawialiście się kiedyś w swoim gronie, dlaczego udało Wam się tak długo przetrwać i ciągle odnosić sukcesy?

- Jesteśmy sobie bardzo bliscy. Łatwiej się przeżywa wzloty i upadki w gronie zaufanych ludzi. Kiedy któreś z nas podupada na duchu, reszta przychyla mu nieba. Zawsze chcieliśmy po prostu grać. Dodatkowo wszyscy w tym gronie należymy do posiadaczy wątłych ego. (śmiech)

- Pewnie czasem oglądasz się za siebie i przypominasz sobie siebie i swych kolegów z zespołu te dziesięć czy dwadzieścia lat temu. I co wtedy myślisz: bardzo się zmieniliście przez ten czas? Na korzyść czy niekorzyść?

- Zaskoczę cię: tak naprawdę nigdy nie oglądam się za siebie. Nie widzę takiej potrzeby. Lubię widzieć wyraźnie to, jacy jesteśmy teraz i jestem bardzo ciekawa, jacy będziemy w przyszłości.

- A ja jestem ciekaw czy masz jakieś kontakty z pierwszym dowódcą Heya - Piotrem Banachem. Oboje pochodzicie wszak ze Szczecina. Wpadacie czasem na siebie?

- Widujemy się sporadycznie i zawsze się cieszę z tych spotkań. Trudno, by było inaczej. Przecież gdybym go dawno temu nie spotkała, moje życie by tak nie wyglądało.

- Po jego odejściu z zespołu przez pewien czas to Ty pełniłaś rolę liderki Hey. To był trudny czas załamania się mody na muzykę rockową w Polsce i początek kryzysu fonograficznego. Jak sobie wtedy radziłaś?

- Szczerze powiedziawszy nie miałam nigdy poczucia, że to ja jestem liderką Heya. (śmiech) Jako zespół przetrwaliśmy sporo trudniejszych momentów - ale mamy naprawdę wielką cierpliwość i nigdy nie zgubiliśmy nadrzędnego celu, jakim jest dla nas od zawsze pragnienie grania razem.

- Dzisiaj to gitarzysta Paweł Krawczyk dowodzi Heyem?

- Decyzje w zespole podejmujemy wspólnie. To, że większość kompozycji jest dziełem Pawła, nie oznacza, że nosi koszulkę lidera. (śmiech) Mówimy wszyscy po kolei, czasem wchodzimy sobie w słowo, spory również się zdarzają - jak to bywa w sześcioosobowej rodzinie.

- Nie jest tajemnicą, że jesteście z Pawłem parą w życiu prywatnym. To pomaga czy przeszkadza w prowadzeniu grupy?

- Nie prowadzimy grupy. Jesteśmy jej częścią. Myślę, że to wspaniałe i wyjątkowe - żyć ze sobą i pracować razem. To rzadka umiejętność, a stała się naszym udziałem.

- Tegoroczny album Heya zaskoczył wszystkich zwrotem w stronę ostrego, ale melodyjnego rocka. W jakimś sensie wróciliście w ten sposób do swych korzeni. Z czego to wynikało?

- Potrzeba chwili odgrywa ogromną rolę w naszym artystycznym życiu. Decyzje o kierunku poszukiwań zapadają spontanicznie i są organiczne. Tym razem zapragnęliśmy nagrać zwartą płytę, która będzie pozbawiona zbędnych ozdobników. I tak też się stało.

- Koncerty waszego zespołu są niezmiennie na wysokim poziomie, Ty jednak ciągle sprawiasz na scenie wrażenie onieśmielonej. Jak to możliwe, że po tylu latach trema nie zniknęła?

- (śmiech) A jak to możliwe, że istnieją artyści, którzy wychodząc przed publiczność tremy nie odczuwają? Nie trzeba wielce rozpasanej wyobraźni, by zrozumieć, że okoliczności takiego spotkania są bardzo szczególne. Jeśli dodatkowo występujący należy do grona nieśmiałych, to trema bywa za każdym razem zadziwiająco bujna. (śmiech)

- Na początku minionej dekady było Cię więcej w różnego rodzaju mediach: telewizyjnych programach czy w kolorowej prasie dla kobiet. Dzisiaj już się tak nie udzielasz. Nie chcesz być częścią celebryckiego świata?

- W programach i w pismach, do których pasuję, pojawiam się, jeśli jest to uzasadnione jakimś ważnym wydarzeniem lub po prostu otrzymuję zaproszenie. Brylowanie w mediach jest jednak tylko dodatkiem do mojej pracy. Dlatego najmocniejszy akcent zdecydowanie kładę na pisanie, śpiewanie, nagrania i koncerty. To dla mnie najważniejsze.

- Twoja przyjaciółka Agata Kulesza wystąpiła z powodzeniem w „Tańcu z gwiazdami”. Z kolei Danuta Stenka jurorowała w programie „Celebrity Splash”. Dlaczego Ciebie takie występy nie kuszą?

- (śmiech) No akurat trudno mi sobie wyobrazić siebie w obu tych programach. Ostatnia próba zaprezentowania publiczności spektakularnej choreografii w moim wykonaniu zakończyła się kontuzją na planie naszego ostatniego teledysku. (śmiech)

- Obecne gwiazdy rocka i popu muszą się liczyć nie tylko z uwielbieniem swych wiernych słuchaczy, ale też z internetowym hejtem swych przeciwników. Też tego doświadczasz?

- Nie należę do osób, które chętnie penetrują internet w poszukiwaniu informacji na swój temat. Ani dobrych, ani złych. Mam pełną świadomość, że komplement nie przydaje mi wartości, podobnie jak hejt nie jest w stanie jej zaniżyć. To wszystko.

- Wyrastasz z pokolenia, dla którego rock był formą buntu wobec komercji i establishmentu. I właściwie dochowujesz wierności tym ideom. Nie martwi Cię, że Hey jest jednym z ostatnich zespołów tego rodzaju w Polsce?

- Powodów do zmartwień jest obecnie mnóstwo, więc nie przyszłoby mi do głowy martwić się czymś podobnym. Jestem dojrzałą jednostką i wraz z wiekiem stałam się nieprawdopodobnie tolerancyjna dla postaw i wyborów innych ludzi. Dzisiaj słowo „komercja” znaczy dla mnie coś innego niż dawniej, podobnie jak „bunt”, który ukierunkowany jest całkowicie inaczej. To kwestia wieku.

- Iggy Pop czy Neil Young udowadniają, że można śpiewać rocka będąc już w wieku emerytalnym. Piosenkarki nie mają jednak tak dobrze. Myślisz, że przyjdzie czas, kiedy powiesz „dosyć” i zejdziesz ze sceny?

- Oczywiście, że kiedyś powiem „dosyć”, ale na pewno nie będzie to miało związku z moim wiekiem. Nie ma we mnie zgody na tworzenie specjalnego marginesu dla ludzi starszych. W podupadających ciałach jesteśmy tymi samymi dziewczynami i chłopakami. Do końca.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski