- Cztery lata temu odszedłeś z „Klanu” - rozumiem, że bezpowrotnie, skoro Twój bohater umarł…
- Paweł Karpiński, reżyser i producent zawsze mi mówi, że mogę wrócić.
- Mimo że umarłeś?!
- Do serialu zawsze można wrócić. Na tym polega jego siła.
- Obecnie przyjąłeś propozycję grania w „Na Wspólnej”, serialu emitowanym od ponad 13 lat…
- Pojawię się w nim pierwszy raz 5 października jako Zdzisław Muszko.
- Kto zacz?
- To człowiek bardzo nieokreślony zawodowo, wręcz tajemniczy, ale w zachowaniu prawdziwy Polak, który nikomu nie przepuści.
- Jak słyszę prawdziwy Polak to już siew boję. A ma żonę?
- Ma i bardzo ją kocha.
- Ładna ta żona?
- Tak. Gra ją Monika Bolly z Teatru Polskiego z Wrocławia. Będę też przyjacielem Romana Hoffera, granego przez Waldemara Obłozę. I będę - jak na człowieka prawego i z zasadami przystało - z całym zapałem prowadził działalność społeczną.
- Czy z tego angażu mam wnosić, że nawet aktor tak prestiżowego teatru jak warszawski Polski bez serialu nie wyżyje?
- A czy aktor ma się wstydzić tego, że zarabia pieniądze? Już parokrotnie mówiłem, że wszyscy aktorzy, nawet z tak prestiżowych scen - jak krakowski Stary czy warszawski Narodowy - jeżeli dostają dobre role i za nie pieniądze, to grają też w serialach.
- Dobrze, że nie powiedziałeś, że to teatr polski powinien się wstydzić, że tak mało płaci.
- Cóż, aktorzy nie są dobrze opłacani, nasza pensja jest porównywalna z nauczycielską, a do tego przez dwa miesiące mamy gołą pensję, bez tzw. norm za spektakle. Przecież od lat to aktorzy utrzymują teatry polskie.
- To przejdźmy do Teatru Polskiego w Warszawie, którego jesteś aktorem.
- Przygotowujemy się do nowego sezonu, będę m.in. współtwórcą tryptyku Mrożka; ja wyreżyseruję „Zabawę”, Jerzy Schejbal „Karola”, a Szymon Kumider „Na pełnym morzu” i w ten sposób w styczniu, na 104-lecie naszego teatru, nadamy jego małej scenie imię Sławomira Mrożka. Pojawi się także musical „List z Warszawy”, traktujący o stosunkach polsko-żydowskich. Nadal też będę grał w „Dożywociu”, „Emigrantach”, Królu Learze” oraz w „Szkoda, że jest nierządnicą”…
- A Twoje związki z Krakowem…
- Niezmienne. Wciąż gram w Teatrze STU w spektaklach „Firma dziękuje” oraz w „Wariacjach Tischnerowskich”. Z kolei żona…
- Czyli Maja Barełkowska, która też została aktorka Teatru Polskiego.
- …występuje w STU w „Hamlecie” i w „Biesach”, a nieraz i dogrywa swe role w Teatrze Ludowym, którego aktorką była przez lata. Tak więc od czasu do czasu bywamy w Krakowie, bo też ciągnie nas, by go oglądać - i to nie tylko w filmach, w których jest pięknie fotografowany.
Rozmawiał: Wacław Krupiński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?